Zarejestruj    Zaloguj    Dział    FAQ

Strona główna forum » IZRAEL JEHUDIM » ŚWIADECTWA ŻYDÓW




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 21 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona
Autor Wiadomość
 Tytuł: ŚWIADECTWA ŻYDÓW rabinów
 Post Napisane: 5 lipca 2012, o 18:27 
Offline
admin
admin

Dołączył(a): 3 lipca 2012, o 14:33
Posty: 1471
Rabin Berg

07.01.2007.
Osobiście znałem sześciu rabinów, którzy uznali Jezusa Chrystusa za swego Zbawiciela, mimo że oznaczało to dla nich utratę wszystkiego, co posiadali. Jednym z nich był rabin Berg, który znalazł nowe życie w Panu Jezusie.
Pewnego razu nagle zachorował i musiał poddać się operacji. Sprzeciwił się skierowaniu otrzymanemu do szpitala chrześcijańskiego szpitala, jako że był ortodoksyjnym Żydem.
Tak się jednak złożyło, że znalazł się w tym szpitalu chirurg, którego Berg darzył zaufaniem - był Żydem i mógł przeprowadzić niezbędną operację. Operacja przebiegła pomyślnie, ale stan zdrowia rabina był mimo to krytyczny.
Opiekowała się nim doświadczona pielęgniarka, będąca przy tym gorliwą chrześcijanką i przyjaciółką Żydów.
Przez okres około tygodnia jego życie wisiało na włosku.
Jego powrót do zdrowia postępował powoli, lecz zadowalająco, głównie dzięki mądrości, fachowości, dobroci i cierpliwości pielęgniarki.
Zdarzyło się, że pewnego razu Berg nawiązał rozmowę o religii.

Dało to pielęgniarce okazję prosić go o wyjaśnienie znaczenia starotestamentowych mesjańskich proroctw.
W tym celu przyniosła mu swoją Biblię, zawierającą także Nowy Testament.
Berg nie znał Nowego Testamentu, ale go unikał i bał się, nie miał ochoty na poznanie proroctw i ich wypełnienia. Jednak czując się zobowiązanym względem pielęgniarki, nie mógł odmówić jej prośbie.

Po upływie kilku dni zaczął poznawać prorocze teksty, nadal twierdząc, że większość z nich jeszcze nie wypełniła się.
Pielęgniarka poprosiła go o pozwolenie pokazania mu, jak Nowy Testament pokazuje wypełnienie się proroctw o Mesjaszu, Jezusie z Nazaretu. Berg był sceptykiem, lecz nie chcąc jej urazić w końcu ustąpił.
Ona zaś przeczytała mu początki rozdziału 5 z Księgi Micheasza wersety mówiące, że "władca Izraela" (Mich. 5:1)
narodzi się w Betlejem; potem otworzyła Nowy Testament i przeczytała opis narodzenia w Betlejem Jezusa.
Następnie z rozdziału 61 Księgi Izajasza, na bazie wersetów 1 i 2, pokazała rabinowi cel i celowość przybycia na ziemię Mesjasza.
Unaoczniła mu też, na podstawie Łuk. 4:17-21, że właśnie to proroctwo, z Księgi Izajasza, miał na myśli i przeczytał Jezus w synagodze w Nazarecie, i odniósł je do Siebie samego mówiąc:
"Dziś wypełniło się to Pismo w uszach waszych".

Po tej krótkiej rozmowie pielęgniarka zaleciła mu wypoczynek, ale zanim wyszła podała mu swoją Biblię, w której zaznaczyła kilka fragmentów. Berg chciał wypełnić zalecenie pielęgniarki, ale umysł jego był napięty, jakby z jakiegoś powodu niespokojny.
Zdziwiony był, że pielęgniarka tak dobrze znała Biblię, był zdumiony oraz z powodu przeczytanej przed chwilą treści, poruszony - i dlatego pojawił się w nim jakiś niepokój.

Wątpliwości, uprzedzenia i poczucie zagrożenia nasuwały się niczym ciężkie, czarne chmury, dążąc do zgaszenia tego światła, które pojawiło się w jego duszy pod działaniem Ducha Świętego.
Drżącymi rękami wziął Biblię i zaczął czytać zaznaczone fragmenty Nowego Testamentu.
Wydawało mu się, że znalazł się w nowym świecie, zaczął zachwycać się Chrystusem.
O ile dotychczas wolał nie spotykać szpitalnego kapelana, to teraz zaczął cieszyć się jego odwiedzinami. '
Przeprowadzili między sobą wiele długich, serdecznych rozmów o Chrystusie, aż pewnego razu rabin Berg stwierdził:
"Wierzę, że Jezus Chrystus jest Synem Bożym."

Kiedy przyszli odwiedzić go członkowie jego kongregacji, przyznał się, iż uwierzył w to, że Jezus Chrystus jest Mesjaszem.
Byli oni zaskoczeni i zbulwersowani, a po zastanowieniu orzekli, że ciężka choroba wpłynęła na umysł Berga.
Zasmucił ich ten fakt, bo wysoko oceniali rabina.
Po pewnym czasie starsi synagogi przysłali mu list, w którym stwierdzali, że mimo iż go bardzo cenią, szanują i lubią jako rabina, w tej sytuacji podjęli bolesną decyzję zabraniająca mu wstępu do synagogi.

Jako główny powód podano fakt, że ich rabin uwierzył, iż Jezus jest obiecanym Żydom Mesjaszem.
Po tym zdarzeniu nikt już go nie odwiedzał, nawet żona i krewni.
Berg spodziewał się tego, wiedząc, że jest narażony na odwrócenie się wszystkich swoich przyjaciół.
Może nie sądził, że nastąpi to tak szybko i definitywnie.
Dlatego czasami wydawało się, że fala żalu i przygnębienia na dobre go zaleje, zwłaszcza, kiedy sobie uświadamiał, że jego naród nie dostrzega chwały Bożej w osobie Jezusa Chrystusa.
Tęsknił za tymi, których kochał, za swymi starymi przyjaciółmi.
Czuł się tak, jakby został rzucony na pustynię.

Lecz Chrystus był obok niego i z nim, jako jego Przyjaciel, Pocieszyciel i jego Moc.
Jego smutek zamieniał się w radość i mógł powiedzieć za apostołem Pawłem:
" - Wszystko to, co mi było zyskiem, uznałem ze względu na Chrystusa za szkodę." (Fil. 3:7)

Pewnego przepięknego dnia spotkała go niespodzianka.
Poproszono go, by przetłumaczył Biblię na język jidisz.
Jest to, jak wiemy, język, którym posługuje się większość Żydów w krajach wschodniej i środkowej Europy.
Kiedy ukończył swoją pracę tłumacza, przyniósł mi egzemplarz Biblii w jidisz.
Tysiące takich egzemplarzy zostało rozpowszechnione wśród Żydów w Polsce i w Rosji.

Prawdziwymi i słusznymi pozostają słowa z
Listu Św. Pawła do Rzymian (Rzym. 11:5): "Podobnie i obecnie pozostała resztka (Izraela) według wyboru i łaski."
.
Dr Arnold Frank
http://oblubienica.eu/czytelnia/swiadec ... a-mesjasza
.

_________________
2Kor 10/4,5 oręż którym walczymy, nie jest cielesny ma moc burzenia warowni dla sprawy Bożej;
nim unicestwiamy złe zamysły
i pychę, podnoszącą się przeciw poznaniu Boga
i zmuszamy wszelką myśl do poddania się w posłuszeństwo Mesjaszowi


Góra 
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
 Post Napisane: 5 lipca 2012, o 18:27 
 


Góra 
  
 
 Tytuł: Re: ŚWIADECTWA ŻYDÓW
 Post Napisane: 24 lipca 2012, o 13:02 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 3 lipca 2012, o 17:54
Posty: 18362
Rabin Sam Sztern

Wpisał: Administrator
07.01.2007.

Urodziłem się w czasach, kiedy świat leżał w ruinie i bezładzie po Pierwszej Wojnie Światowej. Ludzie cierpieli z powodu głodu. Znajdowałem się w środowisku surowego ortodoksyjnego judaizmu chasydyzmu. Mimo, że byliśmy ubodzy, rodzice zapisali nas, chłopców, do drogiej ortodoksyjnej szkoły religijnej. Miałem 3 braci siostrę. Jedynym marzeniem mego ojca było wychowanie nas na rabinów.
Mając pięć lat już uczęszczałem do "chader", a mając 7 lat, czytałem już w języku hebrajskim. Treść Pięcioksięgu Tory, komentarze do Biblii - "Raszi" i Talmudu poznałem jako 9-lelni chłopiec. Począwszy od wieku 10-11 lat, Talmud przesłonił sobą pozostałe księgi, by stać się głównym podręcznikiem na okres następnych lat mego życia.

Mając 13 lat rozpocząłem swoje niezależne życie religijne. Mówiona nam, że tylko do lat 13 znajdujemy się pod opieką i władzą ojców i że od 13 lat ponosimy sami odpowiedzialność za własne grzechy. Gdy skończyłem 13 lat, przyprowadzono mnie do synagogi, gdzie mój ojciec dziękował Bogu za odpuszczenie moich grzechów.

Ja i "goim"
Dom moich rodziców był domem bardzo ortodoksyjnym. Chodziliśmy modlić się do synagogi trzy razy dziennie. Przestrzegaliśmy wszystkie prawa Talmudu, ponieważ rodzice chcieli, by ich dzieci również stały się ortodoksyjnymi. Mieszkaliśmy w niewielkim miasteczku koło Warszawy. Mieszkało w nim 800 polskich i 500 żydowskich rodzin, oddzielonych od siebie czteroma "chińskimi murami", i tak:
a. ODZIEŻ
Żydzi nosili długie czarne kaftany i czarne kapelusze "judisz hutel". - Polacy ubierali się z europejska. Dla Żyda ubranie się w odzież europejską było grzechem.
b. JĘZYK
Żydzi rozmawiali w języku jidisz - Polacy mówili po polsku.
c. RELIGIA
Żydzi modlili się w synagogach, które wykorzystywali również jako miejsce spotkań oraz nauczania Żydowskiej Biblii i Talmudu - Polacy byli w 100%-ach katolikami.
d. RODZAJ ZAJĘĆ
Żydzi przede wszystkim byli kowalami, krawcami, szewcami i drobnymi przedsiębiorcami, właścicielami niewielkich sklepów - Polacy byli rolnikami lub urzędnikami; Żydom nie wolno było pracować w municypalnych lub innych organach zarządzania, a także w fabryce i fabryce rolnictwie.

Istniało jeszcze tysiące różnic między Żydami i Polakami - zwyczaje i obyczaje, obraz i styl życia, zachowanie i sposób bycia, temperament, różnice w zainteresowaniach, nadziejach i pragnieniach. Nie sposób wyrazić jednym słowem to wszystko, co nas dzieliło. Byliśmy dwoma zupełnie różnymi narodami żyjącymi na jednej ziemi, pod jednym, cudownym polskim niebem. Jedliśmy ten sam chleb i oddychaliśmy tym samym powietrzem, ale różniliśmy się niczym wschód od zachodu.

Moja pierwsza znajomość z "goim"
Mając 6 lat wyszedłem dla zabawy poza rejon naszego "getta". Nieoczekiwanie nieżydowski chłopiec rzucił we mnie kamieniem i zaczął krzyczeć: "Żyd, Żyd…". Byłem jeszcze dzieckiem i nie wiedziałem, że Nie-Żydzi nie lubią Żydów. Przestraszyłem się i uciekłem. Przybiegłem do mamy, wszystko jej opowiedziałem, pytając jednocześnie:
- "Dlaczego ten chłopiec rzucił we mnie kamieniem? Dlaczego wykrzykiwał na mnie "Żyd"? Przecież nigdy go nie widziałem. Dlaczego on mnie nienawidzi, choć nigdy przedtem mnie nie widział?"
-"On jest chrześcijaninem. A oni nienawidzą Żydów. Nawet jeśli ciebie nie zna, i tak jesteś jego wrogiem." - usłyszałem w odpowiedzi.
-"Ale dlaczego tak jest?" - nadal pytałem mamę.
-"On wierzy temu, czego go uczą. Jego kapłan, jego nauczyciel, jego rodzice mówią mu, że trzeba Żydów nienawidzić. I dlatego on, bez żadnej przyczyny, ciebie nienawidzi. Ale kiedy przyjdzie Mesjasz, będziemy głową, a nie ogonem. A potem wyjedziemy do Erec Israel’a, i nikt już nie będzie nas prześladował. "
-"A kiedy przyjdzie Mesjasz?" - zapytałem
-"Nie znamy dokładnie tego czasu, lecz On przyjdzie nieoczekiwanie. Wtedy zakończą się nasze cierpienia za sprawą chrześcijan".
Nadzieja przyjścia Mesjasza towarzyszyła mi odtąd przez całe życie. Dodawała mi sił do przeżycia cierpień i upokorzeń ze strony chrześcijan, naszych sąsiadów - Nie-Żydów.

Moja edukacja
Po bar micwie skierowano mnie na naukę do szkoły dla rabinów, bym w przyszłości został rabinem. W wieku od 13 do 22 lat uczyłem się w różnych szkołach. We wszystkich nich podstawowym "przedmiotem nauczania" był Talmud, zawierający 60 ksiąg dotyczących wszystkich dziedzin codziennego życia. Podstawowe problemy w nim poruszane to: przepisy, święta, małżeństwo i rozwód, modlitwy, rolnictwo. Cała księga zbudowana jest w postaci dyskusji i sporów na różne tematy. Na przykład jeden rabin twierdzi, że jajko zniesione w święto jest koszerne, zaś drugi twierdzi coś przeciwnego - że nie. Następnie przytaczane są ich argumenty. Cały Talmud przesiąknięty jest takimi argumentami i scholastycznymi wyrażeniami, mistycyzmem, metafizyką i folklorem.

Jako osoba studiująca Talmud, musiałem na pamięć znać imię każdego rabina, który wyraził taką czy inną myśl lub pogląd na dowolny temat zawarty w Talmudzie. Talmud został napisany około 1800 lat temu - od tego czasu zostało napisanych do niego tysiące komentarzy napisane przez wielu uczonych w Piśmie. Najbardziej znaczące z nich, niemal tak samo, jak sam Talmud, to: Rambam, "Rosz", Tosafot, Raszi - najwięksi komentatorzy Talmudu. Znajomość tych różnorodnych poglądów, twierdzeń i wyrażeń była rzeczą nieodzowną w procesie edukacji.

Tego typu nauka zajmowała cały czas, nie dając możliwości na cokolwiek świeckiego. Byłem. Stąd w takich, np. dziedzinach, jak arytmetyka, geografia itd. byłem zupełnym profanem, ale mając 22 lata byłem człowiekiem niezwykle biegłym w Talmudzie. 1 września 1939 r. rozpoczęła się II Wojna Światowa. Ledwo co zdążyłem odebrać dyplom rabina. Przygotowywałem się także do zawarcia związku małżeńskiego i planowałem zostać religijnym liderem w Izraelu, wykorzystać zdobytą wiedzę, by prowadzić braci Żydów drogami Talmudu i rabinackich tradycji. Była też druga, alternatywna możliwość - emigracja do któregoś kraju Ameryki Łacińskiej, gdzie ciągle było duże zapotrzebowanie na rabinów. Wojna zagmatwała wszystkie moje plany. Moje życie było w niebezpieczeństwie, tak jak wszystkich Żydów w Europie.

Naziści i Polacy
4 września 1939 r. niemieckie wojska wkroczyły do naszego miasteczka. Życie polskich Żydów stało się nie do zniesienia. Gdyby niebo było pergaminem a wszyscy ludzie - pisarzami, wszystkie drzewa długopisami, nawet wtedy trudno byłby opisać to wszystko, co czynili z Żydami naziści we współpracy z Polakami.

W ciągu sześciu lat antyżydowskiej działalności zostało zabitych 6 milionów Żydów, w tym milion dzieci. Została zgładzona trzecia część Żydów całego świata. Pola Europy do dziś są wilgotne od ich krwi. Od czasu do czasu któraś z polskich rodzin ratowała Żydów, ale ilość takich ludzi była niewspółmiernie mała.

Wojna zakończyła się w maju 1945 roku. Jej rezultatem było rozgromienie nazistowskich zabójców. Odrodził się Izrael w granicach własnego państwa. Ja straciłem całą rodzinę.

W poszukiwaniu przyjaciela i odpowiedzi na pytanie; "Dlaczego!?"
Po wojnie wyszedłem z obozu koncentracyjnego z nadzieją zobaczenia i połączenia się z rodziną. W gazetach zamieszczałem ogłoszenia o jej poszukiwaniu. Próbując poznać los moich krewnych chodziłem po różnych urzędach. Z wielkim żalem dowiedziałem się, że moi ukochani zginęli razem z sześcioma milionami innych Żydów - ofiar największego demona w historii człowieczeństwa - ideologii nazistowskiej. Uświadomiłem sobie gorzki fakt: jestem samotny na tym świecie, bez przyjaciół - nie należę do nikogo i do niczego. trudno mi było uświadomić sobie, że nigdy już nie zobaczę rodziców, siostry, braci , stryjów. Była teraz w dziwnym świecie samotności. Starałem znaleźć przyjaciela, lecz nikt nie mógł ukoić moją tęsknotę za matką i miłością ojca, zrównoważyć miłość siostry i wierność brata. Wzniosłem oczy ku niebu i postawiłem niezmienne żydowskie pytanie: "Dlaczego?". "Dlaczego trzecia część ludu Pana Boga została unicestwiona? Gdzie był Bóg, kiedy niewinne dziecko modliło się o pomoc gdy nazistowski kat podnosił swe krwawe ręce? Dlaczego w tych strasznych chwilach Bóg milczał?"

Z obozu uchodźców do USA
Ponieważ nikt z mojej rodziny nie pozostał wśród żyjących w Polsce, postanowiłem wyemigrować do Ameryki. Sądziłem, że pobyt w nowym kraju pozwoli mi zapomnieć o tych strasznych przeżyciach i zacząć nowe życie. W tym celu przyjechałem do Niemiec Zachodnich - do amerykańskiej strefy okupacyjnej. Tam zostałem członkiem grupy syjonistycznej, której celem było organizowanie w emigracji Żydów z Polski przez Niemcy i Włochy do Izraela. W kwietniu 1946 roku przyjechałem do obozu uchodźców na granicy niemiecko-austriackiej. Zarejestrowałem się tam jako rabin i zacząłem pracę, redagując obozową gazetę. W roku 1952 przybyłem do Rod Ajlend w USA, gdzie zostałem pomocnikiem rabina.

Małowierność i wątpliwości
Chociaż pracowałem w charakterze nauczyciela Talmudu, w moim sercu dojrzewał wewnętrzny konflikt. Pytanie; "Dlaczego Bóg zezwolił na zniszczenie 6 milionów Żydów!?" nie opuszczało mnie. Nauczałem tego, w co sam wierzyłem. Swoim słuchaczom mówiłem: "Jeśli chcemy istnieć i pokonać naszych wrogów, powinniśmy święcie przestrzegać szabat". Wierzyłem w głębi serca, że 99% ofiar faszyzmu przestrzegało szabat, a to ich nie uratowało.

Pragnienie prawdy
Z powodu moich duchowych rozterek czułem się nieszczęśliwym. Zaczynałem tracić wiarę w człowieczeństwo i naukę rabinów. Odczuwałem swoją nicość, kiedy jako rabin uczyłem tego, w co sam nie wierzyłem. Wiedziałem, że wszystkie stwierdzenia, nauki, argumenty, spory, drobne wskazówki o prawach, ustawach i regułach, szabatach, szatach, oczyszczaniu - zawarte w Talmudzie, nie mają żadnego znaczenia. Byłem świadom, że potrzebna nam bardziej twarda duchowa prawda, w której moglibyśmy istnieć jako Żydzi. Co jest tą prawdą!? Jaka droga przede mną i przed nami? - Nie wiedziałem!

Patrzyłem na swoich słuchaczy jak pasterz na owce. Uświadamiałem sobie, że 2000 lat talmudycznych i chasydzkich nauk nie potrafią uchronić dziecka od śmierci. Wiedziałem, iż Żydzi cierpią za swój grzech, o czym czytamy w świątecznej modlitwie, ale ciągle nie wiedziałem na czym polega ten nasz grzech.

Pierwszy dotyk światłości
Pewnego razu, wieczorem spacerowałem po Rod Ajlendzie. Rozglądając się wokół oddychałem wiosennym powietrzem. Koło sklepu zauważyłem młode osoby rozdające maleńkie foldery. Zauważyli, ze to mnie zainteresowało i wręczyli mi jeden z folderów. Nie umiałem czytać w języku angielskim, dlatego postanowiłem wejść do sklepu i zobaczyć co takiego oni sprzedają. Po wejściu do wnętrza stwierdziłem ze zdumieniem, że nie prowadzi się tam żadnej sprzedaży. Ujrzałem siedzące osoby z zamkniętymi oczami i pochylonymi głowami.

"Co tu się dzieje?" - pomyślałem. Nie wiedziałem, że w ten sposób modlą się chrześcijanie. Było to całkowicie sprzeczne z żydowską formą modlitwy. Poczekałem do chwili, kiedy skończyli modlitwę i otworzyli oczy. Podszedł do mnie chłopczyk i przemówił, ale nie zrozumiałem go. Byłem w USA od niedawna i jeszcze nie nauczyłem się języka angielskiego. Poinformowałem, że mówię po niemiecku, w jidisz i po polsku. Przy pomocy gestów umówiliśmy się, że przyjdę tu w następną środę, kiedy będzie ktoś mówiący po niemiecku.

Miłość
W środę już na mnie oczekiwano. Podszedł do mnie dżentelmen, uścisnął mi rękę i powiedział po niemiecku:

- "W tym miejscu mieści się misja dla Żydów".
- "Co to za misja?" - zainteresowałem się.
- "Bóg posłał nas do Żydów, abyśmy ogłosili im, że Bóg ich kocha i pragnie ich zbawić".
- "Co macie na myśli pod pojęciem zbawienia? I jak możecie mówić o miłości do Żydów po tym, co stało się z nimi w Europie?!"
On uśmiechnął się i odrzekł:
- "Rozumiem co pan odczuwa, lecz chrześcijanie, naśladowcy Chrystusa, kochają Żydów - ci, którzy im szkodzą, nie są chrześcijanami. Alfa i omego chrześcijaństwa, to miłość do ludzkości, bez wyjątków, z Izraelem włącznie. Bóg polecił na iść na początek do Żydów."
- "Czy wszyscy ci, którzy nieśli krzyże i obrazy świętych, a przy tym organizowali pogromy, nie byli chrześcijanami? Czy kościoły w Polsce i na Ukrainie nie były głównymi ośrodkami antysemityzmu? Czy ich kapłani nie podburzali ludności do prześladowania Żydów?"
On spojrzał na mnie i odpowiedział:
- "Bóg uczy miłować nawet naszych wrogów. Ci, którzy tego nie stosują, nie są naśladowcami Chrystusa." Następnie wręczył mi Nowy Testament w języku jidisz, mówiąc: "Proszę przeczytać, a znajdzie pan odpowiedź na pytanie, co jest prawdziwą nauką Chrystusa."

Włożyłem Nowy Testament do kieszeni i powiedziałem: "Dobrze. Przeczytam. Chcę naprawdę poznać, co przedstawia Nowy Testament, bo praktycznie nic o nim nie wiem" Miałem co czytać przez szereg kolejnych nocy. Każdy wiersz, każda litera - były objawieniem; czytałem z ogromnym zainteresowaniem. Otworzyłem Ewangelię św. Mateusza i ze zdziwieniem dowiedziałem się, że Jezus pochodzi z rodu Abrahama i Dawida. Moją uwagę zwrócił także fakt, że na każdej stronie pojawia się stwierdzenie "jak napisano", czyli odwoływanie się do naszej, żydowskiej Biblii. Np. , w pierwszym rozdziale przeczytałem, że Jezus narodził się z panny, ponieważ napisano: " ... Oto panna pocznie i porodzi Syna i nazwie Go imieniem Immanuel... " (Księga proroka Izajasza 7:14), a w drugim rozdziale znalazłem: "Ale ty, Betlejemie Efrata, najmniejszy z okręgów judzkich, z ciebie mi wyjdzie ten, który będzie władcą Izraela ..." (Mich. 5:1). Przeczytałem także, że On wyjdzie z Egiptu i gdzie napisano: " ... z Egiptu powołałem Mojego Syna." (Ozeasza 11:1).

Czytając w ten sposób zauważyłem na każdej stronie odsyłacze do Starego Testamentu. Zrozumiałem, że Nowy Testament jest właściwie spełnieniem Starego Testamentu i że nasi rabini zbyt wiele uwagi poświęcają a bardzo mało - Świętej Biblii. Od tego momentu stałem się Żydem wierzącym w Biblię. Dziękowałem Panu Bogu, że skierował moje kroki do tej małej misji, i postanowiłem wtedy poświęcić swe życie Mesjaszowi.

Moje spotkanie mesjańskiego Żyda
Miało to miejsce kilka tygodni przed Paschą. Chrześcijanie z Rod Ajlendu podali mi adres Żyda, wierzącego w Pana Jezusa, mieszkającego w Nowym Jorku. Nigdy nie spotkałem Żyda wierzącego w Chrystusa. odnalazłem go, a on zaprosił mnie do swego domu. Powitał mnie słowami: "Szalom alechem." Wspólnie czytaliśmy Nowy Testament w języku jidisz, a następnie oznajmił mi, że napisał poemat pod tytułem "Cierpiący". Zaczął czytać swój poemat, ale w istocie była to po prostu parafraza, ponieważ poemat przedstawiał sobą streszczenie 53-go rozdziału księgi proroka Izajasza. Po przeczytaniu zapytał mnie: "O kim jest ten poemat? Kto cierpiał za nasze grzechy? Czyimi ranami jesteśmy uzdrawiani?"

Odpowiedziałem, że prawdopodobnie odnosi się to do pana Jezusa Chrystusa. wtedy usłyszałem: "Przed chwilą przeczytałem 53-ci rozdział z Księgi Izajasza i to on pisał o Mesjaszu. Wyobraźcie sobie moje zdziwienie i szok. Okazało się, że tak naprawdę, to nie znam tego rozdziału.

Następnego dnia pokazałem ten "poemat" znajomemu rabinowi w Nowym Jorku. I on nie wiedział, że ten rozdział napisał Izajasz. Doszedłem do wniosku, że przyczyną braku wiedzy o Mesjaszu wielu rabinów i Żydów jest to, iż oni po prostu nie znają Biblii. Postanowiłem uczynić wszystko, aby zanieść im Biblię.

Wróciłem tego jeszcze wieczoru do swego nowego znajomego w Nowym Jorku i powiedziałem, że i ja wierzę w Biblię i w Jezusa Chrystusa. Zgiąłem kolana i modliłem się o przebaczenie grzechów. Przyjąłem Jezusa jako swego osobistego Zbawiciela. Jakaż nastąpiła we mnie zmiana! Byłem szczęśliwy. Odczułem pokój i szczęście, jakich nigdy przedtem nie doświadczyłem. Zmieniło się całe moje jestestwo, a ja stałem się nowym człowiekiem.

Bóg przebacza grzech
Wróciłem do domu i znów, i znów zacząłem czytać 53 rozdział księgi Izajasza. Czytając zastanawiałem się, jak to się stało, że wcześniej nie poznałem treści tego rozdziału. dlaczego rabini o nim nie wspominali? A było już dla mnie oczywistym, że nie możemy uważać siebie za wierzących, jeśli odrzucamy 53 rozdział księgi Izajasza. Czytając, zrozumiałem, proroctwo to wyraża plan Pana Boga Jego przebaczenia, naszego z Nim pojednania i naszego zbawienia.

Cel
Zostałem zbawiony i poznałem światłość prawdy, i czułem niedosyt. Chciałem, aby w Mesjasza uwierzył cały naród żydowski. Jednocześnie rozumiałem, że nie będzie to łatwym. Ci, którzy nie wierzyli, sprzeciwiali się głoszeniu Boga moim braciom. Znałem ich negatywne nastawienie do Ewangelii i ich świecki stosunek do życia. Mając świadomość niełatwej walki nadal kontynuowałem swoją pracę dla Boga. Bóg mnie powołał do swojej służby i byłem pewien, że On mi nieść światło prawdy do tych, którzy nie słyszeli prawdy o Chrystusie, i że On mnie obroni. Pomagała mi ogromna moc zewnętrzna --to był Sam Duch Święty. Ten Duch Święty przemawiał do mnie dniem i nocą: "Dostarczaj pokarmu swoim owcom." Ja na to odpowiadałem; "Tak, chcę iść do domu Izraela, który Bóg kocha, i opowiedzieć im o prostym, lecz pełnym nadziei planie ZBAWIENIA.

Spotykałem zmęczonych, nieszczęśliwych Żydów w ciemnościach poszukujących prawdy bez pomocy z nikąd. Dlatego jeszcze bardziej umocniłem się w pragnieniu niesienia Ewangelii przygnębionym i rozbitym sercom. Pan Jezus powiedział:

"Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy jesteście spracowani i obciążeni, a Ja wam dam ukojenie." (Mat. 11:28)

Zwracam się do wszystkich rabinów, liderów i prostych ludzi: "Powróćcie do swoich proroków, do naszego Pana Boga i Jego Pomazańca!"

"Chodźcie więc, a będziemy się prawować - mówi Pan! Choć wasze grzechy będą czerwone jak szkarłat, jak śnieg zbieleją; choć będą czerwone jak purpura, staną się białe jak wełna." (Izaj. 1:18).

Zmieniony ( 22.12.2006. )

_________________
Obrazek
Isaj40/9
Wstąpże na wysoką górę, zwiastunko dobrej nowiny Syjonie!
Podnieś mocno twój głos, zwiastunko dobrej nowiny Jeruzalem!
Podnieś głos, nie bój się!
Powiedz miastom judy: Oto wasz Bóg!


.


Góra 
 Zobacz profil  
 
 Tytuł: Re: ŚWIADECTWA ŻYDÓW rabinów
 Post Napisane: 20 grudnia 2012, o 16:03 
Offline
admin
admin

Dołączył(a): 3 lipca 2012, o 14:33
Posty: 1471
Byłem rabinem Rzymu; Eugenio Zolli

_________________
2Kor 10/4,5 oręż którym walczymy, nie jest cielesny ma moc burzenia warowni dla sprawy Bożej;
nim unicestwiamy złe zamysły
i pychę, podnoszącą się przeciw poznaniu Boga
i zmuszamy wszelką myśl do poddania się w posłuszeństwo Mesjaszowi


Góra 
 Zobacz profil  
 
 Tytuł: Re: ŚWIADECTWA ŻYDÓW rabinów
 Post Napisane: 6 lutego 2013, o 12:14 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 3 lipca 2012, o 17:54
Posty: 18362
Świadectwo Mesjańskiego Żyda - Stana Meyera
.

_________________
Obrazek
Isaj40/9
Wstąpże na wysoką górę, zwiastunko dobrej nowiny Syjonie!
Podnieś mocno twój głos, zwiastunko dobrej nowiny Jeruzalem!
Podnieś głos, nie bój się!
Powiedz miastom judy: Oto wasz Bóg!


.


Góra 
 Zobacz profil  
 
 Tytuł: Re: ŚWIADECTWA ŻYDÓW rabinów
 Post Napisane: 6 lutego 2013, o 12:32 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 3 lipca 2012, o 17:54
Posty: 18362
Rabin Charles Freshman - Gdy Żydzi spotykają Mesjasza
.
Charles Freshman urodził się w Miklosz, pięknie położonym mieście nad rzeką Waag, na Węgrzech. Był najstarszym spośród trzynaściorga dzieci. Jego rodzice ściśle przestrzegali praw judaizmu. Ojciec, który był przedsiębiorcą, należał do ludzi niezbyt zamożnych, ale zawsze był uczciwy i cieszył się dobrą opinią.

Mały Charles, który musiał być noszony przez służącego do szkoły i z powrotem, w wieku trzech lat rozpoczął naukę alfabetu hebrajskiego. Pierwszym krokiem było Sz”ma zapisane w Deuteronomium (Księdze Powtórzonego Prawa) 6, 4-5. Chłopiec uczył się szybko. Gdy skończył pięć lat, ojciec urządził mu przyjęcie z okazji Sudah (w wielu ortodoksyjnych rodzinach żydowskich w piąte urodziny dziecka odbywa się uroczystość związana z rozpoczęciem hebrajskiej nauki w chederze, czyli w szkole mieszczącej się w synagodze lub w domu nauczyciela).

Wszyscy przyjaciele, krewni i szkolni koledzy malca zaproszeni byli na dzień szabatu, aby wziąć udział w przyjęciu, na które składała się duża ilość owoców, słodyczy i szklanka prawdziwego, gronowego wina. Jednak główną atrakcją spotkania było wystąpienie małego chłopca czytającego Stary Testament w języku hebrajskim.

Cały kurs nauki religii był bardzo surowy. Od uczniów wymagano głośnych modlitw porannych i wieczornych z modlitewnika żydowskiego. Nie wolno im było spożywać posiłków bez wcześniejszego błogosławieństwa, które odmawiali z nakryciem głowy.

Charles robił szybkie postępy. W wieku ośmiu lat dobrze czytał po hebrajsku i bez większych trudności tłumaczył każde słowo, rzadko tylko korzystając ze słownika. Potrafił recytować z pamięci wiele fragmentów Starego Testamentu i całe Psalmy po hebrajsku. Znał nawet chaldejski, a także potrafił czytać i pisać po aramejsku. Z natury bardzo dumny i ambitny, wkrótce zapragnął zostać rabinem. Jednak nie zwykłym rabinem, którego można spotkać na co dzień, ale kimś wielkim, jak ci, którzy uczynili swe imiona nieśmiertelnymi na kartach Talmudu. Pochłonięty tym pragnieniem dniem i nocą studiował te księgi.

Wkrótce poznał Talmud do tego stopnia, iż mógł pomagać swym kolegom w nauce za drobną opłatą. Gdy miał jedenaście lat, podziwiano jego zdumiewającą wiedzę i pobożność. Dużo się modlił i czytał, często pościł i bardzo sumiennie wykonywał swe religijne obowiązki. Niestety, był także dumny i wyniosły, twierdząc, że wie więcej niż jego nauczyciele. Jednak „pycha zawsze stąpa przed upadkiem” (por. Ks. Przypowieści (Przysłów) Salomona 16, 18 [przyp. Red.]).

Gdy chłopiec miał dwanaście lat, w jego życiu i zachowaniu nastąpiła dziwna przemiana. Stał się psotny, a czasem nawet złośliwy. Przestał się modlić i bezcześcił Szabat, czytał niewłaściwe książki i, co było zbrodnią dla każdego ortodoksyjnego Żyda, potajemnie zaczął czytać Nowy Testament.

Słowa „Ja i mój Ojciec jesteśmy jedno” zdenerwowały jednak chłopca do tego stopnia, że cisnął księgą o ścianę i znienawidził chrześcijaństwo. Zaniedbał także swoją naukę, zaczął wagarować, aż w końcu porzucił szkołę. Rozleniwił się, stracił chęć do nauki i zupełnie porzucił zamiar zostania rabinem.

Bóg sprowadził jednak syna marnotrawnego z powrotem. Ojcu nie powiodło się w interesach, co spowodowało utratę całego majątku. Starczało im zaledwie na chleb. Nagłe niepowodzenie, a jeszcze bardziej usilne prośby ojca o pomoc spowodowały, że Charles stał się znowu pobożnym młodzieńcem. Powrócił do szkoły i był przygotowywany do barmicwy przez prywatnego nauczyciela.

Niestety, kiedy nadszedł czas uroczystości, nie mógł do niej przystąpić, ponieważ ojciec był zbyt biedny, aby zapewnić synowi konieczne filakteria i stosowne ubranie. Dumny chłopak poczuł się wtedy całkowicie poniżony. Zdecydował się opuścić dom rodzinny i udać się do Instytutu Teologii Żydowskiej w jakimś odległym mieście.

Mając zaledwie parę groszy w kieszeni pożegnał się z rodzicami i wyruszył samotnie w świat. Po wielu trudach dotarł do Namensdorfu, gdzie został ciepło przyjęty przez tamtejszego rabina. Tam, po zdanych egzaminach wstępnych, został studentem Szkoły Talmudycznej.

Dysponując bardzo skromnymi środkami na utrzymanie często chodził głodny, mimo to był względnie zadowolony i pilnie studiował.

Ciągle jednak nie stać go było na filakteria i barmicwę. Dlatego też zdecydował udać się do Polski, gdzie znajdowały się znane szkoły talmudyczne (jesziwy). W Białej odnalazł dawnego przyjaciela swego ojca, który zaproponował mu utrzymanie w szkole, jeśli zdecyduje się zostać księdzem rzymsko-katolickim. Młody Żyd odmówił i odwrócił się, by odejść. Zanim się rozstali, mężczyzna ów podarował mu jednak nieco pieniędzy.

Charles Freshman odszedł zadowolony, ponieważ udało mu się uniknąć przyłączenia do chrześcijan, a w dodatku wreszcie miał pieniądze na kupno wymarzonych filakterii.

Niezwłocznie je zdobył i postanowił udać się do Wyższej Szkoły Żydowskiej w Heleszan na Morawach.

Po pięciu dniach męczącej podróży przybył do Heleszan, gdzie został studentem. Po dwóch latach nauki porzucił jednak szkołę i wrócił do domu. Mimo niezadowolenia rodziców z faktu opuszczenia szkoły, zdecydował się tam nie wracać. Przez pewien czas nauczał w małej szkółce niedaleko Miklosz. Potem znów zdecydował się opuścić dom i wyruszył do Pragi, by dokończyć edukację rabinacką. Mimo trudności finansowych wytrwał tam pięć lat do czasu ukończenia studiów.

Posiadał gruntowną znajomość języka hebrajskiego i literatury żydowskiej, jak również filozofii, historii i innych nauk. Otrzymał dyplom z wyróżnieniem i wrócił do domu bardziej dumny niż kiedykolwiek. Był teraz rabinem, i to, w swoim mniemaniu, nie byle jakim.

Zamiast jednak znaleźć sobie kongregację, zaczął szukać żony. Ożenił się w wieku 23 lat. Przez ponad rok młodzi mieszkali wraz z bogatymi rodzicami żony. Rabin Charles nadal nie szukał kongregacji, zajął się natomiast interesami, jednak bez powodzenia.

Po jakimś czasie, w którym okazjonalnie usługiwał w małych synagogach, zdecydował się opuścić kraj wyjechać do Nowego Świata. Niedługo potem wraz z żoną i pięciorgiem dzieci przybył do Kanady. Dr DeSola, rabin portugalskiej kongregacji w Montrealu zarekomendował młodego węgierskiego rabina społeczności w Quebec. Tak więc wkrótce po przybyciu do Kanady, Charles Freshman został należycie wprowadzony w obowiązki rabina jednej z tamtejszych kongregacji żydowskich w Quebec. Zaczął uczyć się angielskiego, jednak z miernymi rezultatami.

Kongregacja, nad którą Freshman przejął pieczę, składała się z Żydów przybyłych do Kanady prawie z całej Europy. Większość stanowili jednak imigranci z Niemiec i Anglii. Nabożeństwa były prowadzone po hebrajsku i niemiecku, dopiero po dłuższym czasie rabin zdecydował się na poprowadzenie nabożeństwa po angielsku. Jego podopieczni nie szanowali Szabatu. Wielu z nich brało udział w sobotnim nabożeństwie i zaraz potem wracali do swych codziennych zajęć.

Rabin, sam wychowany w ortodoksyjnej rodzinie, był przerażony tym bezbożnym postępowaniem. Upominał ich, surowo potępiając takie postępowanie, jednak bez powodzenia.

Duch Boży zaczął jednak działać w sercu rabina. Niejednokrotnie, przechadzając się ulicami widział duże grupy ludzi zmierzające do kościołów chrześcijańskich lub powracające z nabożeństw, a jego myśli koncentrowały się na tym zjawisku. Czasami myślał: „Jaka szkoda, że takie tłumy ludzi tak łatwo uwierzyły w oszustwo i oddają bluźnierczą cześć człowiekowi!”.

„Z drugiej jednak strony — zastanawiał się — są tam przecież ludzie inteligentni, wykształceni, znający doskonale naturę człowieka, tak jak ja posiadający Stary Testament i potrafiący racjonalnie, logicznie rozumować również nie gorzej ode mnie. Na pewno nie są to ludzie, którzy pokładają ufność w chrześcijaństwie bez ważnych ku temu powodów. A jeśli przestudiowałem tylko jedną stronę zagadnienia? A jeżeli to oni mają rację, a ja się mylę? Zwykle bez trudu rozprawiał się z takimi myślami, traktując je jako podszepty szatana, lecz one uporczywie powracały. Pewnego razu, gdy nauczał o odrodzeniu narodu izraelskiego, poczuł, że sam tak do końca sam nie wierzy w to, co mówi. Bijąc się z myślami podszedł do swego biurka i otworzył je, cały czas drżąc, jakby miał zamiar popełnić zbrodnię.

Miał tam ukryte wydanie Starego i Nowego Testamentu. Kilka lat wcześniej, podczas ostatniego pobytu na Węgrzech, spotkał w hotelu żydowskiego misjonarza szkockiego kościoła, który przekonał go, aby nabył tę Księgę. Owszem, kupił ją, ale nigdy nie czytał. Kiedy przybył do Kanady i rozpakował swoje bagaże, zdumiał się znalazłszy wśród nich Biblię, ponieważ był przekonany, że została na Węgrzech. Nie chciał, aby ktokolwiek dowiedział się, że posiada taką książkę. Właściwie czuł się winny, że nie zniszczył jej od razu. Niewątpliwie Bóg kierował jego krokami i sam zachował Pismo, aby rabin mógł wreszcie spotkać swego Pana.

Teraz, w godzinie obaw i zwątpienia otworzył biurko, wyjął Biblię i udał się do biblioteki, dokładnie zamykając za sobą drzwi. Tam, upewniwszy się, że nikt mu nie przeszkodzi, zaczął czytać Nowy Testament. Po kilku chwilach odrzucił go z obrzydzeniem myśląc: „To niemożliwe.”

Po chwili podniósł go jednak, poczytał chwilę i znów odrzucił. Jego zmagania z Księgą trwały godzinę. W końcu pełen wyrzutów sumienia ze złością cisnął nią o podłogę. Gdy po chwili pozbierał rozrzucone kartki, zdecydował zamknąć książkę w szufladzie i nigdy więcej do niej nie wracać.

Jeszcze wieczorem był tak wzburzony, że z trudnością wykonywał swe obowiązki w synagodze. Po bezsennej nocy i pełnym napięcia dniu zdecydował się na bardzo uważne przestudiowanie ksiąg prorockich, szczególnie tych, gdzie mowa była o mającym nadejść Mesjaszu. Gdy był zajęty swoimi rozważaniami, odwiedził go znajomy rabin z Jerozolimy.

Freshman od razu wykorzystał okazję, by zapytać swego uczonego kolegę o Mesjasza. Ponieważ ten nie był w stanie odpowiedzieć na zadane pytania, Freshman zaczął się poważnie zastanawiać, czy w żydowskiej nauce nie tkwi jakiś błąd i czy chrześcijanie nie mogą mieć racji.

Zdecydował się nawet na podzielenie swoimi spostrzeżeniami z niektórymi członkami swojej kongregacji a także, pomimo swego wcześniejszego postanowienia, przeczytał uważnie Nowy Testament. Jego sąsiad, pan Hinton, pobożny chrześcijanin, spędził wiele godzin na rozmowach o religii z poszukującym prawdy Żydem, lecz światło zrozumienia jeszcze się nie pojawiło. Dniami i nocami studiował Pismo, ale wciąż jeszcze nie mógł się przekonać do nauk, które dopiero teraz w nim odkrył. Cały czas był w rozterce, nie mogąc w pełni zaakceptować ani judaizmu ani chrześcijaństwa. Chciał od razu zrezygnować z posady rabina, lecz jego żona sprzeciwiła się temu stanowczo stwierdzając, że nigdy nie zostanie chrześcijanką.

Zbliżało się Święto Paschy. Rabin przygotowywał na tę okoliczność kazanie w oparciu o tekst z Genezis (Księgi Rodzaju) 49, 10. W czasie pracy ogarnęły go wątpliwości i postanowił w ogóle nie przemawiać. Zdeterminowany wyznał rodzinie, że uwierzył, iż Jezus z Nazaretu jest Mesjaszem. Żona, a także starsze dzieci, rozumiejąc powagę sytuacji, podniosły wielki lament.

Nie mogąc znieść widoku cierpienia, którego był sprawcą, Freshman wybiegł z domu. Doszedł drogą daleko za miasto, rzucił się na ziemię i zapłakał do Boga — ulga jednak nie nadeszła. Z ciężkim sercem skierował swe kroki z powrotem do domu. Nie mówiąc ani słowa wciąż pogrążonej w rozpaczy rodzinie zamknął się w sypialni, gdzie ponownie zaczął się modlić i studiować Biblię. Po północy był tak wyczerpany, że zasnął w fotelu. We śnie zobaczył wiszącego na krzyżu Zbawiciela, nad którego głową widniał napis: „Ja jestem twoim Zbawcą”.

Obudził się z silnym postanowieniem złożenia rezygnacji, zabrakło mu jednak odwagi. Wreszcie na dzień przed Paschą, gdy jeszcze raz w modlitwie rozważał tekst z Księgi Rodzaju 49,10 zdecydował się przeczytać 53 rozdział Księgi Izajasza i nagle uświadomił sobie w całej pełni, że Jezus z Nazaretu jest oczekiwanym Mesjaszem. Wtedy, już bez wahania, napisał rezygnację i wysłał ją do prezesa kongregacji.

Burza prześladowań rozpętała się ze wzmożoną siłą. Żona i dzieci rabina chciały obchodzić święto Paschy tak, jak każe zwyczaj, on natomiast nie chciał brać udziału w tej uroczystości. Kongregacja oficjalnie oświadczyła, że rabin jest obłąkany oraz niebezpieczny dla otoczenia.

Żonę i dzieci namawiano, by go opuścili. Również przyjaciele unikali go. Rozpowiadano, że za porzucenie swej wiary otrzymał dziesięć tysięcy dolarów. Najgorsze było jednak to, że Freshman nie miał jeszcze pełnego poznania. Uwierzył, że Jezus jest Mesjaszem, ale nic nie wiedział o usprawiedliwieniu z łaski i o zbawczej wierze. Nie miał zbyt wyraźnego pojęcia o tym, że w oczach Boga jest grzesznikiem, ani też o konieczności zmiany postawy serca. Jego nawrócenie ograniczyło się do sfery intelektualnej. Wiele osób wierzących w Jezusa podejmowało z nim rozmowy, jednak poznanie nie nadchodziło.

Stan ten utrzymywał się przez jakiś czas. Wreszcie, gdy słuchał kazania pastora Elliotta z kościoła Metodystów, Duch Boży dotknął jego serca i rabin zapłakał, chociaż nie bardzo wiedział, dlaczego. Znowu z największą uwagą zaczął studiować Pismo i chodzić na nabożeństwa do różnych kościołów oraz szukać Pana z całego serca.

Pewnej nocy, kiedy pogrążony był w głębokiej i żarliwej modlitwie, zrozumiał, że jest grzesznikiem zasługującym jedynie na potępienie. W rozpaczy zawołał: „Panie, ratuj mnie, bo inaczej zginę!” — jedyną jego nadzieją był Chrystus. Wtedy ustąpiły cienie i ciężar spadł z jego umęczonej duszy. Smutek zamienił się w uwielbienie i nastąpiła w nim cudowna przemiana.

Narodził się na nowo. Charles Freshman natychmiast zaczął pokazywać innym, co Bóg dla niego uczynił. Zaczął od swej rodziny. Żona, chociaż niechętnie, zgodziła się towarzyszyć mu na nabożeństwach, a dzieci chodziły na szkółkę niedzielną i również czytały Nowy Testament. Jeden po drugim, członkowie jego rodziny uwierzyli Ewangelii.

Rabin Freshman, jego żona i siedmioro dzieci zostali ochrzczeni w kościele metodystycznym w Quebec. Duchowni innych denominacji byli obecni na tej uroczystości. Byli tam także członkowie Kongregacji Żydowskiej, w której Freshman pełnił obowiązki rabina trzy lata przed swoim chrztem.

Charles Freshman pracował jakiś czas jako wykładowca judaizmu, potem rozpoczął pracę jako misjonarz wśród Niemców mieszkających w Kanadzie. Został ordynowany i wiernie służył Panu aż do śmierci. Społeczności, które powstały głównie dzięki jego wysiłkom znajdują się w Hamilton w prowincji Ontario oraz w okolicach. Wielu ludzi przyprowadził do Chrystusa, a wśród nich także wielu Żydów.
http://oblubienica.eu/czytelnia/swiadec ... a-mesjasza
.

_________________
Obrazek
Isaj40/9
Wstąpże na wysoką górę, zwiastunko dobrej nowiny Syjonie!
Podnieś mocno twój głos, zwiastunko dobrej nowiny Jeruzalem!
Podnieś głos, nie bój się!
Powiedz miastom judy: Oto wasz Bóg!


.


Góra 
 Zobacz profil  
 
 Tytuł: Re: ŚWIADECTWA ŻYDÓW rabinów
 Post Napisane: 6 lutego 2013, o 12:37 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 3 lipca 2012, o 17:54
Posty: 18362
Rabin Sam Stern - Gdy Żydzi spotykają Mesjasza
.
Urodziłem się w ortodoksyjnej rodzinie żydowskich chasydów. Miałem trzech braci i siostrę. Chociaż moi rodzice byli wtedy ubodzy, wysłali nas — chłopców — do drogiej ortodoksyjnej szkoły religijnej. Jedynym pragnieniem ojca było, żeby cała nasza czwórka została rabinami.

W wieku pięciu lat chodziłem do chederu dla uczniów pierwszej klasy. Mając lat siedem umiałem biegle czytać po hebrajsku. Gdy osiągnąłem wiek lat dziewięciu, zostałem wprowadzony w pięć ksiąg Mojżesza i do komentarzy Pism pióra Rasziego, a także do starożytnych i teraz już archaicznych żydowskich ksiąg zwanych Talmudem. W okresie, gdy miałem 10-11 lat, Talmud przesłonił pozostałe księgi i stał się dominującym źródłem mojej wiedzy przez następne dziesięć lat. Po barmicwie rozpocząłem własne, niezależne życie religijne. Mówiono mi wcześniej, że jako dzieci znajdujemy się pod zwierzchnictwem ojca do osiągnięcia lat trzynastu; później sami jesteśmy odpowiedzialni za nasze postępowanie.

Dlatego kiedy już osiągnąłem trzynaście lat, zabrano mnie do synagogi, gdzie ojciec podziękował Bogu za to, że pozbył się odpowiedzialności za moje grzechy.

Nasz dom był bardzo ortodoksyjny. Ojciec był rabinem. Trzy razy dziennie chodził do synagogi, by się modlić. Zgodnie z Talmudem przestrzegaliśmy żydowskich praw, ponieważ nasi rodzice pragnęli, aby ich dzieci także podążały w ślady ojców i pozostały tak ortodoksyjnymi Żydami jak oni. Mieszkaliśmy w małym polskim miasteczku w pobliżu Warszawy. Mimo, iż 500 żydowskich i 800 polskich rodzin żyło tam obok siebie, byliśmy oddzieleni przez cztery „chińskie mury”:

1. Ubiór — Żydzi nosili długie czarne „chałaty” i czarne kapelusze nazywane „jidysze hutel”. Polacy nosili się po europejsku. W naszym środowisku uważano, że noszenie przez Żyda stroju europejskiego to wielki grzech.

2. Język — Żydzi mówili w jidysz, który jest mieszaniną niemieckiego, hebrajskiego i języków słowiańskich.

3. Religia — Żydzi modlili się w synagogach, gdzie gromadzono się także na spotkania i studiowanie Pisma oraz Talmudu. Polacy byli prawie w 100% członkami kościoła rzymskokatolickiego.

4. Zawód — Żydzi byli głównie kowalami, krawcami, szewcami, drobnymi przedsiębiorcami oraz właścicielami małych sklepików, podczas gdy Polacy zajmowali się głównie uprawą roli i byli pracownikami rządowymi. Żydom nie przysługiwało prawo do takiej pracy.

Istniały ponadto tysiące innych różnic pomiędzy Żydami i Polakami, takich jak obyczaje, kultura, sposób zachowania, temperament czy wygląd. Ich zainteresowania, pragnienia i nadzieje także bardzo się różniły. Trudno wyrazić słowami wszystko to, co nas dzieliło.

Byliśmy dwoma narodami mieszkającymi na tej samej ziemi, pod tym samym pięknym polskim niebem. Jedliśmy ten sam zdrowy, polski chleb i oddychaliśmy tym samym powietrzem.

Byliśmy jednak tak od siebie odlegli, jak wschód od zachodu. Gdy miałem sześć lat, próbowałem przespacerować się poza obszarem żydowskiego getta. Nagle jakiś chłopak rzucił we mnie kamieniem krzycząc „Żyd, Żyd!” Jako dziecko nie wiedziałem, że Żydzi są nienawidzeni przez inne nacje. Dlatego byłem bardzo zdziwiony i przerażony. Uciekłem do matki i opowiedziałem jej całe wydarzenie, zasypując ją gradem pytań:

• Dlaczego ten chłopak rzucił we mnie kamieniem? Dlaczego nazywa mnie Żydem? Nigdy wcześniej go nie widziałem. Dlaczego mnie nienawidzi chociaż nigdy przedtem mnie nie widział?

• Jest chrześcijaninem, a chrześcijanie nienawidzą Żydów. Nawet jeśli cię nie zna, będzie twoim wrogiem.

• Ale dlaczego jest moim wrogiem? — pytałem.

• Wierzy w to, czego go nauczono. Ksiądz, nauczyciel i rodzice nauczyli go nienawidzić Żydów. Dlatego nienawidzi cię nawet nie mając ku temu powodu. Kiedy jednak przyjdzie Mesjasz, będziemy głową, nie ogonem. Wrócimy wtedy do Palestyny i nikt nie będzie nas więcej prześladował.

• Ale kiedy przyjdzie Mesjasz? — ciągle pytałem.

• Nie znamy dokładnego czasu, lecz pewnego dnia przyjdzie. Wtedy skończą się nasze cierpienia z rąk chrześcijan.

Nadzieja przyjścia Mesjasza towarzyszyła mi przez całe życie. Dawała mi siłę, by przetrwać cierpienia i poniżenia ze strony sąsiadów.

Po barmicwie wysłano mnie do wyższej szkoły rabinicznej. Od trzynastego do dwudziestego drugiego roku życia uczęszczałem do różnych szkół, gdzie głównym przedmiotem nauczania był Talmud, który składa się z sześćdziesięciu ksiąg omawiających szczegółowo różne aspekty życia codziennego jak odszkodowania, obchodzenie świąt, małżeństwa, rozwody, modlitwa czy gospodarka. Księgi są pisane przeważnie w formie dyskursu. Na przykład, pewien rabin stwierdził, że jajko zniesione w dniu świątecznym można zjeść, a inny powiedział, że takie jajko nie jest koszerne lecz „trefne”. Talmud, obok podobnych dysput, zajmuje się także mistycyzmem, metafizyką oraz folklorem.

Jako student Talmudu musiałem znać na pamięć imię każdego rabina, który wypowiadał się w sprawach odszkodowań, świąt itd. Sam Talmud powstał ok. 1500 lat temu, w czasach tanaitów (Tanaita: aram. „tana” (nauczyciel) — termin pierwotnie stosowany wobec ludzi, których zadaniem było nauczenie się na pamięć całej Tory. Później nazywano w ten sposób mędrców, którym przypisuje się autorstwo Miszny — [przyp. Tłum.]) i amoraitów (Amoraita: aram. „amora” (mówca, interpretator) — określenie uczonego talmudycznego. — [przyp.

Tłum.]). Od tej pory napisano tysiące ksiąg komentarzy na jego temat. Najbardziej znane autorytety w dziedzinie interpretacji Talmudu to Rambam, Tosafot i Raszi, uznany za największego talmudycznego znawcę i komentatora.

Musiałem znać wszystkie ich opinie i powiedzenia. Ponieważ było tego bardzo dużo, nie mieliśmy czasu nawet na najbardziej elementarne świeckie przedmioty. Ja, ignorant w dziedzinie arytmetyki i geografii, w wieku dwudziestu dwóch byłem uznawany za „lamdana”, czyli człowieka wykształconego w Talmudzie.

1 września 1939 roku wybuchła II Wojna Światowa. Właśnie otrzymałem dyplom rabinacki zwany „smichą”. Zamierzałem ożenić się i zostać jednym z przywódców religijnych Izraela oraz używać zdobytej wiedzy, prowadząc moich współbraci drogami tradycji talmudycznej.

Alternatywą było opuszczenie Polski i wyjazd do któregoś z krajów Ameryki Łacińskiej, ponieważ było tam ogromne zapotrzebowanie na rabinów. Wojna udaremniła jednak wszystkie moje plany. Jak wszyscy Żydzi w Europie, znalazłem się w śmiertelnym zagrożeniu.

4 września 1939 roku niemieccy żołnierze weszli do naszego miasta. Życie polskich Żydów stało się koszmarem. Każdy z nas był skazany na śmierć. W czasie tych potwornych sześciu lat zginęło sześć milionów Żydów, w tym milion dzieci. Zniszczono w ten sposób jedną trzecią naszej populacji. To prawda, że współczujące polskie rodziny ratowały Żydów ukrywając ich i karmiąc, lecz ci wspaniali ludzie byli w zdecydowanej mniejszości.
cdn

_________________
Obrazek
Isaj40/9
Wstąpże na wysoką górę, zwiastunko dobrej nowiny Syjonie!
Podnieś mocno twój głos, zwiastunko dobrej nowiny Jeruzalem!
Podnieś głos, nie bój się!
Powiedz miastom judy: Oto wasz Bóg!


.


Góra 
 Zobacz profil  
 
 Tytuł: Re: ŚWIADECTWA ŻYDÓW rabinów
 Post Napisane: 6 lutego 2013, o 12:38 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 3 lipca 2012, o 17:54
Posty: 18362
cd..

W maju 1945 dobiegła wreszcie końca wojna, która pochłonęła całą moją rodzinę. Wyszedłem wtedy z obozu koncentracyjnego z nadzieją na spotkanie z krewnymi. Szukałem wytrwale przez ogłoszenia i wszelkie możliwe instytucje, lecz ku ogromnej rozpaczy dowiedziałem się, że wszyscy, których kochałem, stali się ofiarami największego demona w historii ludzkości.

Zostałem całkiem sam w obcym świecie. Zacząłem szukać przyjaciela, lecz nikt nie mógł mi zastąpić rodziców, siostry i braci. Pogrążony w rozpaczy, wzniosłem oczy ku niebu i zadałem stare żydowskie pytanie: Dlaczego? Dlaczego jedna trzecia narodu wybranego przez Boga została wymordowana? Gdzie był Bóg, kiedy małe, niewinne żydowskie dziecko było zabijane przez oprawców? Dlaczego milczał w takich chwilach? Ponieważ nic nie trzymało mnie już w Polsce, postanowiłem wyjechać do Stanów Zjednoczonych. Miałem nadzieję, że może tam uda mi się zapomnieć te straszne lata i rozpocząć nowe życie.

Najpierw musiałem jednak pojechać do niemieckiej strefy okupowanej przez armię amerykańską. Tam zostałem członkiem grupy syjonistycznej, której celem było wyprowadzenie Żydów z Polski do Niemiec i Włoch, skąd mogli już swobodnie wyjechać do Ameryki lub Izraela.

W kwietniu 1946 roku trafiłem do obozu przejściowego w pobliżu granicy austriackiej. Zarejestrowałem się tam jako rabin i podjąłem pracę. Wydawałem też obozową gazetkę. W roku 1952 przybyłem na Rhode Island, gdzie pracowałem jako pomocnik rabina w tamtejszej synagodze.

Pracowałem jako nauczyciel Talmudu w synagodze, ale mimo to narastał we mnie konflikt. Ciągle dręczyło mnie pytanie: Dlaczego Bóg pozwolił, aby zginęło sześć milionów Żydów? Nauczałem rzeczy, co do prawdziwości których miałem poważne wątpliwości. Przekonywałem swoją kongregację i studentów, że jeżeli chcemy przeżyć i pokonać wrogów, musimy przestrzegać dnia szabatu. Wiedziałem jednak, że 99% zamordowanych przez Hitlera Żydów czciło ten dzień, ale to nie uratowało ich przed śmiercią. Nie miałem żadnej pewności, że to, czego nauczałem, było prawdą. Straciłem także wiarę w talmudyczne legendy, prawa, argumenty za i przeciw. Szukałem prawdy, lecz nie mogłem jej znaleźć.

W każde święto my, Żydzi, udajemy się do synagogi i modlimy się do Boga, wyznając grzechy i prosząc o przebaczenie. Mówimy: „To przez nasze grzechy zostaliśmy wygnani z ziemi ojców”. Wyznawanie grzechów jest bardzo ważną częścią naszych modlitw. Żydowska księga modlitewna podaje różne rodzaje przewinień, które każdy Żyd musi wyznawać w swych codziennych modlitwach. Najważniejszym dniem modlitwy jest wigilia święta Jom Kipur. Tego dnia każdy Żyd, który ukończył 13 lat musi odmówić 45 wyznań zwanych „alchet”. Po tym wyznaniu całe zgromadzenie nuci „slach lanu” (wybacz nam).

Jednak nawet podczas odmawiania tych modlitw czułem się nieszczęśliwy ponieważ wiedziałem, że zgodnie z Pismem samo wyznanie nie wystarczy do przebaczenia grzechów. Aby nastąpiło przebaczenie grzechów, musi zostać złożona ofiara zwana „korban”. W Księdze Leviticus wielokrotnie wspomina się o tej ofierze, zwłaszcza w Lev (III Mojż). 5, 17-19.

Nie byłem także pewien czy w ogóle modlitwy Jom Kipur miały jakiekolwiek znaczenie w oczach Boga, widziałem bowiem, że po ich odmówieniu żyliśmy w taki sam grzeszny sposób. Wydawało mi się, że kiedy tak wyznawaliśmy swoje grzechy w synagodze, drwiliśmy sobie z Boga. Mówiliśmy o upamiętaniu lecz tak naprawdę wcale nie mieliśmy tego na myśli.

Wiedziałem że jesteśmy grzesznikami i potrzebujemy bardziej realnego i skutecznego sposobu przyjścia do Boga. Mój stan duchowy zaczął przypominać ruinę. Straciłem wiarę w ludzkość oraz w rabiniczne legendy i nauczanie. Czułem się okropnie wiedząc, iż jako rabin nauczam ludzi tego, w co sam nie wierzę. Wiedziałem, że nauka Talmudu, powiedzenia, argumenty, scholastyczne debaty, dzielące włos na czworo komentarze przestarzałych praw, nakazów i przepisów dotyczących szabatu, świąt, ubioru i obmywań nie ma dla nas żadnego znaczenia. Uświadomiłem sobie potrzebę posiadania jakiejś realnej podstawowej prawdy, według której moglibyśmy żyć, postępować i istnieć jako Żydzi. Co jest tą prawdą? Co jest prawdziwą drogą dla nas i dla mnie osobiście? Nie wiedziałem, a swój naród postrzegałem jako owce bez pasterza. Przekonałem się osobiście, że 2000 lat nauki talmudycznej, chasydzkiej, kabalistycznej i światowej nie mogły ocalić nawet jednego żydowskiego dziecka od zagłady. Wiedziałem, iż my, Żydzi, cierpimy za swój grzech, tak jak czytamy o tym w czasie naszych Świąt. Nie wiedziałem jednak, co jest tym grzechem.

Pewnej wiosny spacerowałem po Rhode Island. Rozglądałem się dookoła bez żadnego określonego celu, po prostu korzystałem z wiosennej pogody. Po drodze spostrzegłem grupę młodych ludzi rozdających w pobliżu sklepu jakieś małe druki. Zwrócili na mnie uwagę i ja także otrzymałem broszurkę. Ponieważ nie znałem angielskiego, wszedłem do sklepu, by dowiedzieć się, co też takiego reklamują. Kiedy znalazłem się w środku, ku swemu zdumieniu odkryłem, że nie ma tam żadnych towarów. Zdziwiony zauważyłem natomiast grupę ludzi siedzących z pochylonymi głowami i zamkniętymi oczami.

„Co się tutaj dzieje?”, myślałem. Nie wiedziałem, że właśnie w ten sposób modlą się chrześcijanie. My, Żydzi, modlimy się z otwartymi oczami. Poczekałem, aż skończy się modlitwa i otworzą oczy. Podszedł do mnie jakiś chłopak i zaczął coś do mnie mówić.

Przebywałem w Ameryce dopiero kilka tygodni i nie znałem jeszcze angielskiego, więc nie zrozumiałem go. W końcu jakoś udało mi się wyjaśnić, że znam jedynie język niemiecki i jidysz. Porozumiewając się na migi umówiłem się na następną środę, kiedy to będzie mógł przyjść ktoś, kto wyjaśni mi po niemiecku, co to za organizacja.

W następną środę umówiony dżentelmen już mnie oczekiwał. Po przyjacielsku wymienił ze mną uścisk dłoni i zwrócił się do mnie po niemiecku: —To jest misja dla Żydów.

• Co to jest misja? — zapytałem.

• Pan posłał nas do Żydów aby powiedzieć im, że Bóg ich kocha i chce ich zbawić.

• Co rozumiesz przez „zbawić”? Jak możesz w ogóle mówić o miłości po kataklizmie, jaki przeżyli Żydzi w Europie? — zapytałem, wytrącony nieco z równowagi.

Uśmiechnął się i powiedział:

—Wiem, co czujesz, lecz chrześcijanie, naśladowcy Chrystusa, kochają Żydów, a wszyscy, którzy ich krzywdzą, nie są chrześcijanami. Ten, który jest Alfą i Omegą chrześcijan jest miłością, także dla Izraela. Pan nam nakazał pójść najpierw do Żydów.

• Czy ci, którzy nosili krzyże i w swoich domach mieli obrazy świętych, a jednak organizowali pogromy Żydów w Europie — czy oni nie byli chrześcijanami? Czy kościoły w Polsce i na Ukrainie nie były źródłem antysemityzmu? Czy to nie księża podżegali swych wiernych przeciwko Żydom?

Popatrzył na mnie i rzekł:

• Nasz Pan naucza nas, byśmy kochali swoich nieprzyjaciół i okazywali miłość tym, którzy nas nienawidzą. Wszyscy nieposłuszni temu nakazowi Pana naszego nie są Jego naśladowcami.

Wręczył mi Nowy Testament w jidysz i powiedział:

• Przeczytaj to, a poznasz prawdziwą naukę Chrystusa.

Wziąłem książeczkę, włożyłem do kieszeni i obiecałem że przeczytam, ponieważ chcę zobaczyć, o czym naprawdę jest Nowy Testament, bo nie znam go wcale.

Przez następne kilka nocy miałem dużo czytania. Każda linijka, każda strona była dla mnie wielkim objawieniem. Otwierając Ewangelię Mateusza przeczytałem ze zdziwieniem, że Jezus pochodził z linii Abrahama i Dawida. Zwróciłem także uwagę, iż na każdej stronie pojawiało się stwierdzenie „jak napisano” co oznaczało, że było to zapisane w naszych żydowskich Pismach. Na przykład, w pierwszym rozdziale przeczytałem o przepowiedni narodzin z dziewicy ponieważ napisano „Oto panna pocznie i porodzi syna i nazwą go Immanuel...” (Iz. 7,14). W drugim rozdziale przeczytałem o Jego narodzinach w Betlejem, jak napisano: „Ale ty, Betlejemie w ziemi Judzkiej nie jesteś najmniejszy pośród książąt judzkich, z ciebie bowiem wyjdzie władca, który będzie rządził narodem mym Izraelem” (Mich. 5,1 – tłum. Własne).

Dowiedziałem się też, o tym, że przyjdzie z Egiptu ponieważ napisano: „... i z Egiptu powołałem mojego syna.” (Oz. 11, 1). Czytając to zauważyłem na każdej stronie i w każdym rozdziale od- niesienia do Starego Testamentu. Stało się dla mnie oczywiste, że ta księga zwana Nowym Testamentem jest w rzeczywistości wypełnieniem Starego Testamentu. Zdałem też sobie sprawę z tego, iż my, rabini, byliśmy zbyt pochłonięci Talmudem, by zwrócić należytą uwagę na nasze Święte Pisma. To właśnie tam i wtedy stałem się Żydem wierzącym w Pismo Święte. Dziękowałem Bogu za doprowadzenie mnie do tej małej misji i zdecydowałem oddać swoje życie Jezusowi Mesjaszowi.

_________________
Obrazek
Isaj40/9
Wstąpże na wysoką górę, zwiastunko dobrej nowiny Syjonie!
Podnieś mocno twój głos, zwiastunko dobrej nowiny Jeruzalem!
Podnieś głos, nie bój się!
Powiedz miastom judy: Oto wasz Bóg!


.


Góra 
 Zobacz profil  
 
 Tytuł: Re: ŚWIADECTWA ŻYDÓW rabinów
 Post Napisane: 6 lutego 2013, o 12:39 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 3 lipca 2012, o 17:54
Posty: 18362
cd...

Działo się to na kilka tygodni przed świętem Paschy. Misjonarz z Rhode Island dał mi adres pewnego Żyda, który narodził się z Ducha pod wpływem Ewangelii. Udałem się tam z ciekawością, ponieważ nigdy dotąd nie spotkałem Żyda wierzącego, że Jezus jest Mesjaszem.

Mój rodak powitał mnie słowami „Szalom Aleichem”. Wspólnie czytaliśmy Nowy Testament w jidysz. Po jakimś czasie powiedział mi o pewnym wierszu pt. „Cierpiący” i przeczytał go na głos. Potem zapytał: „Jak myślisz, o kim mówi ten wiersz? Kto cierpiał za nasze grzechy? Czyimi ranami jesteśmy uleczeni?”

Odpowiedziałem iż odnosi się to prawdopodobnie do osoby Jezusa Chrystusa. Wtedy on powiedział mi, że przeczytany tekst pochodzi z 53 rozdziału Księgi Izajasza. Wyobraźcie sobie moje zaskoczenie. Okazało się, że nie znałem treści 53 rozdziału Księgi Izajasza!

Następnego dnia pokazałem ten sam „wiersz” znajomemu rabinowi z Nowego Jorku. On także nie rozpoznał tego rozdziału. Jedynym wnioskiem, jaki mogłem wyciągnąć było to, iż wielu rabinów i Żydów nie zna Mesjasza, Zbawiciela Starego i Nowego Testamentu z powodu nieznajomości Biblii. Zdecydowałem uczynić wszystko, co w mojej mocy, by przybliżyć im hebrajskie Pisma.

Tego samego wieczora udałem się do misjonarza z Nowego Jorku i powiedziałem mu, że wierzę Pismom i w Pana Jezusa. Tam właśnie uklęknęliśmy i modliliśmy się o przebaczenie grzechów i zbawienie. Uznałem Jezusa za mego osobistego Zbawiciela. Jakże ogromna nastąpiła we mnie zmiana! Byłem taki szczęśliwy. Odczuwałem pokój i radość jak nigdy dotąd. Byłem nowym stworzeniem.

Po powrocie do domu wziąłem Pismo Święte i zacząłem czytać 53 rozdział Księgi Izajasza raz po razie. Gdy tak czytałem, zastanawiałem się, dlaczego wcześniej nie słyszałem o tym fragmencie. Dlaczego rabini nic mi o nim nie powiedzieli? Stało się dla mnie oczywiste, że my, Żydzi, nie możemy uważać się za ludzi wierzących Pismu, jeżeli zaprzeczamy temu tekstowi. W miarę czytania uświadamiałem sobie, że proroctwo Izajasza wyraża wspaniały Boży plan przebaczenia, pojednania i zbawienia.

Udałem się do Los Angeles i rozpocząłem moją amerykańską edukację. Po zaliczeniu wszystkich egzaminów wstąpiłem do City College a następnie do Biola College, gdzie otrzymałem dyplom. Przyjąłem chrzest i zostałem ordynowany na sługę Ewangelii. Teraz moim najgłębszym pragnieniem jest zanieść Ewangelię Izraelowi, aby i on on mógł przyjąć swego Mesjasza i odziedziczyć życie wieczne. Mesjasz powiedział: „Ja jestem drogą, prawdą i życiem, nikt nie przychodzi do Ojca, tylko przeze Mnie.” (Jan 14, 6).

Od kiedy zostałem zbawiony czułem, iż samemu poznać Światło to zbyt mało. Ogarnęło mnie ogromne pragnienie, by wszyscy Żydzi uwierzyli w Mesjasza Izraela. Przekonałem się, że nie będzie to łatwe. Ci, którzy nie uwierzyli, sprzeciwiają się zwiastowaniu wspaniałej Dobrej Nowiny moim braciom. Znałem ich uprzedzenie wobec Ewangelii i światowy sposób myślenia.

Wiedząc, że zmaganie nie będzie łatwe, zdecydowałem się rozpocząć Bożą pracę. Interesowało mnie coraz bardziej rozpowszechnianie prawdy pośród Żydów wprowadzonych w błąd przez swoich „pasterzy”. Byli oni ślepymi przywódcami zainteresowanymi swoim dobrobytem, a nie losem błądzącego narodu.

Byłem pewien, że skoro Bóg powołał mnie do służby, to będzie mnie chronił i pomoże nieść światło do tych, którzy nigdy nie słyszeli prawdziwej historii o Chrystusie. Ogromna siła wewnętrzna pchnęła mnie do pracy — a był nią sam Duch Święty. Powiedział mi: „Nakarm moje owce”, a ja odpowiadałem, „Oto jestem. Chcę udać się do domu Izraela ukochanego tak bardzo przez Ojca i powiedzieć im o prostym lecz pewnym planie zbawienia.” Widziałem zmęczonych i nieszczęśliwych Żydów błądzących po omacku w ciemnościach, szukających prawdy. Nie było jednak nikogo, kto by im o niej powiedział. Dlatego tym bardziej byłem zdeterminowany, by iść i ogłaszać Ewangelię zmęczonym i o zbolałym sercu. Jezus powiedział: „Pójdźcie do mnie wszyscy, którzy jesteście spracowani i obciążeni, a Ja wam dam ukojenie.”

Wzywam wszystkich rabinów, przywódców narodu żydowskiego oraz obywateli Izraela: Wróćcie do naszych proroków, do naszego Boga i jego Namaszczonego.

„Chodźcie więc, a będziemy się prawować — mówi Pan! Choć wasze grzechy będą czerwone jak szkarłat, jak śnieg zbieleją; choć będą czerwone jak purpura, staną się białe jak wełna” (Iz.1,18)
http://oblubienica.eu/czytelnia/swiadec ... a-mesjasza

_________________
Obrazek
Isaj40/9
Wstąpże na wysoką górę, zwiastunko dobrej nowiny Syjonie!
Podnieś mocno twój głos, zwiastunko dobrej nowiny Jeruzalem!
Podnieś głos, nie bój się!
Powiedz miastom judy: Oto wasz Bóg!


.


Góra 
 Zobacz profil  
 
 Tytuł: Re: ŚWIADECTWA ŻYDÓW rabinów
 Post Napisane: 6 lutego 2013, o 12:42 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 3 lipca 2012, o 17:54
Posty: 18362
ObrazekRabin Rudolf Herman Gurland - Gdy Żydzi spotykają Mesjasza
.

Rabin „Żyłem w dwóch zupełnie różnych rzeczywistościach, jako Żyd i jako chrześcijanin. Jako Żyd w świecie wątpliwości i przesądów, pod przekleństwem Prawa, potem, dzięki łasce Bożej przeszedłem z ciemności do światłości — ze śmierci do życia. Od tamtej chwili mam zaszczyt i przyjemność głoszenia Ewangelii, Dobrej Nowiny o łasce, którą Bóg zsyła w Jezusie Mesjaszu i zwiastować pojednanie w Jezusie zarówno dla Żydów jak i nie-Żydów, bo jestem dłużnikiem jednych i drugich”.

Słowa te zostały napisane przez Chaima Gurlanda, syna pobożnego rabina z Wilna. Jako dziecko z niecierpliwością czekał na swe pierwsze nauki. Nie miał jeszcze pięciu lat, gdy ojciec zaczął go uczyć Słowa Bożego. Wkrótce mógł już czytać Pisma. Tak bardzo pokochał postać proroka Eliasza, że pewnego dnia wybiegł niespodziewanie z domu, bo chciał zostać jak on porwany do nieba. Został odnaleziony po kilku dniach, w stanie skrajnego wycieńczenia.

W młodości spotkało go pewne szczególnie nieprzyjemne przeżycie. W komentarzu do Biblii znalazł rysunek przedstawiający Jezusa na krzyżu, który zrobił na nim duże wrażenie. Chłopiec postanowił ukryć się na poddaszu, aby wykonać kopię rysunku. Trwało to dość długo i rodzice zaczęli go szukać. Zapadł już zmrok, gdy roztrzęsiony i zirytowany ojciec odnalazł go. W jego oczach syn popełnił wielką zbrodnię, za co został surowo ukarany.

Przeznaczeniem Chaima było zostać rabinem. Po trzech latach studiów w seminarium rabinicznym został ordynowany. Tego dnia napisał: „Był to najokropniejszy, najnieszczęśliwszy dzień w moim życiu!” Powodem były wątpliwości co do boskiego pochodzenia Talmudu (Talmud: najważniejsze opracowanie ustnej Tory, napisane w formie obszernego komentarza w języku aramejskim. [przyp. Red.]), jednak będąc posłuszny rodzicom obrał drogę, którą mu przeznaczyli, choć wiedział, że nie przyniesie mu ona zadowolenia. Mimo wyrzutów sumienia, przyjął stanowisko rabina w Wiłkomirze.

Szybko przekonał się, że nie jest w stanie tego wytrzymać. Będąc w synagodze, publicznie wypowiadał się przeciwko Talmudowi, prowokował dyskusje, ale nikt nie przyjął jego wyzwania. Główny rabin domagał się odwołania wszystkiego, ale Gurland nie zgodził się.

Utrzymał urząd jeszcze przez dwa lata, potem musiał odejść.

Co teraz? Przyszło kilka chudych lat, kiedy pracował jako prywatny nauczyciel. Pewnego dnia, żydowski domokrążca przyniósł hebrajski Nowy Testament. Ex-rabin po raz pierwszy przeczytał Kazanie na Górze, Listy Pawła i pozostałe księgi. Nowe studia stały się źródłem kolejnych wątpliwości i smutku.

Wkrótce Chaim poznał pastora Faltina mającego kontakt z wieloma Żydami w Kiszyniowie.

Pastor odwiedził rabina i spotkał się z ciepłym przyjęciem. Pod koniec rozmowy Faltin rzucił propozycję: „Dość dobrze rysuję i z chęcią mogę udzielić lekcji rysunku i niemieckiego, jeśli w zamian, raz w tygodniu, będzie pan czytał ze mną Biblię. Chciałbym poprawić swoją znajomość hebrajskiego”. Gurland zgodził się.

Wspólnie czytając doszli do 53 rozdziału Księgi Izajasza, który jest jednym z najwspanialszych fragmentów Biblii. Żydzi obawiają się go wiedząc, że według chrześcijan opisuje on w jasny sposób znaczenie cierpienia Mesjasza, Jego śmierć i zmartwychwstanie. Dlatego właśnie były rabin poprosił, aby opuścić ten rozdział. Pastor jednak odpowiedział: „Będę się modlił, aby Bóg dał ci odwagę i żebyś zechciał poznać Bożą prawdę o zbawieniu”. Od tamtej chwili, rabin nie mógł uwolnić się od myśli o tym fragmencie. Czuł, że tchórzostwem byłoby obawiać się tego, co Bóg w nim objawia.

Gdy następnego tygodnia ponownie się spotkali, Gurland wyraził chęć przeczytania 53 rozdziału Księgi Izajasza, na co pastor odpowiedział: „Pozwól mi najpierw przeczytać, co Nowy Testament mówi o cierpieniach Jezusa”. Gdy skończył, wspólnie czytali 53 rozdział Księgi Izajasza, napisany 700 lat przed narodzeniem Zbawiciela. Rabin przyznał, że rozdział ten jest doskonałą ilustracją cierpień Jezusa i tego, czego dokonał dla nas na Golgocie. Teraz mieli o czym dyskutować. Pastor Faltin nie spieszył się i w końcu Chaim zapragnął zawrzeć przymierze z Mesjaszem Jezusem. Następnie, po wysłuchaniu dodatkowych wyjaśnień dotyczących podstaw wiary, 33 letni Gurland i jego żona przyjęli chrzest.

Żydowska społeczność była bardzo oburzona na wieść o tym, że rabin ma zamiar ochrzcić się w kościele pastora Faltina i publicznie wyznać wiarę w Jezusa. Doprowadziło to wielu do takiej wściekłości, że otwarcie powiadomili go o tym, iż przeklinają ten postępek i jeżeli odważy się to zrobić, zabiją go zaraz po uroczystości. Pastor Faltin proponował, by uroczystość chrztu odbyła się po cichu, Gurland jednak nalegał: „Nie. Jezus jest żywym, wszechmogącym Zbawicielem. On może mnie ustrzec od złego, jeśli taka będzie Jego wola. Jeśli nie, gotów jestem cierpieć, a nawet umrzeć dla Niego.”

Nadszedł dzień chrztu. Kościół był wypełniony chrześcijanami i Żydami. Nabożeństwo przebiegło szybko. Kaznodzieja mówił o Mesjaszu, który przyszedł zbawić i zachować to, co zginęło. Przed samym chrztem Gurland powiedział krótkie świadectwo o tym, jak światłość z nieba pozwoliła mu zrozumieć 53 rozdział Księgi Izajasza i uwierzyć w Jezusa, jako obiecanego Mesjasza i Zbawiciela. Podczas samego chrztu i aż do końca nabożeństwa panowała zupełna cisza. Kiedyś Jezus uciszył wzburzone morze — teraz ogarnął wzburzone serca. Po uroczystości, jedna ze starszych kobiet powiedziała do nowo narodzonego brata Żyda: „Przez 18 lat modliłam się do Boga i błagałam Go o zbawienie twojej duszy”.

Nadszedł czas na naukę. Rudolf, bo tak brzmiało jego nowe imię, studiował teologię w Berlinie. W dniu, w którym został ordynowany na pastora, przemawiał na temat Listu do Rzymian 1, 16: „Nie wstydzę się Ewangelii Chrystusowej, jest ona bowiem mocą Bożą ku zbawieniu każdego, kto wierzy, najpierw Żyda, potem Greka”.

Gurland został asystentem swojego przyjaciela i duchowego ojca, pastora Faltina z Kiszyniowa. Nie zapomniał jednak o swoich braciach z domu Izraela. Często z nimi rozmawiał, wielu przyprowadził do Zbawiciela i ochrzcił. Jego działalność była znana w Niemczech i Rosji. Kilka lat później, Kościół Kurlandii powołał go jako misjonarza wśród narodu izraelskiego.

Rudolf zajmował się prowadzeniem studiów biblijnych dla Żydów, prowadził obfitą korespondencję, odwiedzał kościoły, opowiadając o swej pracy, jeździł także na synody, aby wzbudzić zainteresowanie Izraelem wśród braci misjonarzy. Kiedyś napisał: „Nie powinniśmy zostawiać pracy wśród Żydów nielicznym jednostkom; jest ona częścią pracy całego Kościoła, a to dotyczy nas wszystkich”.

Zniósł wiele rozczarowań, prób i zmagań, ale zdołał zasiać miłość do Żydów i pracy wśród nich w sercach wielu chrześcijan i pokazać wielu Żydom drogę do zbawienia. Po długoletniej pracy, Gurland został powołany na głównego pastora kościoła w Mitan.

Stopniowo i nie bez szczerego żalu zaniedbywał pracę misyjną, ponieważ nowy urząd przyniósł wiele nowych obowiązków. Jednak po pewnym czasie kłopoty ze zdrowiem zmusiły go do rezygnacji ze stanowiska i mógł całkowicie poświęcić się pracy misyjnej w Rydze i Odessie.

Przepracowanie odbiło się jednak na jego zdrowiu i coraz częściej zapadał na różne choroby. Zapytany, jak wciąż może być tak aktywny mimo słabej kondycji fizycznej, Gurland odpowiedział: „Dzięki Bogu, mimo licznych niedomagań wciąż mogę Mu służyć! Choroba jest ciężką próbą, szczególnie przewlekła. Wiem o tym z doświadczenia — jest to ciemna dolina. Bóg jednak posyła tyle światła, aby można było zrobić każdy kolejny krok. Chwalebny koniec przeznaczony jest dla tych, którzy pozostaną wierni — Pan wspaniale wyprowadzi ich z ciemności do światłości”.

Ex-rabin był obywatelem dwóch światów. Nieustannie rozpalał ogień miłości do prastarego ludu Bożego w sercach chrześcijan. Nieustannie wołał do swoich hebrajskich braci, aby przyszli do Mesjasza, który zmarł za wszystkich — Żydów i nie-Żydów.

Dożywszy blisko 74 lat Gurland odszedł do wieczności, aby tam odebrać nagrodę. Na pogrzebie zięć pożegnał go słowami z Psalmu 122, 1-2: „Uradowałem się, gdy mi powiedziano: Do domu Pana pójdziemy! Stanęły stopy nasze w bramach twych, o Jeruzalem”!
http://oblubienica.eu/czytelnia/swiadec ... a-mesjasza

_________________
Obrazek
Isaj40/9
Wstąpże na wysoką górę, zwiastunko dobrej nowiny Syjonie!
Podnieś mocno twój głos, zwiastunko dobrej nowiny Jeruzalem!
Podnieś głos, nie bój się!
Powiedz miastom judy: Oto wasz Bóg!


.


Góra 
 Zobacz profil  
 
 Tytuł: Re: ŚWIADECTWA ŻYDÓW rabinów
 Post Napisane: 6 lutego 2013, o 14:08 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 3 lipca 2012, o 17:54
Posty: 18362
Rabin Max - Gdy Żydzi spotykają Mesjasza
.
http://oblubienica.eu/czytelnia/swiadec ... a-mesjasza
.
Rabin Urodziłem się w ortodoksyjnej rodzinie żydowskiej. Moje najwcześniejsze wspomnienia to obraz rodziców wstających przed świtem, by spędzić długi czas na czytaniu hebrajskich modlitw. Nawet zimą odbywali te poranne rytuały przed rozpalonym ogniem. Zawsze byli pobożnym, bojącym się Boga małżeństwem. Od piątego do piętnastego roku życia kształciłem się w ortodoksyjnej szkole judaistycznej.

Pewien uczony Żyd wprowadził mnie w pięć Ksiąg Mojżeszowych – Pięcioksiąg (hebr. „Tora”):pięć pierwszych ksiąg Starego Testamentu — Genezis (Ks. Rodzaju), Exodus (Ks. Wyjścia), Leviticus (Ks. Kapłańska), Numeri (Ks. Liczb) oraz Deuteronomium (Ks. Powtórzonego Prawa). [przyp. Red.]. Klasyczne wykształcenie zdobyłem w gimnazjum, a potem uczyłem się zawodu wykonując pracę biurową w pewnym zakładzie.

Moi ówcześni znajomi odkrywali przede mną grzeszne przyjemności świata i chociaż chodziłem do synagogi oraz odmawiałem hebrajskie modlitwy w Szabat, coraz bardziej oddalałem się od wiary ojców.

Po ukończeniu szkoły rabinackiej zostałem ordynowany na rabina. Rozpocząłem pracę w Dayton w stanie Ohio, gdzie sprawowałem urząd rabina przez dziesięć lat. Przez ten czas poznałem wielu przyjaciół i odebrałem wiele dowodów wdzięczności, które bardzo cenię.

Podczas piątkowych wykładów mówiłem na tematy społeczne, ekonomiczne, mówiłem o monoteizmie, kulturze etycznej, wartościach moralnych, którymi kierują się Żydzi, itd. W sobotnie ranki prowadziłem cykl wykładów na temat Pięcioksięgu, uzupełnianych fragmentami z Proroków. W niedzielę od 8 rano do 5 po południu, z godziną przerwy na obiad, nauczałem w szkole niedzielnej.

W 1895 roku w chrześcijańskim kościele w Dayton odbywała się seria spotkań, podczas której pastorzy różnych denominacji mówili o swoich przekonaniach. Stałem dumnie przed zgromadzeniem chrześcijan wyjaśniając dlaczego jestem Żydem, a także dlaczego nie wierzę w Jezusa jako Mesjasza i Zbawiciela. Pochwalałem reformowany judaizm, który nie zakładał potrzeby odkupieńczej ofiary za grzechy; etykę religijną, która uspokajała wyrzuty sumienia, koncentrując się na własnej sprawiedliwości człowieka.

Wśród słuchaczy siedziała pewna starsza kobieta, oddana chrześcijanka, którą do głębi poruszyły moje słowa: „O Boże!” — modliła się — „Spraw, żeby dr Wertheimer zdał sobie sprawę, jak bardzo potrzebuje Zbawiciela, którego tak dumnie odrzuca. Jeśli to konieczne, postaw go w takiej sytuacji, aby zobaczył, jak bardzo potrzebuje Jezusa Mesjasza”.

Jakież potężne siły zostały poruszone przez wołanie tej kobiety! W czasie, gdy wydarzenia te miały miejsce, niczego mi w życiu nie brakowało. Miałem młodą, wspaniałą żonę, byłem rabinem B”nai Yeshorum Synagogue, miałem piękny dom, wystarczająco dużo pieniędzy, odpowiednią pozycję w kongregacji. Zostałem honorowym członkiem Ministerial Association, byłem również członkiem Present Day Club, mówcą zapraszanym przez organizacje społeczne, szkoły i kościoły wszystkich denominacji naszego miasta. Moja biblioteka wyglądała imponująco.
Miałem wszystkie książki Boba Ingersoli i korespondowałem z autorem. Byłem zadowolony z życia! Wraz z żoną muzykowaliśmy, mieliśmy dwoje służących, wspaniałego syna i córkę Rosę.


Nagle przyszła zmiana!
Moja żona ciężko zachorowała i pomimo opieki wielu specjalistów zmarła, pozostawiając mnie z dwojgiem małych dzieci.
Po pogrzebie oddałem Rosę pod opiekę teściowej, a przez ogłoszenia szukałem gospodyni, która mogłaby zająć się domem.
Czułem się najbardziej nieszczęśliwym człowiekiem na świecie.

Nie mogłem spać.
Chodziłem ulicami pragnąc zapomnieć o smutku, który wypełniał moje serce. Marzenia o udanej karierze i spokojnym życiu rozsypały się.
Gdzie mogłem znaleźć ukojenie? Niebiosa były głuche, gdy wołałem do Boga moich ojców. Jak mogłem jako rabin wypowiadać słowa pociechy, gdy mój własny smutek doprowadzał mnie do szaleństwa? Próbowałem spirytyzmu, ale to była ułuda. Zainteresowałem się teozofią (Teozofia (gr. „theosophia”) dosł. „boska mądrość” — panteistyczna forma gnozy powiązana z mistycyzmem Wschodu.
Jej początki datują się od II połowy XIX wieku, kiedy to Helena Bławatski założyła w Nowym Jorku tzw.
Towarzystwo Teozoficzne. [przyp. Red.]) i Nauką Chrześcijańską (ang.

„Christian Science”
— wbrew pozorom zupełnie niechrześcijańska sekta o podłożu okultystycznym, założona w XIX w. Przez „Matkę” Mary Baker Eddy. [przyp. Red.]) tylko po to, by przekonać się, że nie ma nadziei.

Moje przeżycia były podobne do przeżyć Joba kiedy wołał: „Moje dni są szybsze niż tkackie czółenko i przemijają bez nadziei” (Job 7, 6). Po dziesięciu latach sprawowania urzędu rabina, zdecydowałem się odrzucić propozycję pozostania na następną kadencję. Musiałem wszystko przemyśleć. Zastanawiałem się, gdzie jest teraz duch i dusza tej, która była tak utalentowaną pianistką i wniosła tyle uroku w moje życie? Co stało się ze wszystkimi zdolnościami, pragnieniami, dążeniami tego wspaniałego i czynnego umysłu? Sięgnąłem po Biblię.

Studiowałem judaizm, ale to nie przyniosło odpowiedzi, nie zaspokoiło pragnienia mojego serca. Potem zacząłem studiować Nowy Testament porównując go ze Starym. Wiele fragmentów przeczytałem, rozważyłem, nad wieloma rozmyślałem. Szczególnie jeden wywarł na mnie ogromne wrażenie: 53 rozdział Księgi Izajasza, 11 werset, ostatnia część: „Sprawiedliwy mój sługa wielu usprawiedliwi i sam ich winy poniesie”.

Jest to jedyna wzmianka tego rodzaju: „Sprawiedliwy mój sługa”. Nie ma nigdzie w Słowie Bożym podobnej, zarówno w Starym jak i Nowym Testamencie. Czytamy: „Dawid mój sługa”, „Izajasz mój sługa”, ale określenie „Mój sprawiedliwy sługa” musi dotyczyć kogoś innego.

Zastanawiałem się, kto jest tym sprawiedliwym sługą. Do kogo zwraca się prorok? Próbowałem szukać odpowiedzi: Kimkolwiek jest ten sprawiedliwy sługa Boga, nie jest to Izrael, bo prorok określa Izrael jako grzeszny lud, pogrążony w niegodziwości, nieczysty.

Sprawiedliwym sługą musi być Ten, który jest Święty. Jeśli to nie Izrael, kto to może być? Doszedłem do wniosku, że musi to być Izajasz, ale w szóstym rozdziale Księgi Izajasza znalazłem fragment, w którym prorok wyznaje, że jest grzesznikiem i człowiekiem nieczystych warg.

„Mój sprawiedliwy sługa” — kto to może być? Zacząłem studiować cały kontekst 53 rozdziału Księgi Izajasza, a w szóstym wersecie 50 rozdziału znalazłem fragment:

„Mój grzbiet nadstawiałem tym, którzy biją”.
Zastanawiałem się, kto nadstawiał swój grzbiet tym, którzy biją? Na początku tego rozdziału powiedziane jest „Tak mówi Pan” i Pan jest jedynym, który przemawia w tym rozdziale.

Czy to Bóg nadstawiał grzbiet tym, którzy biją? Czy Bóg ma grzbiet? Kiedy i dlaczego był bity? Kto Go bił?
Czytałem dalej:

„(...) A moje policzki tym, którzy mi wyrywają brodę, mojej twarzy nie zasłaniałem przed obelgami i pluciem”.

Co to wszystko znaczy?
Kto był tak znieważany? Kiedy? Dlaczego? Czy Boga można opisać w taki sposób?
Studiując, znajdowałem coraz to więcej proroctw.
W Psalmie 110, 1 jest napisane: „Rzekł Pan Panu memu: siądź po prawicy mojej, aż położę nieprzyjaciół twoich, jako podnóżek pod nogi twoje!”

Oto sam Dawid mówił o swoim potomku nazywając Go Panem. Dlaczego nie mogłem znaleźć jasnych wypowiedzi, wypowiedzi, które byłyby zrozumiałe dla każdego Żyda? Zdezorientowany, postanowiłem przeczytać całą Księgę Izajasza. Zatrzymałem się na rozdziale dziewiątym, gdzie przeczytałem: „Albowiem dziecię urodziło się nam, Syn jest nam dany i spocznie władza na jego ramieniu i nazwą go: cudowny Doradca, Bóg Mocny, Ojciec Odwieczny, Książę Pokoju”.

To był najbardziej niepojęty fragment. Oto stałem oko w oko z doktryną o Trójjedynym Bogu. My, Żydzi mamy znane wyznanie dotyczące monoteizmu: „Sz”ma Israel, Adonaj Eloheinu, Adonaj echad”.

Słowo „Echad” znaczy „jeden. Na tym słowie zbudowana jest żydowska doktryna jedności i cała filozofia judaizmu. Rabini nauczali od wieków, że echod” znaczy „absolutna jedność”.

Nie mogłem się z tym pogodzić; czyżby to nie była prawda? Rozpocząłem studia i odkryłem, że słowo to nie znaczy „absolutna jedność”, ale „złożona jedność”. Oto ilustracja: Adam i Ewa stali się jednym ciałem — hebrajskie słowo oddające jedność ciała to „basar echod” — złożona jedność.

Mojżesz wysłał do ziemi Kanaan dwunastu szpiegów, którzy przynieśli olbrzymią kiść winogron, co brzmi „eschol echod”. Setki owoców na jednej gałęzi nie mogły być absolutną jednością, a jednak nazywają się „jedna kiść” — złożona jedność.

Członkowie rodu Beniamina popełnili nieprawość w oczach Boga. Pozostałe plemiona były oburzone i wszyscy powstali „jak jeden” — „isz echod”. Znowu pojawia się złożona jedność: Tysiące złączone jak jeden. Te i inne wersety pokazują wyraźnie, że „echod” nie może oznaczać absolutnej jedności.

Bóg objawił się Abrahamowi jako Wszechmogący (El Shaddaj). Pierwsza litera tego słowa to Shin. Składa się ona z trzech znaków połączonych w jedno. Litera ta znajduje się także na filakteriach (Filakteria in.
Tefilin — dwa czarne skórzane pudełeczka zawierające cztery zwitki z ustępami biblijnymi, które przywiązuje się rzemykami do lewego przedramienia i górnej części czoła. Używane przez mężczyzn w czasie nabożeństw w dni powszednie. [przyp. Red.]) i na drzwiach domów.
Żydzi uważają ją za symbol Boga Najwyższego, bo składa się z trzech znaków (każdy symbolizuje jedną osobę Trójjedynego Boga) złączonych w jedno.

Zastanawiało mnie jeszcze inne pytanie: „Jeśli ten, który był na krzyżu to naprawdę wcielony Bóg, w takim razie kto był w niebie?” Zwróciłem się do 18 rozdziału Księgi Rodzaju. Abraham miał trzech gości — dwóch aniołów i trzeciego, do którego zwraca się czternaście razy jako do Boga. Gdy dwóch odeszło, trzeci zwrócił się do niego: „Czy mam zataić przed Abrahamem to, co zamierzam uczynić? Zstąpię więc i zobaczę, czy postępowali we wszystkim tak, jak głosi krzyk, który doszedł do mnie, czy nie; muszę to wiedzieć!”

Abraham wstawił się za mieszkańcami Sodomy i Gomory. Pan odszedł, a on wrócił do domu. Tu dochodzimy do ważnego momentu: Bóg sprawdza, jak żyją mieszkańcy Sodomy i Gomory, po czym odmawia oszczędzenia ich, bo nie może znaleźć nawet dziesięciu sprawiedliwych. W następnym rozdziale znajdujemy takie zdanie: „Wtedy Pan spuścił na Sodomę i Gomorę deszcz siarki i ognia, sam Pan z nieba” Czy mogło być dwóch Bogów, jeden chodzący po ulicach Sodomy i drugi w niebie?
Musiał być tylko jeden wszechobecny Bóg! Jeśli to jest prawdą, On mógł być jednocześnie zarówno w niebie jak i w Jezusie na krzyżu.

Pojawił się następny problem: dlaczego imię Jezus nie pojawia się w pismach hebrajskich?

Rozpocząłem studia nad tym zagadnieniem. Jakież było moje zdziwienie, gdy odkryłem, że w 275 roku p.n.e., król Ptolemeusz wezwał uczonych z Palestyny i polecił im przetłumaczyć Pisma hebrajskie na język grecki.
Rozpoczęli od Pięcioksięgu i kiedy doszli do słowa „Jeszua” przetłumaczyli je jako „Jezus” pisząc z odpowiednim znakiem dla podkreślenia, że słowo to nie może być przetłumaczone na język grecki, ponieważ język hebrajski tego zabrania.

Gdy Jozue wszedł do ziemi Kanaan wraz z jedenastoma szpiegami, jego imię brzmiało „Jehoszua” — „Bóg jest Zbawicielem” i dokładnie to znaczy słowo Jezus.

Nie mogłem już dłużej trwać w niedowiarstwie. Zostałem przekonany o prawdzie Bożej, która jest w Jezusie Mesjaszu. Zawołałem: „Panie, wierzę, że Jezus odkupił mnie umierając za mnie!

Wierzę, że Ty troszczysz się o mnie! Wierzę, że do Ciebie należy moc i potęga! Od dzisiaj będę wyznawał Jezusa jako mojego Pana i Zbawiciela!” Po wielu miesiącach poszukiwań byłem przekonany, że Jezus był sprawiedliwym sługą Boga „Jahwetsidkenu” — „Pan moją sprawiedliwością”.

30 marca 1904 roku publicznie wyznałem Jezusa w Centralnym Kościele Baptystów. Po otrzymaniu zgody na głoszenie Słowa, wiele drzwi otworzyło się przede mną. Zachęcono mnie, abym wstąpił do Seminarium Baptystycznego w Louisville w stanie Kentucky, które ukończyłem po roku studiów. Brat Icenbarger zebrał na moją prośbę trzydziestu pięciu pastorów baptystycznych z Dayton Association. Zgromadzenie to zadawało mi pytania odnośnie mojej wiary i przekonań doktrynalnych. Tego wieczoru zostałem ordynowany, a pierwsza propozycja pracy nadeszło z Ada w Ohio, gdzie służyłem jako pastor przez pięć lat.

Stamtąd zostałem powołany na stanowisko pastora ewangelisty przez Misję Nowego Przymierza w Pittsburgu, której założycielem i koordynatorem przez wiele lat był Maurice Ruben.

Po dwóch i pół roku służby poczułem, że Bóg powołuje mnie do głoszenia Ewangelii zarówno wśród Żydów jak i pogan, a jednocześnie zaufałem, że On sam będzie troszczył się o mnie i moją rodzinę. W 1913 roku wróciliśmy do Ada, małego zgromadzenia, które prowadziłem jako pasterz przez pięć lat, a które było tak drogie mojemu sercu.

Rozpocząłem od nauczania prawd biblijnych, a Bóg mnie wciąż prowadził. Gdybym chciał opisać wszystkie objawy Jego dobroci i łaski, mogłaby powstać książka. Nigdy nie zawiódł, zawsze otaczał opieką, zaspokajał każdą potrzebę, również poprzez bolesne lekcje w moim życiu. W Chrystusie znalazłem jedyną stałą ucieczkę od moich smutków.

Jako rabin pragnąłem dać samotnym i osieroconym iskrę nadziei, ale jak mogłem dać coś, czego sam nie miałem? Dawałem współczucie, ale gdy przyszedł czas smutku, czas tragedii, sam widziałem, jak mało mogłem zaoferować. Za to jakże wspaniałe i zwycięskie są słowa Jezusa Mesjasza dla ludzi o złamanych sercach: „Ja jestem zmartwychwstanie i żywot, kto we mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie. A kto żyje i wierzy we mnie, nie umrze na wieki”.

I dalej: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, kto słucha słowa mego i wierzy temu, który mnie posłał, ma żywot wieczny i nie stanie przed sądem, lecz przeszedł ze śmierci do żywota” (Jan 5, 24). Jest tylko jedno życie wieczne, a jego jedynym źródłem jest Boży Syn. Jakże wspaniałą nowinę my, odkupieni, mamy do przekazania dzisiaj!

_________________
Obrazek
Isaj40/9
Wstąpże na wysoką górę, zwiastunko dobrej nowiny Syjonie!
Podnieś mocno twój głos, zwiastunko dobrej nowiny Jeruzalem!
Podnieś głos, nie bój się!
Powiedz miastom judy: Oto wasz Bóg!


.


Góra 
 Zobacz profil  
 
 Tytuł: Re: ŚWIADECTWA ŻYDÓW rabinów
 Post Napisane: 6 lutego 2013, o 14:41 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 3 lipca 2012, o 17:54
Posty: 18362
ObrazekRAbin Leopold Cohn - Gdy Żydzi spotykają Mesjasza
.http://oblubienica.eu/czytelnia/swiadec ... a-mesjasza
Rabin Życie Leopolda Cohna rozpoczęło się w małym miasteczku Berezna, we wschodniej części Węgier. Gdy miał siedem lat, dotknęło go wielkie nieszczęście — w ciągu jednego roku stracił obydwoje rodziców i został zupełnie sam. Później wspominał, jak często te dni pełne samotności i walki o przetrwanie, uczyły go zaufania Bogu całym sercem. Nic więc dziwnego, iż w wieku lat trzynastu, zaraz po barmicwie (bar micwa (hebr. „syn przykazania”): uroczystość inicjacji religijnej chłopców, którzy ukończyli 13 lat. Od tej chwili osiągają oni pełnoletność pod względem religijnym: sami odpowiadają za przestrzeganie przykazań, do modlitwy zakładają filakteria (tefilin), są traktowani jako dorośli w czasie modlitw publicznych. [przyp. Red.]) zdecydował się na studia, po których miał możliwość zostać rabinem. O tym, jak dobrze sobie radził jako student, niech zaświadczy fakt, że w wieku osiemnastu lat ukończył szkołę talmudyczną z najwyższą notą i wyróżnieniem wybitnego nauczyciela Prawa.

Po ukończeniu studiów został ordynowany, zawarł związek małżeński i zgodnie z ówczesnym zwyczajem zamieszkał w rodzinnym domu swojej żony. Tam oddał się dalszym studiom Świętych Ksiąg. Lata religijnych studiów i poświęcenia sprawiły, że problemy podopiecznych zaczęły głęboko nurtować rabina. Zastanawiał się nad wygnaniem narodu izraelskiego i obiecanym, lecz opóźniającym się odkupieniem, które miało być związane z przyjściem Mesjasza. Teraz, kiedy miał tak dużo czasu i mógł pójść za głosem swego serca, oddał się gorliwej modlitwie i poszukiwaniu, w nadziei na odnalezienie odpowiedzi.

Częścią jego porannych modlitw było powtarzanie dwunastu punktów żydowskiego wyznania wiary. Głosiło ono między innymi : „Wierzę niezbicie w nadejście Mesjasza; mimo iż On zwleka, czekam wytrwale na ów dzień, kiedy nadejdzie”. Ciągłe wypowiadanie tego stwierdzenia podsycało płomień wiary w wypełnienie Bożych obietnic i rychłe zgromadzenie rozproszonego Izraela. Doszło do tego, że nie zadowalały go już codzienne modlitwy. Zaczął wstawać w nocy i siadał na gołej ziemi, aby opłakiwać zburzenie świątyni i błagać Boga o przyspieszenie nadejścia Zbawiciela.

„Dlaczego Mesjasz zwleka? Kiedy przyjdzie?” Te pytania wciąż zaprzątały głowę młodego rabina. Pewnego dnia, gdy zgłębiał jedną z ksiąg Talmudu, doszedł do następującego stwierdzenia: „Świat będzie istniał 6 tysięcy lat. Dwa tysiące lat chaosu, dwa tysiące lat pod Prawem, i dwa tysiące lat rządów Mesjasza”. z zainteresowaniem zwrócił się po wyjaśnienie do fragmentów dzieł Rashiego, czołowego żydowskiego komentatora, ale odpowiedź, którą tam znalazł, nie zadowalała go. „Po drugim dwutysiącleciu — czytał — Mesjasz przyjdzie i nikczemne królestwa będą zniszczone”. Po tym wyjaśnieniu rozwiązanie jego problemu wydawało się trudniejsze niż kiedykolwiek. Według obliczeń z Talmudu, Mesjasz powinien był już przybyć, a przykra rzeczywistość narodu żydowskiego — tułaczka — wciąż jeszcze trwała.

„Czy to możliwe?”, zapytał samego siebie, „aby czas wyznaczony przez Boga na przyjście Mesjasza już minął i obietnica nie wypełniła się?” Wielce zdumiony, postanowił studiować pisma Proroków w oryginale. Decyzja ta przepełniała go strachem, ponieważ, zgodnie z nauką rabinacką, „Przeklęte są kości tych, którzy przeliczają czas ostateczny”. z tego też powodu drżącymi rękoma otworzył Księgę proroka Daniela. W każdej chwili spodziewał się gromu z jasnego nieba, jednak pragnienie poznania było silniejsze od strachu.

Zaczął czytać, a gdy doszedł do dziewiątego rozdziału, wszystko zaczęło się robić coraz bardziej zrozumiałe. Znalazł prawdę, zaciemnioną komentarzami napisanymi przez znawców Prawa. Kiedy doszedł do 24 wersetu 9 rozdziału był już przekonany, że przyjście Mesjasza powinno było mieć miejsce około 400 lat po tym, jak Daniel otrzymał od Bożego posłańca proroctwo o siedemdziesięciu tygodniach. Rabin, przyzwyczajony do pogmatwanych w treści rozpraw Talmudu, teraz odczuł, że jest mocno dotknięty bezpośrednim przekazem Pisma Świętego i wkrótce zaczął wątpić w prawdziwość Talmudu widząc, iż w tak istotnych sprawach jego wyjaśnienia różnią się od tekstu Pism.

Podważanie autorytetu Talmudu nie było łatwe ani przyjemne dla Rabina Cohna, przywódcy społeczności żydowskiej, zdobywającego właśnie popularność wśród swoich ziomków. Poza tym, że był zaniepokojony swoimi odczuciami, wiedział, że wątpliwość ta była wręcz herezją, biorąc pod uwagę pozycję, jaką zajmował, a ponadto był przekonany, że w jakiś tajemniczy sposób krzywdziło to naród izraelski. A jednak każda chwila trzeźwych rozmyślań stawiała go przed pytaniem: „Czy mam wierzyć Słowu Bożemu, czy też mam zamknąć oczy na prawdę?” Pośród konfliktu narastającego w jego sercu zaczął zanosić do Boga gorącą modlitwę: „Otwórz me oczy, Panie, abym mógł ujrzeć wspaniałość zakonu Twego”.

Nie będąc tego w pełni świadom, rabin Cohn coraz bardziej zbliżał się do porzucenia swoich dotychczasowych poglądów. Nieunikniony kryzys przyszedł podczas święta Chanuka. Jak to było w zwyczaju, rabin planował wygłosić kazanie na temat znaczenia tego święta. Oczywiście nie zamierzał wspominać o nurtujących go wątpliwościach dotyczących Talmudu, ani też o swych ostatnich odkryciach z Księgi proroka Daniela. Kiedy jednak zaczął mówić, doszły do głosu jego głębokie przemyślenia i nie mógł ich już dłużej ignorować. Jego słowa wzbudziły poruszenie. Szepty niezadowolenia narastały i wreszcie przybrały formę głośnych protestów.

Wkrótce rabin był zmuszony przerwać kazanie, ponieważ w sali zapanował zgiełk. Dzień ten zapoczątkował serię prześladowań, które konsekwentnie okradały młodego rabina z radości i sprawiały, że jego służba stała się prawie niemożliwa. Jak dotąd, Nowy Testament nie był mu znany i tym samym nie przyszło rabinowi do głowy, aby właśnie tam szukać wypełnienia starotestamentowych proroctw. Zaniepokojony swoim stanem duchowym, postanowił szukać rady u znanego rabina, do którego żywił ogromny szacunek. „Zapewne — myślał — mój problem nie jest niczym nowym. Inni musieli już łamać sobie nad tym głowę i znaleźli prawdopodobnie satysfakcjonującą odpowiedź. Gdyby tak nie było, jak mogliby kontynuować studia i nauczać Talmudu?” Tutaj jednak jego nadzieja miała zostać pogrzebana. Zaledwie skończył odsłaniać problemy swej duszy gdy rabin, po którego pomoc jechał tak daleko, zaczął go łajać i złorzeczyć mu.

„A więc szukasz Mesjasza, chcesz odsłonić to, czego odsłonić nie można?! Stawiasz dopiero pierwsze kroki i już masz czelność podważać autorytet Talmudu? Nauka twoich mistrzów nie jest już wystarczająco dobra? Mówisz, jak ci zdrajcy zza morza, o których przeczytałem ostatnio w gazecie. Twierdzą oni, że Mesjasz już przyszedł! Lepiej wróć do swojej kongregacji, młody człowieku i ciesz się, że nie zostałeś usunięty ze swojego stanowiska. Posłuchaj też mojego ostrzeżenia: jeśli nadal będziesz myślał w ten sposób, pewnego dnia przestaniesz być rabinem i skończysz wśród tych odstępców z Ameryki”. Rabin Cohn odszedł załamany i rozczarowany. Jednak mimo całego upokorzenia w jego umyśle zrodziła się nowa myśl, a wraz z nią pojawiło się nikłe światełko nadziei. Ameryka! Kraj wolności! Niebo dla prześladowanych! Tam mógłby kontynuować swoje poszukiwania.

W marcu 1892 rabin Cohn znalazł się w Nowym Jorku. Został bardzo ciepło przyjęty przez swoich rodaków — wielu pamiętało go z lat dzieciństwa. Kline, rabin Węgierskiej Synagogi, który już wcześniej przyjechał do Ameryki i do którego miał list polecający, powitał go bardzo uprzejmie. Zaproponował mu także posadę w swojej synagodze, do czasu skierowania do stałej pracy w innej kongregacji.

W sobotę, wkrótce po przyjeździe, rabin Cohn udał się zwyczajem szabatowym na popołudniową przechadzkę. Jak zwykle w takich chwilach rozmyślał nad problemem Mesjasza. Nagle coś wyrwało go z zadumy. Mijając kościół znajdujący się na jednej z ulic getta spostrzegł napis hebrajski tej treści: „Spotkania dla Żydów”. Nie bardzo wiedział, jak połączyć te dwie odległe rzeczy kościół z krzyżem na wieży i spotkania dla Żydów. Kiedy tak stał zajęty własnymi myślami, ktoś chwycił go za ramię i rzekł drżącym głosem: „Rabi Cohn, lepiej chodźmy stąd!”. Cohn był zaskoczony, ale tym samym jego ciekawość wzrosła. „Co to właściwie za kościół, na którym widnieje hebrajski napis?” „Do tego kościoła przynależą Żydzi, którzy odstąpili od wiary ojców” — usłyszał w odpowiedzi — „oni nauczają, że Mesjasz już przyszedł.”

Na dźwięk tych słów jego serce zabiło mocniej. Oni nauczają, że Mesjasz już przyszedł! Czy to możliwe, aby właśnie o tych ludziach wspominał rabin, którego odwiedził tuż przed opuszczeniem Węgier? To było fascynujące. Wkrótce, gdy tylko mógł zostawić swoich współwyznawców, upewniwszy się, że nie jest śledzony, skierował swe kroki do kościoła. Zaledwie jednak przestąpił próg, zauważył coś, co skłoniło go do natychmiastowego opuszczenia tego miejsca. Otóż, kaznodzieja był bez nakrycia głowy, tak samo słuchacze! Dla każdego ortodoksyjnego Żyda, w tym również dla rabina Cohna, było to ewidentne świętokradztwo. Wychodząc pomyślał, że powinien powiedzieć jednemu z duchownych, co go tak bardzo zbulwersowało. W odpowiedzi usłyszał, że nawet jeśliby nie został na nabożeństwie, zawsze będzie mile widziany na prywatnej rozmowie. W następny poniedziałek, wciąż pod wrażeniem sobotnich wydarzeń, zebrał jednak wystarczająco dużo odwagi, by wybrać się do domu kaznodziei. Pełen obaw przestępował próg jego domu, wkrótce jednak znalazł się pod wrażeniem osobowości duchownego, który był Żydem mesjanistycznym. Zdumiewające było również to, że niegdyś i on studiował Talmud, na dodatek pochodził ze znanej rabinackiej rodziny. Wszystko to sprawiło, że Cohn szybko poczuł się swobodnie.

Zanim to sobie uświadomił, spostrzegł, że opowiada nowo poznanemu przyjacielowi historię swych problemów związanych z kwestią Mesjasza. Pod koniec rozmowy kaznodzieja wręczył Cohnowi egzemplarz Nowego Testamentu w języku hebrajskim i poprosił o studiowanie tej lektury w wolnych chwilach. Przyjmując księgę z drżeniem rąk rabin nie zdawał sobie sprawy, że może ona zmienić jego życie i służbę. Niecierpliwie otworzył ją i zaczął czytać. Jego wzrok padł na początek Ewangelii Mateusza: „Jest to księga rodowodu Jeszuy Mesjasza, syna Dawida, Syna Abrahama”. Trudno wyrazić uczucie, jakie wzbudziły w nim te słowa. Wydawało mu się, że dotarł do mety po długotrwałych zmaganiach. Ofiarą, którą musiał ponieść, było oddalenie od żony i dzieci. Przetrwał jednak i to. Dni spędzone na gorącej modlitwie przyniosły owoce i rabin wreszcie znalazł to, czego tak długo i wytrwale szukał. Odpowiedź na pytanie, które zadawał sobie on i jego współwyznawcy, była zawarta w Nowym Testamencie. Był przekonany, że to Bóg odpowiedział na jego modlitwy i objawił mu Mesjasza.

Po opuszczeniu miłej gościny, Cohn pobiegł do domu tak szybko, jak tylko mógł. Zamknąwszy drzwi oddał się studiowaniu cennej księgi. „Zacząłem czytać o jedenastej rano”, napisał później w pamiętniku, „a skończyłem o pierwszej w nocy. Nie mogłem w pełni zrozumieć treści tej Księgi, ale mogłem przynajmniej pojąć, że Jeszua to imię Mesjasza.

Przeczytałem też, że urodził się w Betlejem Judzkim, że mieszkał w Jeruzalem, kontaktował się z MOIMI WSPÓŁBRAĆMI i że przyszedł w czasie dokładnie przepowiedzianym przez proroka Daniela. Moja radość była niezmierna.”

Gdyby jednak rabin mógł spojrzeć w przyszłość, zobaczyłby czekające go dni pełne smutku. Wąska i trudna jest ścieżka wierzącego w świecie niewierzących. Pierwszy szok spotkał go już następnego ranka, kiedy to próbował dzielić się swoimi odkryciami z rabinem Kline, który nota bene proponował mu ostatnio pomoc w odnalezieniu odpowiedzi na nurtujące go pytania.

„Jesteś zwariowanym marzycielem!” — krzyczał, kiedy usłyszał opowieść Cohna. „Mesjasz, o którym mówisz, jest nikim innym jak Jezusem pogan”. „A jeśli chodzi o tę książkę” — powiedział, wydzierając Nowy Testament z rąk Cohna — „Taki uczony rabin jak ty nie powinien jej nawet dotykać, nie mówiąc już o czytaniu tych nikczemności napisanych przez odstępców od wiary. To właśnie jest przyczyną wszystkich naszych cierpień.” z tymi słowy rzucił książkę na podłogę i podeptał ją.

Uciekając przed tym wybuchem gniewu rabin Cohn jeszcze raz poczuł narastające wzburzenie myśli i uczuć.

„Czy to możliwe, aby Jeszua Mesjasz, syn Dawida, był Jezusem, którego czcili poganie? Wiara w coś takiego byłaby bałwochwalstwem.” Po wielu dniach pełnych rozpaczy, zaczął na nowo studiować ten problem w świetle Pisma Świętego. Kiedy zbliżył się do Boga, odnalazł światło.

Prorocza wizja cierpiącego Mesjasza zaczęła wypełniać jego umysł dokładnie tak, jak to czytał w 53 rozdziale księgi proroka Izajasza. Niestety nadal obcy mu był pokój duszy. Poważny problem, przed którym teraz stanął, brzmiał: „Co mam uczynić jeśli okaże się, że Jeszua i Jezus to ta sama osoba? Jak mogę kochać znienawidzonego? Jakże mógłbym skalać swoje usta imieniem Jezus — imieniem, którego wyznawcy torturowali i zabijali moich braci przez pokolenia? Jak mógłbym dołączyć do społeczności ludzi tak wrogo nastawionych do tych, z którymi stanowię jedno ciało i krew?” Pytania te zasiały ogromny niepokój w jego sercu.

Jednak ponad wzburzonymi myślami rozlegał się cichy głos: „Jeśli ON jest Mesjaszem przepowiedzianym przez proroków w Pismach, to musisz Go pokochać. Bez względu na to, co inni zrobili w Jego imieniu, ty musisz pójść za Nim.” Będąc w głębokiej rozterce rabin postanowił pościć i modlić się, dopóki Bóg jasno nie objawi mu prawdy. Kiedy rozpoczął modlitwę, miał w rękach hebrajski Stary Testament. Pochłonięty nią, upuścił Księgę na podłogę. Pochyliwszy się, by ją podnieść spostrzegł, że otworzyła się na trzecim rozdziale księgi proroka Malachiasza, zaczynającym się od słów: „Oto Ja posyłam mojego anioła, aby mi przygotował drogę przede mną. Potem nagle przyjdzie do swej świątyni Pan, którego oczekujecie, to jest anioł przymierza, którego pragniecie. Zaiste on przyjdzie — mówi Pan Zastępów”.

Przez moment poczuł, że sam Mesjasz stanął tuż przy nim, mówiąc: „On już przyszedł”. Rabin, pełen bojaźni i lęku, padł na twarz. Z najskrytszych zakamarków jego serca popłynęły słowa modlitwy i uwielbienia. „Mój Panie, mój Mesjaszu Jeszuo, Ty jesteś jedynym, który powinien być uwielbiony przez Izraela, Ty jesteś Tym, który pojednał ludzi z Bogiem. Od dzisiaj będę Ci służył, bez względu na cenę.” Jakby w odpowiedzi na tę modlitwę napłynęło zrozumienie i ku jego ogromnej radości już nie było mu trudno kochać swego Pana, chociaż był pewien, że zwraca się do Jezusa. Wiedział już, że stał się nowym stworzeniem w Mesjaszu.

Nie radząc się dłużej ciała i krwi (por. List do Galacjan 1, 15-17 [przyp. Red.]), Cohn głosił swoim przyjaciołom i znajomym, że odrzucony Jezus jest prawdziwym Mesjaszem Izraela i dopóki Żydzi nie przyjmą Go jako Zbawiciela, nie znajdą pokoju z Bogiem. Na początku przyjaciele słuchali go z rozbawieniem i pobłażliwością: „Rabinowi Cohnowi pomieszały się zmysły” — mówili — „zapewne z powodu długiej rozłąki z rodziną”. Jednak kiedy wytrwałość i gorliwość w zwiastowaniu przekonała ich o jego szczerym i poważnym podejściu do swej misji, napiętnowali go jako zdrajcę. Niektórzy w swej nadgorliwości myśleli nawet, że usunięcie go spośród żyjących byłoby czynem godnym pochwały. Oto przykład połączenia gorliwości z brakiem poznania! Kiedy rodacy Cohna utwierdzili się w przekonaniu, że jego nawrócenie jest nieodwracalne, zaczęli wysyłać listy do żony i przyjaciół rabina, informując ich o jego „odstępstwie od wiary”.

Skutkiem tego było całkowite zerwanie kontaktów z żoną. Wśród Żydów w Nowym Jorku powstało wielkie poruszenie z powodu niesłychanego czynu poważanego powszechnie rabina. Trudno powiedzieć, ile jeszcze szkód mogłoby wyrządzić fanatyczne prześladowanie, gdyby Cohn pozostał dłużej w Nowym Jorku. Na szczęście, kaznodzieja, który jako pierwszy dał mu egzemplarz Nowego Testamentu, dowiedział się o kłopotach rabina i przyszedł mu z pomocą. Grupa jego przyjaciół postanowiła udzielić schronienia prześladowanemu. Gdy jednak stało się oczywiste, iż jego życie w Nowym Jorku byłoby ciągle narażone na niebezpieczeństwo, poczyniono przygotowania do potajemnego wyjazdu do Szkocji, gdzie mógłby mieć możliwość studiowania i zbierania sił w przyjaznym otoczeniu.
cdn..

_________________
Obrazek
Isaj40/9
Wstąpże na wysoką górę, zwiastunko dobrej nowiny Syjonie!
Podnieś mocno twój głos, zwiastunko dobrej nowiny Jeruzalem!
Podnieś głos, nie bój się!
Powiedz miastom judy: Oto wasz Bóg!


.


Góra 
 Zobacz profil  
 
 Tytuł: Re: ŚWIADECTWA ŻYDÓW rabinów
 Post Napisane: 6 lutego 2013, o 14:42 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 3 lipca 2012, o 17:54
Posty: 18362
cd..

W Edynburgu Cohn został przyjęty bardzo ciepło przez członków kościoła z Barklay. Zważywszy na perspektywę oczekującej go następnej walki, dobrze się stało, że przebywał wśród przyjaciół. Wróg, którego musiał pokonać tym razem, był o wiele bardziej przebiegły i niebezpieczny niż wszystko, co pozostawił za sobą w Nowym Jorku. W miarę zbliżania się dnia chrztu czuł, że zbliża się najważniejszy test jego życia, a jego wrogiem będzie szatan i wszystkie potęgi piekła. Wiedział, że może się duchowo wzmocnić poprzez publiczne wyznanie wiary w Mesjasza. Z drugiej strony mógł stracić wszystko, co było mu najdroższe w życiu: żonę, dzieci, przyjaciół, swą pozycję, szacunek — w rzeczy samej, wszystko.

Na kilka dni przed chrztem, nawet na kilka godzin przed publicznym wyznaniem Mesjasza trapiły go posępne przeczucia. Modlitwa, do której często się uciekał, przynosiła tylko chwilową ulgę. Ale rankiem, w dniu chrztu, kiedy dotarł do kościoła, czuł się posilony i pocieszony — tak, jakby chmury rozproszyły się w obecności Mesjasza, którego gotów był wyznać. Dopiero później dowiedział się o wstawienniczych modlitwach wielu przyjaciół, które go wsparły w godzinie próby i zwycięstwa. Dowodem tego był między innymi list, który otrzymał od Dr Andrew A. Bonara, pastora w Glasgow, w którym czytamy: „Mój kościół i ja modliliśmy się o ciebie dzisiejszego ranka”. Wyznając publicznie wiarę w Jezusa, Cohn odciął się od dotychczasowego, „starego” życia, by w nowy sposób służyć swemu narodowi. Przestał być uczonym w Piśmie rabinem, stał się posłańcem Mesjasza, a w swym sercu niósł tajemnicę zbawienia Izraela. Powyżej przedstawiliśmy dosyć dokładny opis duchowej pielgrzymki rabina Cohna, ponieważ tam właśnie znajduje się tajemnica życia i służby tego naprawdę wspaniałego człowieka.

Doktor Leopold Cohn lat późniejszych, ten błyskotliwy uczony, wspaniały kaznodzieja, wierny pastor i wyrwały misjonarz, może być zrozumiany jedynie w świetle swej młodości poświęconej poszukiwaniu prawdy. Jako wschodząca gwiazda rabinizmu, gotów było oddać wszystko, by poznać prawdę i poświęcić się sprawie zbawienia swego narodu. Brak miejsca zmusza nas do opuszczenia zasłony nad okresem życia Cohna spędzonym w Szkocji i jego pojednaniem z żoną i dziećmi. Sposób, w jaki jego rodzina doszła do wiary w Mesjasza mógłby i powinien być opowiedziany w osobnej historii. To, że do tego doszło, jest jeszcze jednym świadectwem Bożej łaski oraz szczerości i wytrwałości tego człowieka.

Powracamy do naszej historii w momencie powrotu rabina wraz z rodziną do Nowego Jorku jesienią 1893 roku. Czas, jaki upłynął od poprzedniego pobytu w tym mieście, nie wpłynął na zmianę postawy Cohna. Z taką samą pasją pragnął podążać za prawdą, z tym jedynie wyjątkiem, że nie była już ona przedmiotem spekulacji. Napił się już ze źródła wody żywej.

„Wiem, komu zawierzyłem” — słowa będące niegdyś mottem apostoła Pawła w jego życiu i służbie, stały się teraz jego hasłem przewodnim. Ex-rabin miał jedno powołanie — służyć Bogu, a jedyną rzeczą wartą pracy było to, by zbawienie dane od Boga w Jezusie Mesjaszu znane było wszystkim. Skoro więc tylko przybył do Nowego Jorku, zajął się nawiązywaniem kontaktów ze swymi żydowskimi współbraćmi.

Zaczął od małej placówki misyjnej w Brownsville. Będąc człowiekiem praktycznym, poświęcił się nie tylko głoszeniu słowa Bożego, lecz także zaspakajaniu innych potrzeb, jakie dostrzegał wśród żydowskich imigrantów, przybyłych tłumnie do Nowego Jorku. Uderzające było to, że w swoich pierwszych próbach służenia swemu narodowi w imieniu Mesjasza, był pozostawiony samemu sobie. Podczas gdy jego praca kaznodziejska była coraz bardziej owocna, żydowska społeczność ciągle przejawiała otwartą wrogość, natomiast chrześcijanie, którzy powinni byli go wspierać, nie pospieszyli z pomocą. Zanim jego działalność misyjna zdążyła się rozwinąć,

musiał poświęcić kosztowności swej żony na wynajęcie niewielkiej sali spotkań. Nastały nawet takie dni, kiedy spiżarnia rodziny misjonarza była pusta i dzieci musiały chodzić do szkoły głodne. Były to ciężkie chwile, zdolne pognębić nawet najbardziej wytrzymałych, lecz Cohn trwał w swej pracy powierzając siebie i bliskich Bogu, który powołał go z ciemności do cudownej światłości.

Prześladowania były bolesną próbą dla wrażliwego serca młodego misjonarza, jednak jedynie Bóg wiedział o wszystkich krzywdach, jakich doznał rabin. Nigdy nie narzekał, zawsze był pogodny i pełen nadziei. Istnieje zapis wydarzenia, kiedy to wyjaśniał pewnej bliskiej mu grupie przyjaciół tekst:

„Nie może być uczeń większy od Pana swego”. „Pewnego popołudnia” — opowiadał — „poszedłem zanieść Nowy Testament ludziom, którzy mnie o to poprosili. Kiedy tam jednak przyszedłem, jakiś potężny mężczyzna zaczął okładać mnie pięściami, powalił i kopał. Na koniec złapał mnie za uszy i zaczął uderzać głową o podłogę cały czas mówiąc po hebrajsku: „Uszy te, które słyszały na Synaju, że nie możemy mieć innych bogów, teraz słuchają chrześcijańskich bożków, zatem powinny zostać wyrwane.” Ostatnie słowa zostały podkreślone silnym, bolesnym szarpnięciem. Po tym wydarzeniu Cohn powrócił do domu pokrwawiony, lecz była to krew cierpiącego za prawdę i dała początek wspaniałej pracy.

Jednak najbardziej przykre były próby prześladowań, podejmowane przez ludzi deklarujących się jako jego przyjaciele. Apostoł Paweł nazwał takich „fałszywymi braćmi” i jak dotąd nie znaleziono dla nich lepszego określenia. Kiedy praca zaczęła się rozwijać i powstała duża społeczność żydowska, którą Cohn przywiódł do wiary w Mesjasza, znaleźli się ludzie, ośmielający się podważać szczerość motywów i wiary byłego rabina. Na szczęście byli też inni, którzy znali prawdziwą wartość Cohna i którzy towarzyszyli mu do końca jego życia. Nie bez znaczenia pozostaje fakt, że w roku 1930, kiedy to znosił najcięższe prześladowania, w Wheaton College w Illinois, wysokiej rangi centrum edukacji chrześcijańskiej, nadano mu honorowy tytuł doktora teologii.

Doktor Leopold Cohn zmarł 19 grudnia 1937 roku. Nabożeństwo żałobne odbyło się w Kościele Baptystów w Brooklynie, w Nowym Jorku, prowadzone było przez przedstawicieli grupy misyjnej, której był wieloletnim członkiem. Spośród wielu wyrazów uznania złożonych pamięci tego wspaniałego człowieka, najbardziej wzruszające było przemówienie wygłoszone przez Hugh R. Monro, znanego nowojorskiego przedsiębiorcę, który współpracował z Cohnem przez prawie czterdzieści lat:

„Cieszę się, że mogę dzisiaj złożyć proste słowa uznania temu odważnemu żołnierzowi Chrystusa, który przez wiele lat był moim przyjacielem. Z tego co tu dziś powiedziano wnioskuję, iż moja znajomość z nim trwała tyle samo, co innych tu obecnych, czyli prawie czterdzieści lat. Cenię sobie tę znajomość bardzo wysoko, również jako inspirację, która pojawiła się w mym życiu i wywarła na mnie ogromny wpływ. Pozostaję wielkim dłużnikiem tego żołnierza krzyża Chrystusowego. Był prawdziwym żołnierzem, ponieważ, jak wielu już na to wskazało, wiedział, co oznaczało walczyć w imieniu Zbawiciela.

Prawdopodobnie niewielu z obecnych tutaj wie, jak bardzo cierpiał w tej walce podczas pierwszych lat swej służby Mesjaszowi i w jakim stresie żył przez całe lata. Jego życie to ważny okres w duchowej historii tego miasta. Trudno mi nawet znaleźć odpowiednik w religijnej historii tego kraju. W pierwszych latach służby, jego życiu ciągle zagrażało niebezpieczeństwo.

Niejednokrotnie był napadany. Zadziwiający to fakt, bo przecież był człowiekiem wielkiej łagodności, delikatności, pokory i był oddany swej jedynej pasji — służbie innym. Z jakichś jednak powodów ta agresywna opozycja tak ze strony Żydów jak i niektórych pogan rozwinęła się i przez wiele lat był prześladowany dniem i nocą. Brzmi to jak rozdział z historii ciemnogrodu. Być może pewnego dnia historia ta zostanie spisana. Myślę, że jest tego warta, ponieważ obecnie rzadko spotykamy się z tak agresywnymi prześladowaniami. Zapominamy przy tym, co musieli przejść nasi przodkowie.

Leopold Cohn doświadczył tego wszystkiego. Znał Pismo tak, jak niewielu ludzi. Pochłonięty był jego zgłębianiem. W Pierwszym Liście do Koryntian zawarty jest wykaz darów Ducha Świętego. Również w Liście do Efezjan znajdujemy listę darów danych Kościołowi. Kiedy nasz Pan wstąpił do nieba, obdarował nas wszystkich, powołując proroków, apostołów, pasterzy, ewangelistów i nauczycieli. Kiedy myślę o naszym umiłowanym bracie, dodaję go do tej listy.

Był on zaprawdę darem naszego Pana danym Kościołowi. Był prawdziwym pasterzem i troszczył się bardzo o powierzone mu owce. Był także bardzo wrażliwy na głos Ducha Świętego.

Z jaką wytrwałością pracował w tej właśnie społeczności! Zaczynając w zniechęcających okolicznościach jedynie z garstką sprzyjających mu ludzi dzielących jego troski, rozwinął swą służbę tak, iż dotarła do wszystkich niemal zakątków ziemi. Nasz Pan jest wielkim Pocieszycielem. Potrafi przejrzeć swoje dzieci, potrafi też wyrównać wszelkie krzywdy. Z wielką satysfakcją i radością możemy dzisiaj stwierdzić, iż kiedy dr Cohn żył wśród nas, wiedział o tym, że Pan mu zadośćuczyni. Teraz powiódł go do obfitości. Oddaję więc honor temu prawdziwemu żołnierzowi Krzyża. Chciałbym złożyć godny hołd przy tej trumnie. Walczył w dobrym boju. Dzieła swego dokonał. Wiarę zachował. Dlatego jest korona sprawiedliwości, którą nasz Pan — Sędzia Sprawiedliwy wręczy jemu, i nie tylko jemu, lecz tym wszystkim, którzy Go kochają.

Ci, którzy znali doktora Cohna, zapamiętają na zawsze jego skromność. Tak, jak Mojżesz, oswobodziciel Izraela, dr Cohn „nie wiedział, że jego twarz jaśniała po rozmowie z Bogiem”.

Na tym polegała jego wielkość.
.

_________________
Obrazek
Isaj40/9
Wstąpże na wysoką górę, zwiastunko dobrej nowiny Syjonie!
Podnieś mocno twój głos, zwiastunko dobrej nowiny Jeruzalem!
Podnieś głos, nie bój się!
Powiedz miastom judy: Oto wasz Bóg!


.


Góra 
 Zobacz profil  
 
 Tytuł: Re: ŚWIADECTWA ŻYDÓW rabinów
 Post Napisane: 3 marca 2013, o 17:05 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 20 lutego 2013, o 10:13
Posty: 3
przeczytałam kilka tych świadectw i widzę coś co mi się nie podoba . np świadectwo rabina Sam Sztern-a . Pisze tak jak by polacy w czasie wojny współpracowali z niemcami, a przecież to nie prawda, Niemcy wymordowali też ogromną ilosć Polaków, to przecież byli najeźdźcy. Przykro mi ,że ktoś może tak do jednego wora wrzucac wszystkich polaków i jakieś pojedyńcze jednostki które kolaborowały z niemcami.Zwłaszcza że i byli tacy Żydzi co też kolaborowali. Mnie jest szczególnie przykro bo mój dziadek był partyzantem i brał udział w tym powstaniu w Sobiborze i sam własnoręcznie wyniósł na plecach rannego Żyda do lasu. O ile wiem a mama mi opowiadała to wielu Polaków własnie pomagało Żydom. okropne to świadectwo.


Góra 
 Zobacz profil  
 
 Tytuł: Re: ŚWIADECTWA ŻYDÓW rabinów
 Post Napisane: 3 marca 2013, o 18:36 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 3 lipca 2012, o 17:54
Posty: 18362
Przeszukałam tekst świadectw Sterna i nie widze gdzie pisze o tym co mówisz,magda?
Z tego co czytałam nie widze by wszystkich wrzucał do jednego worka.

Mozesz jakos okreslic miejsce bo świadectwo długie . :)

_________________
Obrazek
Isaj40/9
Wstąpże na wysoką górę, zwiastunko dobrej nowiny Syjonie!
Podnieś mocno twój głos, zwiastunko dobrej nowiny Jeruzalem!
Podnieś głos, nie bój się!
Powiedz miastom judy: Oto wasz Bóg!


.


Góra 
 Zobacz profil  
 
 Tytuł: Re: ŚWIADECTWA ŻYDÓW rabinów
 Post Napisane: 22 kwietnia 2013, o 07:20 
Offline
admin
admin

Dołączył(a): 3 lipca 2012, o 14:33
Posty: 1471
Obrazek

Wybuchowa notatka zmarłego rabina wskazuje imię Mesjasza! -
Lech Maziakowski
Aktualizacja: 2007-05-21 12:00 am

Świat żydowski trzyma tę tajemnicę nie wiedząc co z nią uczynić, jak ją zinterpretować, jak ją przełknąć. Jest tak wybuchowa, a jednocześnie tak prawdziwie porażająca, że ortodoksyjni Żydzi nie chcą w nią uwierzyć.


Sprawa dotyczy notatki sporządzonej przez zmarłego w styczniu 2006 roku w wieku 108 lat rabina Yitzak Kaduri, jednego z najbardziej poważanych rabinów w historii. Rabin Kaduri, specjalista Talmudu i kabały, na kilka miesięcy przed swoją śmiercią spisał na małej karteczce swoje ostatnie słowa. Zaklejona w kopercie notatka miała być według życzenia rabina otwarta dopiero teraz. Gdy ją w końcu odczytano, wybuchła burza.

Na kartce rabin Yitzhak Kaduri zapisał imię Mesjasza, na którego z utęsknieniem czekają Żydzi od tysięcy lat. Ku konsternacji ortodoksyjnych Żydów, jak również niedowierzaniu wszystkich Żydów na świecie, rabin Kaduri zapisał, że Mesjaszem, który przyjdzie jest Yehoshua, zwany także Yeshua, nam wszystkim znany jako Jezus. „Podniesie On ludzi i udowodni, że Jego słowa i prawo są ważne” – zapisał rabin Kaduri.
Zdanie powyższe zapisane po hebrajsku brzmi: Yarim Ha’Am Veyokhiakh Shedvaro Vetorato Omdim, z którego ortodoksyjni Żydzi interpretując je w świetle stosowanych przez siebie kabalistycznych schematów, wyczytują właśnie imię Yehoshua, syna Yohozadaka.


Świat żydowski zaniemówił

Na 108-letniego rabina Kaduri posypały się oskarżenia o niemoc fizyczną i psychiczną w czasie spisywania notatki. Ultra-ortodoksyjni Żydzi z Yeshivy Nahalat Yitzak z Jerozolimy, którzy jeszcze nie tak dawno fanatycznie na ulicach Jerozolimy, z 300-tysięcznym tłumem żegnali swego mistrza, twierdzą dziś, że ich mistrz nie zostawił wystarczającego klucza do interpretacji swoich słów wskazujących na tego Mesjasza.

Rabin Yitzhak Kaduri


Rabin Yitzhak Kaduri
Foto: Wikipedia

Na uwagę zasługuje jednak niemal zupełna cisza w mediach izraelskich: wiadomość o tym rewelacyjnym odkryciu umieścił tylko Israel Today i hebrajskojęzyczne strony internetowe News First Class (Nfc) i kaduri.net, wskazując na autentyczność notatki. Pismo hebrajskie Ma’ariv, choć umieściło informację na pierwszej stronie, uważa że chodzi o podrobiony dokument.
Podobnie twierdzi syn rabina Yitzhaka Kaduri, 80-letni rabin David Kaduri, który mówi, że we wrześniu 2005 roku podczas spisywania notatki, zdrowie fizyczne ojca nie pozwalało na sporządzenie jej własnoręcznie.

Oprócz tajemniczej notatki, ortodoksyjych Żydów “niepokoją” i inne epizody z ostatnich lat życia swego mistrza. Na kilka miesięcy przed swoją śmiercią rabin Kaduri zaskoczył swoich uczniów publicznym oświadczeniem w święto Yom Kippur, mówiąc iż „spotkał się z Mesjaszem”.
Według rabina Kaduri, jak również według przewidywań innych znanych rabinów, jak Haim Cohen, Nir Ben Artzi czy jego żony Haim Kneiveskzy, Mesjasz ma przyjść do ludu Izraela „po śmierci Ariela Sharona” [B. premier znajduje się cały czas w stanie śpiączki.]. Wnuk rabina Kaduri, rabin Yosef Kaduri twierdzi, że jego dziadek wielokrotnie przed śmiercią mówił o przyjściu Mesjasza i Zbawieniu, które przyniesie.

Opis Mesjasza – podany na oficjalnej stronie internetowej kaduri.net – zbliżony jest do opisu przyjścia Pana Naszego Jezusa Chrystusa, danego w Nowym Testamencie. „Czy uwierzymy w Mesjasza od razu?” – pyta się rabin Yitzhak Kaduri. „Nie, na początku niektórzy z nas uwierzą w Niego, inni jednak nie. Łatwiej będzie uwierzyć w Niego i podążyć za Nim ludziom nie-religijnym niż ortodoksyjnym. […] Trudno będzie uwierzyć i zrozumieć Mesjasza nawet wielu dobrym ludziom. Przywództwo Mesjasza, który przychodzi w ciele i krwi, jest trudne do zaakceptowania dla wielu. Jako przywódca, Mesjasz nie będzie piastował żadnych stanowisk, ale będzie pomiędzy ludźmi, jak również będzie korzystał z mediów do komunikowania się. Jego panowanie będzie czyste i pozbawione osobistych i politycznych celów. Podczas swego Królestwa, panowały będą tylko Sprawiedliwość i Prawda.”
Rabin Kaduri stwierdza dalej, że “Objawienie Mesjasza przyjdzie w dwóch fazach: w pierwszej będzie potwierdzał swoją pozycję jako Mesjasz, jakkolwiek nie ujawni się. Potem ujawni się niektórym Żydom, niekoniecznie tym uczonym w Piśmie [Torze]. Ujawni się nawet ludziom prostym. Dopiero wtedy ujawni się On całemu narodowi, a ludzie będą dziwili się: ‘Czy to jest ten Mesjasz?’ Wielu będzie znało Jego Imię, lecz nie będzie wierzyło, że ten właśnie jest Mesjaszem”.

Rabin Yitzchak Kaduri powiedział swego czasu swoim studentom, iż “Gdy Mesjasz przyjdzie, wyzwoli On Jerozolimę spod panowania innych religii, które chcą rządzić tym miastem. Będą one walczyły pomiędzy sobą.”


Jeden przejrzał – inni dalej nie wierzą…

Pismu Israel Today udostępniono wiele własnoręcznie sporządzonych przez rabina Yitzchak Kaduri manuskryptów. To co natychmiast rzuciło się w oczy specjalistom, była duża ilość symboli przypominających krzyż. Według żydowskiej tradycji, używanie krzyży i krzyżyków jest niedopuszczalne. Jak podkreślają specjaliści, nawet używanie zwykłego znaku plus („+”) jest zabronione, gdyż przypomina on krzyż. Syn rabina Kaduri, rabin David Kaduri zapytany o znaczenie tych licznych zakazanych znaków sporządzonych ręką swego ojca, nie jest w stanie udzielić sensownej odpowiedzi. “To są znaki Anioła” – mówi, lecz przyparty do muru nie znajduje innej odpowiedzi i stwierdza, że nie ma pojęcia. Po chwili wyjaśnia jednak, że jego ojciec miał duchowe spotkania z Bogiem i spotykał w śnie Mesjasza.

Rabin David Kaduri w mocnych słowach zaprzecza też autentyczności dokumentu. Na wieść o tym, iż informacja o notatce ukazała się już na oficjalnej internetowej stronie jego Synagogi [kaduri.net], wybuchnął złością: „O, nie! To jest profanacja! Ludzie będą uważali, że mój ojciec wskazał na niego! [czyli Mesjasza Chrześcijan]”.

Kilka tygodni po ujawnieniu notatki, ortodoksyjni Żydzi z rabinackiej szkoły Nahalat Yitzak Yeshiva wyjawili reporterom pisma Israel Today, że tajemnicza notatka rabina Kaduri “nigdy nie powinna była ujrzeć światła dziennego”.



Jezus Chrystus, Zbawiciel Świata, Prawdziwy i Jedyny Mesjasz, przepowiadany przez Proroków, został świadomie odrzucony przez Żydów. Żydzi, podstępnie pojmując, żądając śmierci i doprowadzając do ukrzyżowania Chrystusa, odwrócili się od Boga i przez dwa tysiąclecia stoją w opozycji do Chrześcijaństwa i wartości przekazanych całej ludzkości przez Boga. Niewierny, acz swego czasu umiłowany i wybrany przez Boga naród żydowski, odegra jednak w ekonomi Zbawienia zasadniczą rolę, nawracając się w końcu i przyjmując odrzuconego wcześniej Mesjasza – Jezusa Chrystusa.

Być może obserwujemy pierwsze tego sygnały.


Opracował Lech Maziakowski
21 maja 2007 | Washington, DC | http://www.bibula.com
.
http://austeria.blogspot.com/2009/01/ra ... aduri.html

_________________
2Kor 10/4,5 oręż którym walczymy, nie jest cielesny ma moc burzenia warowni dla sprawy Bożej;
nim unicestwiamy złe zamysły
i pychę, podnoszącą się przeciw poznaniu Boga
i zmuszamy wszelką myśl do poddania się w posłuszeństwo Mesjaszowi


Góra 
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
 Post Napisane: 22 kwietnia 2013, o 07:20 
 


Góra 
  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
 
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 21 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona

Strona główna forum » IZRAEL JEHUDIM » ŚWIADECTWA ŻYDÓW


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 3 gości

 
 

 
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Skocz do:  
cron
To forum działa w systemie phorum.pl
Masz pomysł na forum? Załóż forum za darmo!
Forum narusza regulamin? Powiadom nas o tym!
Tłumaczenie phpBB3.PL