Jak zostać Apostołką, czyli feministyczna lektura Biblii w dawnych wiekach Kościoła
„Obyś nie gardziła swoją płcią
i by mężczyźni nie pysznili się ze swojej
.
a. Apostoł nauczany przez niewiastęŚw. Hieronim (345-420) nie ma najlepszej prasy wśród zwolenników równouprawnienia płci. Ten słynny biblista i ojciec Kościoła bywa przytaczany jako przykład
negatywnego nastawienia Kościoła wobec kobiet. Może więc wydawać się dziwne, że to właśnie jego słowa przytacza papieski dokument. Jest jednak możliwe, że tej opinii o słynnym ojcu Kościoła z końca starożytności nie potwierdzają fakty. Może jest zwykłym stereotypem, jakich wiele?
Zacznijmy od
listu Hieronima z roku 397, napisanego do Pryncypii[2]. Pierwsze, co nas zaskoczy, to rozmiar tego pisma: ma dwadzieścia pięć stron dzisiejszego druku i zawiera bardzo rzeczową odpowiedź na jej uprzedni list.
Wydaje się, że jak na osobę odnoszącą się z niechęcią do kobiet jest to zaskakująco dużo. Taki list pisze się przecież pół dnia.
Drugie zaskoczenie to treść tej korespondencji: w całości jest poświęcona skomplikowanym naukowym problemom egzegezy biblijnej, na przykład takim zagadnieniom jak to, który łaciński przypadek najlepiej pasuje w tłumaczeniu pewnego hebrajskiego słowa w świetle jego greckich odpowiedników
[3]. Taki list pisze się przecież do osób żywo zainteresowanych specjalistyczną wiedzą naukową.
A trzecie zaskoczenie to zdanie rozpoczynające list:
„Wielu gani mnie za to, że czasami piszę do niewiast i w ten sposób daję pierwszeństwo płci słabszej przed mężczyznami (fragiliorem sexum maribus praeferam)”. Hieronim dodał następującą ostrą odpowiedź owym krytykom:
„Gdyby mężczyźni zapytywali mnie w sprawach Pisma Świętego, to nie mówiłbym do kobiet”[4]. Jak widać, trudniej mu było doszukać się wśród mężczyzn takiego zainteresowania intelektualną stroną wiary.
Potem zaś, jak przystało na ojca Kościoła, a do tego słynnego egzegetę Pisma Świętego, zaprezentował w swojej korespondentce próbkę prawdziwie feministycznej lektury Biblii.
W jakim znaczeniu tego słowa?
Oczywiście nie można tu mówić o współczesnym znaczeniu tego terminu, skoro dziś feminizm oznacza sprecyzowaną postawę ideologiczną, o której ani w starożytności ani w średniowieczu nie mogło być mowy.
Chodzi tu po prostu o taką lekturę Pisma Świętego, gdzie zwraca się uwagę na teksty związane z kobietami (po łacinie femina).
Dokonując lektury feministycznej w tym znaczeniu, św. Hieronim odnalazł w natchnionym tekście powtarzający się schemat:
tam gdzie zawiedli mężczyźni, tam Bóg powoływał do wielkich dzieł kobiety. Oto pierwsze fragmenty tekstu Hieronima:
„Gdyby Barak chciał iść do bitwy, Debora nie mogłaby odnieść triumfu (Sdz 4-5)”;
„Jeremiasza zamykają w więzieniu (Jr 37,15-16) […],
a otrzymała natchnienie prorockie niewiasta Chulda (2 Krl 22,14-20)”;
„Kapłani i faryzeusze krzyżują Syna Bożego,
a Maria Magdalena płacze pod krzyżem, przygotowuje wonności, szuka Go w grobie […], spieszy do Apostołów, zwiastuje im Znalezionego: oni wątpią,
ona ufa (Mt 27 i J 20)”[5].
Do czego prowadzi tak prowadzona lektura Biblii?
Do uświadomienia paradoksu: kobiety, dopiero co nazwane przecież w liście sexus fragilior (słabsza płeć), tylekroć okazują się w historii zbawienia płcią mocniejszą!
Debora triumfuje, Chulda zostaje prorokinią, a Maria Magdalena staje się opoką niewzruszonej wiary i wyraźnie przeciwstawiona jest mężczyznom: „oni wątpią, ona ufa (illi dubitant, ista confidit)”.
Następnie Hieronim pokazuje, że
nawet patriarcha Abraham, wielki ojciec wiary, został poddany swojej żonie Sarze jako prorokini: przypomina dalej, że niektóre księgi Bożego Objawienia noszą imię kobiet:
„Sara przekwitła […] i dlatego Abraham został jej poddany (Abraham ei subjicitur) i usłyszał słowa: «
We wszystkim, cokolwiek ci rzecze Sara, słuchaj jej głosu (audi vocem ejus)» (Rdz 21,12)”;
„Rut, Estera i Judyta tak wielką mają chwałę, że księgi święte są nazwane ich imionami”;„Niewiasta z Tekoa zadaje królowi Dawidowi pytanie, poucza go (por. 2 Sm 14,1n)”[6].
Ukoronowaniem tej feministycznej wędrówki po kartach Biblii jest oczywiście seria coraz mocniejszych w swojej wymowie scen z Nowego Testamentu: kobieta prorokuje, jest Bożą świątynią, jest upragnioną rozmówczynią Jezusa:
„Elżbieta prorokuje żywotem i słowami” (Łk 1,41);
„Anna w świątyni sama staje się świątynią Bożą” (Łk 2,36);
„Zbawiciel rozmawia z Samarytanką i nasycony rozmową wierzącej (saturatis conversione credentis) zapomina o zakupionych pokarmach” (J 4,7)[7].
Hieronim pamięta też o tym, że z faktu posiadania urzędu nauczycielskiego przez Apostołów nie wynika bynajmniej, iż we wszystkich przypadkach tylko oni nauczają o wierze.
Do nich należy urząd autorytatywnego przekazywania nauki Kościoła, ale przecież nie każde nauczanie w Kościele ma taki charakter.
Jest wiele sytuacji życiowych, kiedy nauczanie ewangelizacyjne i katechetyczne jak najbardziej należy do kobiet i jest to poświadczone w Biblii, kontynuuje Hieronim:
„Akwila i Pryscylla uczą Apolla, męża apostolskiego, i pouczają go o drodze Pańskiej: nie było hańbą dla Apostoła być pouczanym przez niewiastę (doceri a femina non fuit turpe Apostolo)”[8].
Jako biblijny portret intelektualistki najbardziej odpowiednia wydała się św. Hieronimowi królowa Saby. W liście do Pryncypii padają o niej słowa, które wydają nam się dziś wyjątkowo śmiałe:
królowa Saby stała się godniejszą od wszystkich – jak z naciskiem podkreśla Hieronim –
właśnie mężczyzn Izraela.„Cóż powiemy o królowej Saby, która mogła potępić wszystkich mężczyzn (omnes viros) izraelskich świadectwem Pana? (1 Krl 10,1-13)”[9].
Na zakończenie swojej korespondencji
Hieronim przypomina Pryncypii, że powinna śmiało konfrontować się z najtrudniejszymi nawet problemami naukowej i duchowej interpretacji Biblii, nie zważając na społeczne przesądy:
„Sprawy te omówiłem, czcigodna córko, byś nie gardziła swoją płcią i by mężczyźni nie pysznili się ze swojej”. W oczach Bożych nie to przecież się liczy, przekonuje, powracając znowu do swojej metody przeciwstawiania biblijnych przykładów błogosławieństw dla kobiet i kar dla mężczyzn.
„Mężczyzn przecież Pismo Święte potępia, chwaląc życie niewiast”, skoro „wielu jest starców i sędziów, których król babiloński smaży w kotle swoim”, natomiast „liczne są Zuzanny, które splatają wieńce Oblubieńcowi!”[10]. Intelektualne zainteresowania
Pryncypii są ważną wskazówką, na jakiej ona sama znajduje się drodze. Nie ma w tej kwestii wątpliwości sam Hieronim: „
Kiedy ty, córko Pryncypio, razem z chórem świętych wśród dziewic będziesz prowadzona do Króla […], wtedy przypomnij sobie o mnie”[11].
b.
historia pełna cnót niewieścich Ponad sześćdziesięcioletni Hieronim pisze później list do Algazji.
I znowu zaskakuje nas zarówno naukowy charakter tego listu, jak i jego rozmiar.
Dziś zajmuje on pięćdziesiąt stronic druku, a przecież tak obszerne pismo wymagało całych dni pracy.
Hieronim postanowił z zapałem zaspokoić intelektualną ciekawość korespondentki, która zechciała przesłać mu
jedenaście pytań dotyczących egzegezy biblijnej.
Ojciec Kościoła także tu nie stroni od tak specjalistycznych i technicznych zagadnień jak to,
czy Ewangelia św. Mateusza cytuje Stary Testament z tekstu hebrajskiego, czy raczej z jego greckiej wersji – Septuaginty [12].
To właśnie w przedmowie do tego pisma czytamy: „
Ja wprawdzie nie jestem Salomonem, ale ty winnaś się nazywać królową Saby”[13].
Kiedy Hieronim spisywał swój komentarz do Księgi proroka Sofoniasza
[14], znowu stanął wobec zarzutów z powodu swojej częstej
wymiany intelektualnej z kobietami w listach o charakterze naukowym. Do swoich korespondentek,
Pauli i Eustochium, pisze:
„należy odpowiedzieć tym, którzy wyśmiewają mnie, że pominąwszy mężczyzn, najwięcej piszę do was (omissis viris, ad vos scribam potissimum)”[15].
Ojciec Kościoła tę postawę krytyków przypisuje ich nieznajomości Biblii.
Jak twierdzi, samo Pismo Święte często przeciwstawia słabość mężczyzn duchowej sile kobiet, podkreślając w ten sposób, że skoro zabrakło siły mężom opatrznościowym,
to Bóg będzie powoływał opatrznościowe niewiasty:„Gdyby wiedzieli, że skoro milczeli mężczyźni (viris tacentibus), to prorokowała Chulda; że podobnie
skoro lęk ogarnął Baraka (Barac timente),
to
Debora jako sędzia i prorokini pokonała wroga Izraela; że Judyta i Estera, jako figury Kościoła, zabiły przeciwników oraz uwolniły Izraela skazanego na zagładę – wtedy nigdy nie naigrawaliby się ze mnie za moimi plecami”[16].
W końcu zaś bez wątpienia Maryja przewyższa w Biblii wszystkie inne kobiece przykłady wiary i siły ducha:
„nie wspominając już o Annie i Elżbiecie i innych świętych kobietach, których jasne ogniki przyćmiewa jasny blask Maryi (clarum Mariae lumen)”[17].
Ciekawe, że tak zapalony biblista i miłośnik słowa Bożego jak św. Hieronim powołuje się również na szacownych filozofów niechrześcijańskich.
Znalazł w ich świecie sporo przykładów, że
trzeba doceniać bardziej walory intelektualne i duchowe niż cielesne różnice płci (animorum differentias quaeri solere, non corporum). „Zarówno grecka, jak i łacińska historia pełna jest cnót niewieścich (plena est historia virtutibus feminarum)”, zauważa ów ojciec Kościoła ze Strydonu, wyliczając przykłady:
Aspazja ucząca Platona, Safona korespondująca z Pindarem, filozofująca Temista, podziwiana przez cały Rzym Kornelia Grakchus[18].
Ale oczywiście przykłady ze świata przedchrześcijańskiego były tylko pomocnicze i miały na celu podkreślenie ogólnej prawidłowości, jaką jest pełne prawo kobiet do udziału w intelektualnym życiu społeczeństwa.
Ostateczny argument św. Hieronima musiał być biblijny i rzeczywiście pochodzi z narracji Pisma Świętego:
[size=150]„Niech wystarczy na koniec powiedzieć, że zmartwychwstały Pan ukazał się najpierw kobietom, które stały się apostołkami Apostołów[/size] (apostolorum illas fuisse apostolas),
aby zawstydzić mężczyzn (ut erubescerent viri),
którzy nie szukali Tego, którego słabsza płeć (fragilior sexus) już znalazła”[19].
c. Apostołki Apostołów
Skoro już odkryliśmy ten niezwykły tekst św. Hieronima, w którym nazywa kobiety apostołkami Apostołów, to jest dobra okazja, aby zatrzymać się na chwilę nad karierą, jaką zrobiło to określenie w teologii katolickiej.
Zwykle występowało w liczbie pojedynczej:
apostołka Apostołów (apostola Apostolorum) – i odnosiło się do
Marii Magdaleny.
Powodem była oczywiście scena z Ewangelii św. Jana, kiedy to po swoim zmartwychwstaniu Jezus mówi do niej:
„Udaj się do moich braci i powiedz im: «Wstępuję do Ojca mego i Ojca waszego, do Boga mego i Boga waszego». Poszła Maria Magdalena, oznajmiając uczniom: «Widziałam Pana i to mi powiedział»”(J 20,17-18).
Wzruszające chwile spotkania Marii Magdaleny ze Zmartwychwstałym i jej misja apostolska wobec Apostołów Jezusa wzbudzały w ciągu następnych wieków chrześcijaństwa bogate refleksje. Wymieńmy kilka przykładów.
Hraban Maur (776-856), benedyktyński mnich, a potem arcybiskup Moguncji, napisał nawet całe dzieło zatytułowane
Życie błogosławionej Marii Magdaleny (De vita beatae Mariae Magdalenae)[20]. Jak się tam wyraził,
Jezus swoimi słowami „ustanowił ją apostołką Apostołów (eam ad apostolos instituit apostolam)”.
Tę samą myśl wyraził też bardziej poetycko:
„Niegdyś zatrutym naczyniem Ewa męża w raju upoiła,
Teraz zaś kielichem życia wiecznego Magdalena Apostołów napoiła”[21].
Tę samą ideę znajdziemy u Hrabana Maura w formie zdecydowanie bardziej komunikatywnej dla naszego współczesnego ucha:
„Maria ewangelizowała swoich współapostołów (Maria suis coapostolis evangelizavit).
Kilkaset lat później, w XII wieku, tytuł apostołki w odniesieniu do Marii Magdaleny stał się bardzo popularny[22].
Stosowali go wtedy liczni pasterze i nauczyciele Kościoła, jak opat Hugo z Semour (zm. 1109 r.), słynny filozof Piotr Abelard (zm. 1142), mnich i kardynał Goeffrey z Vandome (zm. 1132 r.) i inni.
Ale z całą pewnością najsłynniejszym z nich był św. Bernard z Clairvaux (zm. 1153 r.),
który znowu powrócił do formuły w liczbie mnogiej (apostolae apostolorum),
aby nazwać apostołkami Apostołów „trzy Marie”, czyli trzy niewiasty, które udały się do grobu, aby namaścić ciało Jezusa (por. Mk 16,1)[23].
On też z nich wszystkich zapewne włożył najwięcej literackiego kunsztu w
opiewanie apostolskiej misji kobiet: „Jak piękne stopy tych, którzy zwiastują dobrą nowinę! (Rz 10,15).
Wysłane przez anioła – pełnią posługę ewangelistek (opus faciunt evangelistae),
a uczynione apostołkami Apostołów (apostolae apostolorum)
spieszą, by rankiem ogłaszać miłosierdzie Pańskie”[24].
Jak widać,
Bernard z Clairvaux, doktor Kościoła i święty mistyk,
do pięknego określenia owych niewiast jako apostołek dodał jeszcze miano ewangelistek.
Wśród autorów przypisujących kobiecie misję apostolską nie mogła zabraknąć i najsłynniejszego średniowiecznego autorytetu, mianowicie św. Tomasza z Akwinu.
Ten wzniósł się na szczyty pochwał ewangelicznej Marii Magdaleny w słowach, które dziś mogą się nam wydać przesadne, ale w każdym razie wyraźnie przeczą wszelkim stereotypom średniowiecznego patrzenia na kobiecą naturę.
„Godny zauważenia jest potrójny przywilej udzielony Magdalenie.
Po pierwsze, przywilej prorocki, ponieważ zasłużyła na widzenie aniołów: prorok jest bowiem kimś pomiędzy aniołami a ludem (propheta est medius inter Angelos et populum).
Po drugie,
stanowisko równe aniołom (Angelorum fastigium), ponieważ
widziała Chrystusa, na którego pragną wejrzeć aniołowie.Po trzecie,
misja apostolska (officium apostolicum),
gdyż rzeczywiście stała się apostołką Apostołów (facta est apostolorum apostola), jako że jej zostało zlecone, aby zwiastować uczniom zmartwychwstanie Pańskie. A jak [niegdyś] kobieta pierwsza zwiastowała mężczyźnie słowa śmierci (verba mortis), tak teraz kobieta pierwsza zwiastowała słowa życia (mulier primo nuntiaret verba vitae)”[25].
Trzeba przyznać, że jak na rzekomo niechętne kobiecej naturze średniowiecze są to wyjątkowo zdecydowane słowa. Tak zdecydowane, że i dziś budzą lekkie zdziwienie.
A wypowiedziane zostały przez doktora Kościoła i jednego z największych świętych intelektualistów chrześcijaństwa.
d. Średniowiecze idzie śladami HieronimaPamięć o tej feministycznej lekturze Biblii i o postawie Hieronima wobec kobiet trwała w Kościele przez wieki. Robert d’Arbrissel (1047-1117), pustelnik i mnich francuski, to nie tylko wędrowny kaznodzieja i założyciel nowych opactw, nazywa się go ponadto prekursorem feminizmu[źródło?].
Jest także autorem listów, w których z satysfakcją odkryjemy tę samą metodę lektury biblijnej, jaką poznaliśmy u św. Hieronima.
Pisząc w roku 1109 do
Ermengardy z Anjou, hrabianki Brytanii, poleca jej:
„Wspomnij na Esterę, świętą kobietę (memento Hester sanctae mulieris), która związana była z niewierzącym Aswerusem, a
tak wiele zrobiła dla ludu Bożego (profuit multum populo Dei)”[26].
Słynny mnich i wielki doktor Kościoła,
Piotr Damiani (1007-1072), pełen pokory pisał w 1063 roku do cesarzowej Agnieszki: „Królowa Saby przybyła do Jerozolimy, aby słuchać mądrości Salomona. Cesarzowa Agnieszka przybyła zaś do Rzymu słuchać głupoty rybaka – prawdziwie jesteś królową Saby (tu ergo veraciter es regina Saba)”[27].
Tych, którzy chcieliby nie dostrzegać w kobiecie możliwości spełniania samodzielnych funkcji społecznych, i to pośród tych najważniejszych, pouczał sam św. Bernard of Clairvaux, pisząc do Melisendy, królowej Jerozolimy (1143-1144)[28]. Nawiasem mówiąc, ciekawe to były czasy: władzę królewską w Mieście Świętym sprawował kobieta i trzeba było nadejścia chrześcijaństwa, aby stało się to możliwe.
Ale wróćmy do św. Bernarda.
Odnosząc się do popularnego skojarzenia, że królowa (regina) może być tylko pomocą dla prawdziwego króla (rex), św. Bernard wyjaśnia:
„Tak roztropnie i umiarkowanie masz rządzić wszystkim, aby wszyscy, którzy to zobaczą, na podstawie tych czynów raczej widzieli w tobie raczej króla niż królową (regem potius quam reginam), aby czasem nie mówił ktoś: «Gdzie jest król jerozolimski (ubi est rex Ierosolymorum)»?”[29].
W tym sensie dodał słowa, które łatwo dziś opacznie zrozumieć:
„[Skoro] na ciebie spada cały ciężar królowania (in te solam universa regni moles),
to musisz pokazać męża w niewieście (opus est ut in muliere exhibeas virum)”[30].
Tak samo trzeba zrozumieć
apel św. Piotra Damianiego do Adelajdy z Turynu (1064 r.)[31].
Kiedy wzywa do tego,
aby męski duch nią rządził (cum virile robur femineo regnet in pectore), należy to rozumieć
w sensie mężnego ducha. Po czym następuje dowód na podstawie znanej nam już feministycznej lektury Biblii.
Skoro Adelajda (1034-1091), rządząc Sabaudią, sprawowała funkcje państwowe, podaje jej za wzór poczet podobnych do niej niewiast opisanych na kartach Biblii:
„Kiedy pragnę, byś była sojusznikiem w walce przeciw zakusom diabła, przychodzi mi na myśl ta walka, którą stoczyła prorokini Debora (Debborra prophetes), żona Lappidota: wraz z Barakiem, synem Abinoama, powiodła wojska przeciw Siserze.
Napisano o niej przecież:
«Sprawowała sądy nad Izraelem, a synowie Izraela przybywali do niej, aby rozsądzała ich sprawy» (Sdz 4,4-5).
Za jej przykładem i ty rządź krajem bez pomocy mężczyzny (sine virili regis auxilio) i niech do ciebie przybywają ci, którzy domagają się sądowych decyzji w swych sprawach”[32].
Co szczególnie ciekawe, ów apel wielkiego świętego doktora Kościoła odnosił się do potrzeby interwencji rządzącej kobiety w sprawy Kościoła.
Piotr Damiani posłużył się dalszymi porównaniami biblijnymi. „
Jak wtedy mężczyzna i kobieta, czyli Barak i Debora, podjęli walkę przeciw Siserze, wspierając się wzajemnie pomocą, i zwyciężyły ich wojska i dziewięćset rydwanów, tak i wy – to jest ty oraz biskup Turynu (vos, tu scilicet et Taurinensis episcopus) – podnieście broń przeciw Siserze”.
Przydała się przy tym tak powszechna podówczas alegoryczna interpretacja Starego Testamentu.
Dalsze losy Sisery, wyjątkowo marne, to przecież jego śmierć z ręki
Jaeli, żony Chebera, która palikiem przebiła jego skroń
(Sdz 4,17-22).
Dlatego Piotr Damiani przekonywał dalej:
„jak Jael skroń Sisery – tak ty znakiem krzyża przebij głowę diabła (signo crucis diaboli verticem transfode),
zmiażdż tego kusiciela do grzechu”[33].
Na tym nie koniec, gdyż św. Piotr Damiani, jako
słynny w XI wieku znawca Biblii, sporządził prawdziwą litanię wszystkich świętych kobiet Starego Testamentu.
Jak podkreślił,
Bóg lubi odnosić zwycięstwo przez niewiasty: „To zwycięstwo jest przyczyną Bożej radości, kiedy czasem szczególnie chwalebnie triumfuje przez kobiety (per feminas gloriosiori laude triumphat)”.
I padają konkretne przykłady, których sednem za każdym razem jest to, że
kobieta okazuje się zwyciężczynią w Bożej misji, podczas gdy mężczyzna, którzy służył złej sprawie, słusznie przegrywa:– Judyta, która Holofernesowi „dzielnie odcięła pijaną głowę (caput ebrium) ciosem sztyletu” (Jdt 13,6-8)[34];
–
Estera, która „mężnie wystawiła się na niebezpieczeństwo śmierci (morti se viriliter obicit)”,
aby zwyciężyć Hamana;–
mądra niewiasta z miasta Abel, która odwróciła od miasta niebezpieczeństwo, polecając ukarać Szebę (2 Sm 20,14-22);
–
inna niewiasta, tym razem z miasta Tebes (Sdz 9,53-54),
przez którą pokarany został niegodziwy Abimelek;–
Abigail odwróciła niebezpieczeństwo od swego domu, które ściągnął bezmyślny Nabal (1 Sm 25)[35].
...
„Wrocławski Przegląd Teologiczny” 19(2011) nr 2, s. 69-79.
http://www.tillit.pl/siema.1/index.php? ... &Itemid=54.