Centrum Zdrowia Dziecka składa doniesienie do prokuratury. Lekarz stosował medyczną marihuanęDr Marek Bachański leczył medyczną marihuaną trudne przypadki padaczki w Centrum Zdrowia Dziecka w Międzylesiu (AGATA GRZYBOWSKA).
Lekarzowi prowadzącemu terapię medyczną marihuaną w Centrum Zdrowia Dziecka przygląda się prokuratura. Doniesienie złożył sam szpital, według którego lekarz
"naraził na utratę życia lub zdrowia małoletnich pacjentów"
Rodzice dzieci, które leczył dr Marek Bachański, są wstrząśnięci. -
Jestem maksymalnie zniesmaczona i oburzona.
Co to za chory kraj!
Co za obrzydliwi ludzie? - irytuje się Dorota Gudaniec, mama sześcioletniego Maksa,
który niespełna rok temu jako pierwszy pacjent rozpoczął pod opieką doktora
Bachańskiego terapię suszem z konopi w Centrum Zdrowia Dziecka.
Dzięki leczeniu liczba ataków padaczkowych nękających od urodzenia ciężko chorego chłopca spadła o 90 procent. Neurolog jest skonfliktowany z CZD od kilku miesięcy.
Wiosną został bohaterem mediów - jako pierwszy lekarz w Polsce otwarcie mówił o terapii medyczną marihuaną, zabiegał o to, by była legalnie dostępna bez specjalnych, trudnych do uzyskania pozwoleń Ministerstwa Zdrowia (sam działał właśnie na podstawie zgody szpitala i resortu).
Po jego wystąpieniach zrobiło się o temacie głośno - ciężko chorzy ludzie korzystający z marihuany (pozyskiwanej głównie nielegalnie z zagranicy) dostrzegli szansę na zmianę przepisów.
Zamieszanie wokół Bachańskiego zaczęło jednak uwierać dyrekcji CZD.
Lekarz najpierw dostał zakaz wypowiadania się dla dziennikarzy (sam też później ogłosił, że nie komentuje sprawy), następnie zablokowano jego udział w konferencji poświęconej medycznej marihuanie.
W końcu neurologowi zakazało terapii.
Szpital stwierdził, że lekarz nie złożył wymaganej przy terapii eksperymentalnej dokumentacji, w związku z czym zawiesił możliwość jej prowadzenia.
Bachański miał nie dostarczyć wszystkich wymaganych dokumentów, a także nie zgłosić się do szpitalnej komisji etycznej w celu uzyskania opinii i zgody na leczenie.
Teraz CZD poszło krok dalej. W złożonym 7 sierpnia zawiadomieniu do prokuratury szpital informuje o możliwości popełnienia przez Bachańskiego przestępstwa narażenia pacjentów Centrum na utratę życia lub ciężki uszczerbek na zdrowiu przez prowadzenie nielegalnego eksperymentu medycznego z użyciem pochodnych marihuany. Drugi zarzut z zawiadomienia to możliwość popełnienia przestępstwa przez prowadzenie tego badania klinicznego bez uzyskania świadomej zgody przedstawicieli prawnych uczestników badania. Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga, do której wpłynęło zawiadomienie sprawdza, czy podjąć śledztwo.
Neurolog ma przeciwko sobie nie tylko szpital, ale i Ministerstwo Zdrowia, któremu bezpośrednio podlega CZD. W wydanym we wtorek oświadczeniu wiceminister Igor Radziewicz-Winnicki tłumaczy, że wniosek do prokuratury to pochodna wewnętrznego audytu przeprowadzonego w szpitalu. - Uznano, że podjęta przez niego terapia eksperymentalna była nielegalna i prowadzona z narażeniem dzieci na niebezpieczeństwo - tłumaczy Winnicki. Zarzuty to m.in.: brak protokołu leczenia i monitorowania stężenia leku we krwi dziecka.
Dr Bachański w poniedziałek opublikował list otwarty do ministra zdrowia, w którym broni swojej metody leczenia - zapewnia, że jego przełożeni wiedzieli o prowadzonym przez niego leczeniu i otrzymał zgodę na leczenie nie więcej niż dziesięciu pacjentów. - Przez 10 miesięcy nikt nie miał zastrzeżeń do prowadzonej dokumentacji - mówił we wtorek w TVN24.
Postępowanie CZD neurolog porównuje do linczu, młodym lekarzom nastawionym na innowacyjne leczenie radzi wyjechać z Polski, bo tu, jego zdaniem, "innowację się zabija".
W obronie lekarza stanęli jego pacjenci. W internecie rozsyłają wzór listu do ministra zdrowia Mariana Zembali. "Jako podatnik i obywatel Rzeczypospolitej Polskiej, który jest współwłaścicielem CZD, oraz płatnik wynagrodzeń jego pracowników, nie zgadzam się, aby moje pieniądze, w tej karygodnej i skandalicznej sytuacji były używane do płacenia wynagrodzenia Członkom Zarządu CZD narażającym zdrowie i życie polskich dzieci" - piszą.
Awantury wokół medycznej marihuany można by uniknąć, gdyby posłowie zastosowali się w końcu do stanowiska Trybunału Konstytucyjnego, który orzekł, że lecznicze zastosowanie marihuany powinno być prawnie oddzielone od ustawy narkotykowej, bo brak jest uzasadnienia dla zakazu posiadania marihuany, gdy chodzi np. o kwestie leczenia ciężkich chorób.
W Sejmie na razie nie ma jednak do tego większości.
Politycy tłumaczą, że zajmą się sprawą, kiedy pojawiają się wiarygodne raporty o skuteczności terapii.
http://metrocafe.pl/metrocafe/1,145523, ... ekarz.htmlRząd jest gotowy na merytoryczną rozmowę o legalizacji marihuany"