Wypiszę w tym rozdziale wszystkie znane mi suplementy, które w jakiś sposób działają:
Najważniejszy jest DHEA, jeden z hormonów. Co można o nim powiedzieć?
O tym, co robi w pewnej konkretnej chorobie (nie stwardnieniu) i dlaczego - rozpisalem się na forum, jeśli kogoś to interesuje, tutaj:
http://zdrowiej.vegie.pl/viewtopic.php?t=4613Ale prawdę mówiąc nikogo nie powinno to obchodzić, inne choroby, inne problemy.
Liczy się SM.
A tu liczą się dwie rzeczy.
Po pierwsze, chorzy mają dużo, dużo niższe stężenie niż zdrowi.
Po drugie, suplementacja powodowała bardzo silną i bardzo szybką poprawę samopoczucia i ogólnego stanu zdrowia.
Praktycznie zmienia życie, tego nie da się z niczym porównać.
Gorąco polecam. Można kupić w każdej aptece albo (taniej) na allegro.
25 mg dziennie powinno być dawką wystarczającą, ale trzeba ją ustalać indywidualnie, w zależności od reakcji.
U myszy suplementacja DHEA powstrzymała rozwój choroby, ale tu wiele nie można obiecać - z oczywistych względów
(DHEA nie można opatentować) badań na ludziach nigdy nie przeprowadzono.
Witamina D. Ciężko przecenić jej wartość.
W zasadzie powszechnie występują tylko 2 niedobory (trzy, jeśli wliczyć
MSM, ale to nie jest potwierdzone badaniami) - niedobory witaminy D oraz niedobory jodu.
Co ciekawe,
jedyne suplementy których nie można kupić bez recepty to właśnie suplementy witaminy D oraz jodu.
Przypadek...?Jakie efekty ma witamina D?
Przede wszystkim jej rola w powstawaniu stwardnienia rozsianego jest bezwzględnie dowiedziona.
Co oznacza, że gdyby lekarz przepisał wam w dzieciństwie witaminę D, bylibyście teraz zdrowi.
Jeśli przyjrzycie się kalendarzowi rzutów, większość występuje zimą albo na wiosnę - gdy poziom witaminy D w organizmie jest najniższy.
Warto więc uzupełniać, aby chronić się przed chorobą.
Ale nie tylko.
Witamina D praktycznie całkowicie chroni przed wirusowymi chorobami górnych dróg oddechowych - grypą i przeziębieniem. W jednym z badań które czytałem, w grupie kontrolnej było w ciągu roku ponad sto przypadków zachorowan, w grupie która dostawała 5000 IU witaminy D dziennie - dosłownie kilka.
Wykazano potężne działanie chroniące przed nowotworami - niekiedy rzędu kilkudziesięciu procent.
Jej działanie chroniące przed depresją jest tak silne, że w zasadzie
sporo przypadków depresji można po prostu nazwać objawami niedoboru witaminy D. W jednej z klinik zajmujących się
leczeniem przewlekłego bólu podano eksperymentalnie pacjentom wysokie dawki witaminy D.
Większość pacjentów w ciągu kilku tygodni całkowicie odstawiła leki przeciwbólowe, gdyż wszystkie ich objawy znikły.
Suplementacja witaminą D w większości przypadków całkowicie niweluje konieczność stosowania leków przeciwko astmie. Czy w związku z powyższym może dziwić, że ze wszystkich znanych ludzkości witamin - tylko tej jednej nie można kupić w polskiej aptece bez recepty? Może chodzi o to, że ta witamina jest groźna w nadmiarze?
Nie było do tej pory w historii ludzkości ani jednego przypadku zatrucia witaminą D dawkami niższymi, niż 40 000 IU dziennie (czyli w praktyce codziennie trzeba zjadać kilka opakowań), a nawet tak wysokie dawki wymagają długich miesięcy codzienniego zażywania, aby wywołać lekkie, niegroźne zatrucie.
Aspiryna jest dosłownie tysiące razy bardziej niebezpieczna.
Po prostu
Ministerstwo Zdrowia bardzo dobrze dba o to, żebyśmy przypadkiem nie pozbyli się niedoborów - i nie przestali dostarczać zysków koncernom farmaceutycznym...Praktycznie wszyscy lekarze zajmujący się witaminą D zgadzają się, żę dawki powinny wynosić około 5000 IU dziennie.
Razem z witaminą D powinno się suplementować magnez, inaczej uzupełnienie niedoborów w krótkim czasie doprowadzi do zużycia zapasów z krwi i silnych objawów niedoboru - zatwardzenia, bóle głowy, nerwica (magnez jest wykorzystywany przez witaminę D - bez niej po prostu krąży on sobie we krwi i nie za bardzo potrafimy go spożytkować, dlatego osoby z niedoborem witaminy D bardzo często mają niedobór magnezu, nawet jeśli jedzą go bardzo dużo).
MSM - czyli siarka organiczna. Na przykładzie MSM bardzo wyraźnie widać, w jaki sposób działa Ministerstwo Zdrowia.
Zabroniło ono handlu MSM w trosce o nasze zdrowie. W uzasadnieniu zakazu napisano m.in., że jest to substancja naturalnie występująca w pożywieniu, drażni błony śluzowe nosa i oczu, są podejrzenia zwiazku MSM i nowotworów oraz gromadzi się w mózgu.
Przyjrzyjmy się liście zarzutów... tak, bez wątpienia fakt występowania czegoś w pożywieniu jest istotnym powodem, aby zabronić sprzedaży takiej substancji.
Co to będzie, jak ludzie zaczną jeść coś, co jedzą codziennie...
Należy też zabronić sprzedaży wszelkich substancji, które drażnią błony śluzowe nosa czy oczu - takich jak np sól, cukier, mąka, bułka tarta... w zasadzie wszystko, co jest sypkie. Rak?
Jasne, zapomniano dodać, że
sprawdzono wpływ MSM na raka.
Okazało się, że jest to jeden z najmocniejszych znanych ludzkości środków chroniących przed nowotworami - myszy które go otrzymywały przestały chorowac, pomimo podawania im środków rakotwórczych.
A cóż oznacza gromadzenie się w mózgu?
Sprawdzono efekt tego gromadzenia się u zwierząt, u których wywołano eksperymentalne wylewy krwi do mózgu.
Cóż się stało?
Takie zwierzę praktycznie zawsze zdycha, te kilka procent które przeżyje pozostaje sparaliżowane bądź ciężko upośledzone.
Ale nie zwierzęta, które były karmione MSM.
Te prawie zawsze przeżywały bez poważnych powikłań.Czemu więc zabroniono jego sprzedaży?
Może opublikowano jakieś przypadki zatruć, jakieś badania wykazujące szkodliwość?
Nie, nic, zero, null, w historii ludzkości nie było ani jednego przypadku zatrucia MSM (a w chwili gdy piszę te słowa, alkohol czy nikotyna są całkowicie legalne, pomimo setek milionów udokumentowanych zgonów nimi wywołanych).
Może można to wykorzystac do produkcji narkotyków?
Skąd...
Czemu więc MSM jest uważane przez nasze kochane Ministerstwo Zdrowia za coś groźniejszego od papierosów, groźniejszego od wódki?Opiszę może efekty zażywania MSM przeze mnie.
Ale najpierw trochę historii.
Siedem lat przed tym eksperymentem zerwałem sobie mięsień - co było końcem mojej kariery sportowca, w zasadzie z dnia na dzień ze sportowca zamieniłem się w półinwalidę.
Utykałem chodząc, ruchomość stawu miałem zmniejszoną o kilkanaście stopni. bolało jak nie wiem przy byle okazji.
Minęło 7 lat, kupiłem oszukańcze, bardziej szkodliwe od papierosów czy alkoholu MSM. Kupiłem w zupełnie innym celu, chciałem poprawić krązenie (które jednak jak się okazało było w najzupełniejszym porządku, ale to inna historia).
Na trzeci dzień brania tego specyfiku spróbowałem się trochę porozciągać przed snem.
I okazało się, że.... kontuzja znikła.
Po 7 latach bólu i ograniczonych możliwości poruszania się, w ciągu 3 dni całkowicie znikły objawy.
Ale to nie dlatego Ministerstwo Zdrowia "chroni" ludzi przed MSM.
Poczułem jednocześnie wiele innych efektów.
Znikły problemy z alergią (i faktem jest, że ludzie stosujący MSM odstawiają leki przeciw astmie).
Bardzo poprawil się oddech, znikło chrapanie, znikły wszelkie bóle klatki piersiowej których nabawiłem się garbiąc się przy komputerze.
Wybitnie poprawił się stan włosów, wzmocniły paznokcie.
Poprawiła się odporność.
Krążenie jak się okazało miałem w porządku, ale teraz już
wierzę ludziom, którzy opowiadają jak MSM nie musieli już przechodzić operacji bypass. Jak ręką odjął znikły wszelkie pobolewania stawów, znikło w ciągu paru dni uporczywe brzęczenie w uchu, które mi nie dawało często spokoju.
Wierzę już ludziom, którym cofały się choroby autoimmunologiczne tkanki łącznej - a na własne oczy widzialem, jak dosłownie postawiło na nogi dziewczynę z reumataoidalnym zapaleniem stawów (
dosłownie, wcześniej nie bardzo mogła chodzić, po MSM zaczeła biegać). Przypusczam, że powszechna suplementacja MSM doprowadziłaby niejedną aptekę do bankructwa, niejedną firmę farmaceutyczną.
Ta substancja to prawdziwy cud.
Gdybym sam na sobie nie poczuł, nie uwierzyłbym, że niedobory siarki mogą być aż tak głębokie i aż tak dokuczliwe.Oczywiście nie można jej opatentować, więc nie spodziewajmy się zdjęcia zakazu sprzedaży -
ale od lat jest wykorzystywana w weterynarii.
Można za grosze kupić ją na wagę.
Można też na allegro kupić preparaty dla ludzi, można sprowadzić z zagranicznych sklepów internetowych
(w innych krajach MSM jest całkowicie legalne).Nie mam pojęcia, jaki to będzie miało wpływ na przebieg stwardnienia.
W zasadzie wszyscy znajomi, którzy spróbowali MSM mieli znaczną poprawę ogólnego stanu zdrowia - więc przypuszczam, że niedobory siarki są powszechne.
Wiadomo, żę główna funkcja MSM to wzmacnianie i regulacja struktur kolagenowych - w teorii substancja ta jest zdolna do "wyczyszczenia" żył szyjnych, bez żadnej operacji. Wiadomo też, że działa bardzo mocno przeciwzapalnie - i przekracza barierę krew-mózg, jest więc jednym z nielicznych środków zdolnych powstrzymać stany zapalne w układzie nerwowym.
Polecam gorąco - ale jako że nigdy tego nie przebadano, nie jestem w stanie zagwarantować, że nie zaszkodzi.
Ja zaryzykowałem na sobie - i doświadczyłem czegoś, co można porównać z cudem.
Ale nie mogę wziąć odpowiedzialności za efekty, jakie MSM przyniesie komuś innemu.Coś, o czym każdy pewnie słyszał -
kwas alfa liponowy.
Badania wykazały, że w pewnym stopniu chroni on uklad nerwowy.
I tyle.
Miedź - chorzy na SM mają niższy poziom miedzi we krwi oraz w mózgu, także w diecie mają jej o wiele mniej (jest to czynnik ryzyka).
Badań nie przeprowadzono, ale wszystko wskazuje na to, że miedź będzie dobrym suplementem.
Dawki rzędu 2-4 mg dziennie powinny zupełnie wystarczyć.
Cynk - nieco "ryzykowny" suplement, nadmiar cynku podejrzewa się o wywoływanie bądź potęgowanie przebiegu choroby.
Ale jest to pierwiastek absolutnie niezbędny do życia. Sugerowałbym zrobienie prostego "smakowego" testu niedoboru cynku i podjęcie decyzji w oparciu o wynik.
Test opisałem tutaj:
http://zdrowiej.vegie.pl/viewtopic.php?t=4597
Beta-alanina. Bardzo ważna substancja.
Reguluje to, w jaki sposób układają się struktury kolagenu - w tym naczynia krwionośne. Wywiera potężny wpływ ochronny na mózg, niekiedy błyskawicznie cofając niektóre schorzenia (wielokrotnie opisywano błyskawiczne cofnięcie się autyzmu po rozpoczęciu suplementacji beta alaniną).
Chroni przed niektórymi innymi chorobami degeneracyjnymi mózgu - chorobą Parkinsona czy Alzheimera.
Przedłuża młodość poprzez wygładzanie zmarszczek (samo to jest dobrym powodem do suplementacji), zwiększa ilość energii, poprawia samopoczucie, chroni przed wolnymi rodnikami - same pozytywy
A wszystko dlatego, że mamy w naszej obecnej diecie niedobory beta alaniny.
Uwaga - po zażyciu może pojawić się delikatne mrowienie, które bardzo szybko minie.
Przy dużych porcjach to mrowienie może być bardzo bolesne. Prawie nie występuje, jeśli beta alaninę zażywa się razem z posiłkiem zawierajacym dużo węglowodanów (wchlania się też wtedy lepiej)
Kreatyna i tauryna - mieszankę tych dwóch substancji można za śmieszne pieniądze kupić w każdym sklepie dla sportowców albo na allegro.
Brak dokladnych danych i prób klinicznych (wiadomo, substancje których nie można opatentować...), ale obydwie pełnią istotną rolę w mózgu i ludzie ze stwardnieniem rozsianym zdają się mieć niższe stężenia, niż średnia populacji.
Suplementacja niewielkimi dawkami.Koenzym Q10 - nie ma (z tego co wiem) wpływu na przebieg samej choroby, ale ma potężny na inne sfery zdrowia - przede wszystkim daje potęznego
"kopa" energii, co mogą poczuć zwłaszcza ludzie którzy mają jego stężenie obniżone poprzez stosowanie leków przeciw SM (niektóre potrafią obniżyć stężenie Q10 nawet o 40%, co ma bardzo silny wpływ na samopoczucie.
Dodatkowo CoQ10 bardzo mocno chroni przed nowotworami a także przed schorzeniami serca. Dawka - 1 mg / kg masy ciała w przypadku produktu rozpuszczalnego w tłuszczach, 2 mg w przypadku tańszej formy.
Odradzam kupowanie w aptece - jest wielokrotnie droższy niż produkty z allegro czy z iherb.
pierwiastki śladowe - przede wszystkim molibden, który jest ściśle wiązany ze stwardnieniem - zarówno pozytywnie, jak i negatywnie.
Ryzykowałbym jednak, głównie dlatego, że jedyne badanie w którym suplementowano m.in. molibden przyniosło poprawę o pełen punkt na skali niepełnosprawności.
Ale brałbym go jedynie w połączeniu z MSM, czyli siarką organiczną. Drugi bardzo wazny pierwiastek to
jod - jeden z czynników ryzyka choroby to niski poziom jodu.
Suplementacja jodem ma jedną bardzo potężną zaletę - chroni przed rakiem piersi i prostaty, obnizając ryzyko kilkukrotnie. Biorąc pod uwagę, że ryzyko zgonu na te nowotwory wynosi 1 do 30
(zgonu, nie zachorowania - zachorowania jest dużo wyższe), naprawdę warto brać jod w dużych dawkach.
Ja osobiście biorę kilkukrotnie wyższe dawki od zalecanych - i stan mojego zdrowia bardzo wyraźnie się poprawił, zwłaszcza stan umysłu, zaczęło mi się dużo, dużo jaśniej myśleć, przypomniałem sobie sporo rzeczy które już od dawna wydały mi się zapomniane.
W żadnym wypadku nie wolno brać preparatów jodu typu kelp.
Jod bezpośrednio wpływa na pracę tarczycy,(prawdę mówiąc jedyna funkcja tarczycy to zamiana jodu na hormony), jego niedobór zawsze wywoła niedoczynność - a niedoczynność zawsze powoduje pogorszenie stanu zdrowia chorych na stwardnienie rozsiane i bardzo mocno spowalnia proces regeneracji mieliny.
Drobna uwaga - chorzy na stwardnienie mają dużo wyższe ryzyko choroby Hashimoto, suplementacja jodem może przyspieszyć tę chorobę albo nawet ją wywołać.
Zioła - tutaj byłbym ostrożny, zioła potrafią podnieść odporność, tym samym zwiększając zdolność organizmu do atakowania własnych komórek (a tym samym wywołać rzut).
Ale z drugiej strony - stosowanie ziół to często jedyny sposób, by zniszczyć przewlekłe infekcje wirusowe.
Stawiałbym tutaj na dwa zioła -
ekstrakt z liścia oliwnego, który jest prawdziwym mordercą wirusów (jedna z przyczyn rozwoju SM to infekcja wirusem Epsteina-Barr), oraz napar z czystka - który uzupełnia jedne z podstawowych składników odżywczych, a także ma bardzo silne działanie antywirusowe. Wyleczenie infekcji towarzyszących sprawia, że system obronny niejako "wycisza" się, niwelując ryzyko rzutów.
Bor - Nikt nigdy nie badał wpływu boru na przebieg choroby, ale bardzo dobre efekty w zbliżonych chorobach, badania epidemiologiczne i sugerowany mechanizm działania każą podejrzewać, że efekt będzie bardzo pozytywny.
Sugerowana dawka - od 3 do nawet 15 mg dziennie (ale tak wysokie dawki tylko na początku terapii, przez kilka tygodni do momentu uzupełnienia największego niedoboru).
Można kupić na Iherb, można po prostu rozcienczać bardzo małe ilości kwasu borowego w wodzie - za grosze to można kupić w każdej aptece.
Ile boru jest w jakiej ilości kwasu borowego wyjaśniłem tutaj:
http://zdrowiej.vegie.pl/viewtopic.php?t=4366 . Można natknąć się na informacje (nie wiem, przez kogo i po co rozpowszechniane) jakoby kwas borowy był trucizną - z puntu widzenia szaleńca jest w tym trochę prawdy, bo każda substancja w nadmiarze jest trucizną.
Dla przykładu, sól kuchenna jest trucizną dużo silniejszą od kwasu borowego.
Białko, a konkretnie niektóre aminokwasy.Tryptofan - chorzy na SM mają około dwukrotnie niższy poziom tego aminokwasu we krwi, do tego obniżony w płynie mózgowo-rdzeniowym. Biorąc pod uwagę fakt, że bez tryptofanu nie ma regeneracji mieliny - jego niedobór jest bardzo dużym problemem.
Dodatkowo musi być suplementowany oddzielnie, jako że każde inne białko blokuje jego przyswajanie.
Szerzej omówiłem to tutaj:
http://zdrowiej.vegie.pl/viewtopic.php?t=4656Lizyna - znacznie poprawia stan naczyń krwionośnych oraz blokuje niektóre procesy zapalne, dodatkowo blokuje namnażanie niektórych wirusów, co z kolei zmniejsza ryzyko rzutów
Histydyna - niezbędna do regeneracji mieliny, ale także do produkcji kwasu solnego w żołądku.
Pacjenci ze stwardnieniem rozsianym mają bardzo niskie poziomy histydyny, co z kolei prowadzi do obniżonej sprawności układu pokarmowego - a to z kolei pogłębia niedobory białka.
Aminokwas ten jest niezbędny do produkcji histaminy, co zaowocowało wymyśleniem terapii w której podaje się chorym plastry z histaminą (czy coś podobnego), ale nie tędy droga.
Niski poziom histaminy jest skutkiem, a nie przyczyną.
Należy podnieśc poziom histydyny.
Fenyloalanina - podawanie jej chorym (wraz z witaminą B12 i antydepresantem Lofepraminą) bardzo szybko cofało objawy choroby. Efekt był błyskawiczny i bardzo silny.
Co prawda poziom fenyloalaniny w płynie mózgowo rdzeniowym chorych jest o wiele wyższy, niż wśród przeciętnej populacji, co sugerowałoby raczej jej toksyczność, ale jak się okazuje - jest inaczej.