W Biblii pustynia jest przedstawiana jako etap drogi ku Bogu, miejsce oczyszczenia, przygotowania.
Mojżesz staje przed Bogiem w krzaku gorejącym na pustyni; Naród Wybrany, zanim wejdzie do Ziemi Obiecanej, prowadzony jest przez Boga przez pustynię; Eliasz ratuje się ucieczką na pustynię, a tam Bóg objawia mu się w ciszy przyrody i ciszy serca; kuszenie Jezusa również ma miejsce na pustyni.
Sens doświadczenia pustyni, wyrażony wprost, odnajdujemy w Księdze Ozeasza, gdzie Bóg mówi o Izraelu jako o swojej oblubienicy, którą z miłości wyprowadza na pustynię: chcę ją przynęcić, na pustynię ją wyprowadzić i mówić do jej serca (Oz 2, 16).
W tym sensie pustynia, chociaż jest trudnym, nieraz wręcz dramatycznym doświadczeniem, może być jednocześnie Bożym darem.
Pustynią rozumianą jako miejsce próby, okazją do umocnienia wiary, może być każda trudna sytuacja, a takich przecież nie brakuje w naszym życiu.
Doświadczenie to może być nieraz wyborem człowieka i wtedy mówimy o praktykach ascetycznych czy umartwieniach.
Wielu świętych dobrowolnie wybierało się na pustynię, by doświadczyć bliskości Boga. Nie zawsze jednak musi to być pustynia w sensie dosłownym, geograficznym.
Np. św. Filip Neri, żyjący w Rzymie w XVI w., nocami samotnie wychodził do katakumb, które wówczas znajdowały się poza miastem.
Te nieodkryte do końca systemy podziemnych korytarzy, będące równocześnie cmentarzyskiem pierwszych chrześcijan, w sposób naturalny mogły budzić lęk potęgowany zupełnie realnym zagrożeniem ze strony podmiejskich rzezimieszków. Tam św. Filip trwał na modlitwie, tam doświadczał bliskości Boga, tam został naznaczony stygmatem Ducha Świętego.
Właśnie w takich sytuacjach człowiek staje sam na sam z sobą, własną słabością i Panem Bogiem. Bóg staje się dla człowieka wędrującego przez pustynię (rozumianą dosłownie bądź metaforycznie) wszystkim. Pustynia zmusza do dokonywania wyborów, pozwala przezwyciężyć letniość.
Sytuacja pustyni pozwala odkryć człowiekowi to, co jest w nim głęboko ukryte. Ujawnia pokłady ludzkich namiętności i zła, ukazujące się najpełniej dopiero w sytuacjach trudnych. Na pustyni człowiek widzi, do czego zdolna jest jego niemoc, grzeszność, zatwardziałość, poczucie zagrożenia i lęk o siebie.
Ten sam człowiek w sytuacji optymalnej, gdy jest bezpieczny, zadowolony i syty, nieraz zupełnie nie zdaje sobie sprawy, do czego byłby zdolny, gdyby nagle sytuacja się odwróciła i znalazł się w stanie zagrożenia czy głodu.
Człowiek nie chce być niczym zaskakiwany, raczej dąży do tego, by dni upływały zgodnie z jego planem i oczekiwaniami. Gdy nam się to (przynajmniej w jakimś zakresie) udaje, łatwo ulec pokusie z raju: „będziecie tak jak Bóg”. Człowiek ma poczucie, że jest samowystarczalny i może być panem swego życia. Wówczas łatwo zamknąć się na Boga i Jego plany, można zaniedbać wówczas wiele dobra i sprzeciwiać się woli Bożej, karłowacieć w wierze. Bóg stają się niewiele znaczącym dodatkiem. Dlatego doświadczenie pustyni może być ważnym miejscem umacniania wiary. Zanurzając się w to doświadczenie, człowiek na nowo odkrywa swoją kruchość i małość. Odkrywa, że nie jest samowystarczalny i jego życie nie tylko od niego zależy. Zdobywa mądrość, której nie można nauczyć się z książek. To trzeba przeżyć.
z netu