Wiara w uzdrowienie Tekst:
Agnieszka Onyszczuk
Czy dziecko musi mieć wiarę, żeby wziąć jedzenie z lodówki?
Gdyby tak było, oznaczałoby to, że w tym domu, coś jest nie tak.
Ono ma potrzebę i w oczywisty sposób ją zaspokaja.
Czy uzdrawiając kilkutysięczny tłum, Jezus zapytał kogokolwiek o wiarę?
Kto z tych ludzi zastanawiał się nad nią, choćby przez chwilę?
W świecie chrześcijańskim jest wiele zamieszania, jeśli chodzi o wiarę w uzdrowienie. Sama pamiętam swoje zmagania na początku procesu odkrywania Boga jako Uzdrowiciela.
Bez przerwy nurtowały mnie pytania: jak mieć wiarę w uzdrowienie?
Jaka ilość wiary jest potrzebna, by zobaczyć jego manifestację?
I wreszcie, czy kiedykolwiek osiągnę ten szczególny Boży rodzaj wiary bez powątpiewania, o której powiedział Jezus w Ewangelii Marka 11,23?
Terapia szokowaKiedy zaczęłam studiować temat uzdrowienia, nie spodziewałam się, że Duch Święty zacznie od rozwalania wszystkich znanych mi dotychczas schematów i sposobów myślenia.
W moim przypadku zastosował terapię szokową, bo zaczął od najbardziej rewolucyjnego dla mnie objawienia: nawet niechrześcijanin może mieć wiarę w uzdrowienie i do tego dla innej osoby! Potem zobaczyłam, że niedowiarstwo a nawet grzech nie są problemem dla Boga w kwestii uzdrowienia.
To raz na zawsze uwolniło mnie od dylematu – mam wiarę czy nie?
Jeżeli osoba która nie była w przymierzu z Bogiem jak Syrofenicjanka czy setnik, byli w stanie uwierzyć, to gdzie ja jestem w tej sytuacji?
Ja, człowiek przemierza, narodzona na nowo, dziedzic błogosławieństwa Abrahama, wyrwana z królestwa ciemności, nowe stworzenie w Chrystusie, z całym pakietem błogosławieństw – mam się jeszcze zastanawiać czy mam wiarę czy nie?
To przecież o nas Jezus mówi Syrofenicjance, że chleb należy się dzieciom.
Nic nie mówi o wierze..
Czy dziecko musi mieć wiarę, żeby wziąć jedzenie z lodówki?
Gdyby tak było, oznaczałoby to, że w tym domu, coś jest nie tak.
Ono ma potrzebę i w oczywisty sposób ją zaspokaja.
Czy uzdrawiając kilkutysięczny tłum, Jezus zapytał kogokolwiek o wiarę?
Kto z tych ludzi zastanawiał się nad nią, choćby przez chwilę?
Życie wypływało z Jezusa i po prostu to brali, choćby przez dotyk.
To był dla nich pokarm od Ojca – ich Boga, z którym byli w przymierzu.
Jezus mówi o sobie, że On jest Chlebem Życia, który zstąpił z nieba.
Tym którzy byli w potrzebie, nie trzeba było tego dwa razy powtarzać.
Tak naprawdę kobieta chora na upływ krwi zdecydowała, kiedy i jak zostanie uzdrowiona! Wzbudziła prostą wiarę, bo słysząc o uzdrowieniach poprzez dotknięcie Jezusa, powtarzała sobie:
„jeżeli Go tylko dotknę, będę uzdrowiona..” (Mt. 9,21).
Gdzie tu jest mowa o jakimkolwiek zmaganiu w wierze?
Gdzie jest mowa o tygodniowym poście, godzinnych modlitwach i jałmużnach?
Prostota otrzymania tego uzdrowienia wręcz powala.
Poszła po swój chleb i w dziecinnie prosty sposób zadziałała „wyciągając” to z Jezusa.
On jest uzdrowieniemDla nas, chrześcijan,
On jest naszym uzdrowieniem. On nie daje nam uzdrowienia – On JEST naszym uzdrowieniem.
Jeżeli masz Jezusa, masz uzdrowienie.
My jesteśmy dzisiaj w dużo lepszej pozycji duchowej niż kobieta chora na krwotok, a jednak mamy tyle trudności, by przyjąć uzdrowienie.
Kiedy
narodziliśmy się na nowo, Bóg umieścił w nas tę sama moc, która wzbudziła Jezusa z martwych.
Nie ma tutaj tematu wiary, bo ile wiary potrzeba, by uwierzyć w fakt?
Jedynymi ludźmi, których
Jezus pochwalił za wielką wiarę byli poganie, których nawet nie znamy z imienia.
Jeżeli nie znasz kogoś osobiście, nie jest z twojej rodziny, musisz zapytać, czy możesz coś wziąć.
Wiara była potrzebna do tego, by w ogóle o to zapytać.
Patrzę na Syrofenicjanke i jestem zdumiona jej wytrwałością i determinacją, bo usłyszała „NIE” i nawet wtedy nie dała za wygraną.
Jezus zgromił swoich uczniów, że nie wykazali takiego samego stopnia zaufania jak tych dwoje „pogańskich” ludzi.
Dzieci mają chleb położony na stole, nigdy nie usłyszą od Jezusa „NIE” i dalej jęczą. Chrześcijanie nie mają żadnego problemu z wiarą.
Jeżeli nie masz wiary, nie jesteś narodzony na nowo.
Miejcie wiarę w BogaDuch Święty wiedział dobrze co robi, umieszczając właśnie te historie w Biblii.
W ten sposób rzucił wyzwanie Bożym dzieciom, chciał pokazać całe sedno przymierza i nowego narodzenia oraz naturę Boga ukazaną w całości w Jego Synu.
Synowie Królestwa nie muszą „nachodzić” Boga jak uboga wdowa, nie muszą żebrać jak Syrofenicjanka i czekać pod stołem, aż coś spadnie.
Nie muszą wymadlać wiary, bo już ją mają.
Jest jej pod dostatkiem, tak że możemy obdzielić nią innych, potrzebujących uzdrowienia. Jezus miał wiarę dla chorego
od 38 lat człowieka.
Miał wiarę na wskrzeszenia młodzieńca z Nain i Łazarza.
Przyjaciele mieli wiarę dla sparaliżowanego, apostołowie Piotr i Jan – dla chromego od urodzenia.
Wszystko, co robili ci ludzie, to uwalniali życie, które w nich było i niszczyli dzieła diabła. Tak naprawdę cała nasza determinacja musi skupiać na tym, który żyje nielegalnie w Bożej własności, a nie na zastanawianiu się nad ilością wiary w danym momencie.
To strata czasu i wycelowanie broni w niewłaściwym kierunku.
Jezus raz na zawsze uciął temat ilości wiary potrzebnej do czegokolwiek, mówiąc swoim nienarodzonym na nowo uczniom o ziarnku gorczycy. Wystarczy kupić musztardę z gorczycą i wiesz już wszystko.
Tutaj nie potrzeba żadnego komentarza.
Jezus mówił im, by mieli wiarę Boga.
To wiara i moc Tego, który żyje we mnie, przynosi wolność i uzdrowienie. Wiele razy słyszałam o Bożych ludziach, którzy modląc się o tzw. trudne przypadki, wliczając w to wskrzeszenia nie czuli żadnego namaszczenia, eksplozji wiary, czy szczególnej Bożej obecności.
Byli posłuszni temu, co powiedział Bóg w swoim Słowie i działali na tej podstawie, ufając że Ten, który dał obietnice, wypełni to, co obiecał.
Eksmitować lokatora„Nakładajcie ręce na chorych, wskrzeszajcie zmarłych..” (Ew. Mk 16,18).
Tak naprawdę nasza uwaga powinna być skoncentrowana na naszym wrogu, który stara się wstrzymać nas w naszym chodzeniu w uzdrowieniu.
Powinniśmy eksmitować nielegalnego lokatora, nazywanego chorobą lub słabością i żyć w Bożym zdrowiu, zapewnionym przez śmierć i zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa. Musimy nauczyć się uwalniać ozdrowieńczą moc, która już jest w nas i chodzić w Bożym, by pomagać innym.
Chrześcijanie nie powinni modlić się do Boga, aby ich lub kogoś uzdrowił, tylko nakazać chorobie opuścić ciało w Imieniu Jezusa.
Bóg już nie musi nic robić w tej sprawie, bo wszystko zostało ,,załatwione”.
On niemoce nasze wziął na siebie i choroby nasze poniósł…..
Jego sińce uleczyły was. (Iż. 53,12; I Piotra 2 ,24).
Objawienie w sercu choć jednego z tych fragmentów jest kluczem do prawdziwego zwycięstwa w życiu.
Mówi o pokarmie, którym w tym przypadku jest uzdrowienie i uwolnienie.
http://portalcel.pl/wiara-w-uzdrowienie#